Rozdział 17

2.5K 73 7
                                    

< Rachel >

- A co z królestwem?-  dopytywała Rosie
-Władzę objął starszy o rok brat Elizabeth. Jego moc została zapieczętowana zaraz po jego narodzinach.- odpowiedziałam.
-Czemu powiedziałaś, że takie było założenie, że Erlina nie powróci?- zapytał Chris
-Erlina niby miała nie powrócić, ale jej siostra podświadomie wiedziała, że ona może się uwolnić i powrócić.
-Czy to, że każdy z rodziny królewskiej miał moce to znaczy, że my, nasz tata i tak dalej też je mają?- zapytał Will
-Niekoniecznie. Wy na pewno macie w sobie cząstkę magii. Tak samo jak wasza mama i tata. Niestety jeśli magia sama się nie ujawni. Wy tego nie zrobicie na siłę. Co nie znaczy, że nie zostaniecie wybrani przez jakieś magiczne zwierzątko. Bo to jest akurat bardzo możliwe.- powiedziałam z uśmiechem - Mniejsza jesteśmy tu, żeby Ro nauczyła się czegokolwiek a więc bliźniaki odsuńcie się na bezpieczną odległość.- powiedziałam udając śmiertelnie poważną. Oni się tylko zaśmiali i podnieśli ręce w geście kapitulacji i odeszli.

-Okej Rosie, usiądź po turecku. Zamknij oczy i poczuj wiatr który Cię otacza.- poinstruowałam ją, dziewczynka bez zbędnych zdań protestu wykonała moje polecenie. Poczułam jak wiatr się 'ruszył' i zaczął wiać mocniej. - Zjednocz się ze swoim żywiołem i wyobraź sobie, że chcesz ochronić swoich bliskich a jedynym rozwiązaniem jest tarcza. Wyobraź sobie, że ją tworzysz i wypowiedz zakęcie.- Rosie wykonała jakiś dziwny gest rękami, powiedziała zaklęcie i po chwili wiatr zaczął krążyć w kółko tworząc swego rodzaju tarczę. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam w kierunku książąt, którzy patrzyli na to w szoku. Po chwili tarcza opadła a Rosalie spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem, na co się uśmiechnęłam.- Na dzisiaj wystarczy, wracamy do zamku. Świetnie sobie poradziłaś.- powiedziałam i wszyscy bez zbędnych rozmów wyruszyliśmy w drogę powrotną.

Gdy dotarłam do mojego tymczasowego pokoju, wzięłam długą kąpiel, opatrzyłam rany, przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku. Nie minęła chwila a ja już dryfowałam w krainie snów.

      *Następnego dnia*

Zostałam obudzona przez Katie i Erikę, które cały czas szturchały mnie. Po jakiś pięciu minutach podniosłam powieki i spojrzałam na nie nic nie rozumiejąc.
-Wstawaj Rachel. Za godzinę śniadanie, a ty musisz się jeszcze ubrać, umalować i uczesać.- powiedziała spanikowana Erika a ja spojrzałam na nie jakby się urwały z choinki. Westchnęłam tylko i wyczołgałam się z bardzo wygodnego łóżka i podeszłam do szafy. Nie chciałam, aby ciągle dziewczyny wybierały mi ubrania no, bo bądźmy szczere to nie jest zbyt komfortowe. Wzięłam miętową sukienką z przodu krótszą a z tyłu dłuższą i poszłam do łazienki.
Wykonałam tak zwaną poranną rutynę. Zmieniłam opatrunek i ubrałam się w sukienkę.

 Zmieniłam opatrunek i ubrałam się w sukienkę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zrobiłam sobie tradycyjny makijaż, który ma za zadanie zamaskować siniaka na policzku. Na powiekach tradycyjnie zrobiłam czarne kreski a na usta nałożyłam pomadkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i założyłam czarne skarpetki i moje ukochane czarne buty na obcasie.

Może i średnio to do siebie pasowało, a ja jeszcze nie powinnam chodzić w butach na obcasie przez moją ranę na brzuchu, ale pomińmy te fakty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Może i średnio to do siebie pasowało, a ja jeszcze nie powinnam chodzić w butach na obcasie przez moją ranę na brzuchu, ale pomińmy te fakty. Nie takie rzeczy w życiu robiłam.  Wzięłam jeszcze wszystkie lekarstwa, które dał mi lekarz.

Razem z Eriką wyszłam z pokoju i pokierowałyśmy się w stronę jadalni. Dziewczyna pożegnała się ze mną pod jadalnią a ja podeszłam do Belli.
-Hej Bella.- przywitałam się
-Ooo hej Rachel. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem co odwzajemniła
-To co tam u Ciebie?- zapytałam
-A wszystko dobrze, a u Ciebie? Cały czas spędzasz z książętami. Czyżbyś się zakochała?- zapytała poruszając dwuznacznie brwiami i z szatańskim uśmiechem. Mimo tego wiedziałam, że w głębi duszy jest smutna, bo zakochała się w księciu Wiliamie ze wzajemnością. Będę musiała się pobawić w swatkę.
-Poprawka. Cały czas spędzam z księżniczką Rosie a oni są jako taki dodatek.- powiedziałam i puściłam jej oczko przez co się zaśmiała.- Lepiej powiedz mi co czujesz do księcia Williama?- zapytałam szeptem
-Emm nawet jeśli ja coś czuje to on na pewno tego nie odwzajemnia.- również powiedziała szeptem a ja spojrzałam na nią jakby mi co najmniej powiedziała, że jestem kosmitką. Przewróciłam tylko oczami bo nie zdążyłam nic powiedzieć z prostego powodu. Przyszła Klaris i otworzyła nam drzwi do jadalni.

****
I jak wam się podoba?
Jak sądzicie czy Anabella powinna być z księciem Wiliamem?

Królewskie eliminacje o serce księcia!- Ale czy na pewno? :/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz