Siedziałam zamyślona na lekcji gdy nagle na mojej ławce wylądowała karteczka. Rozwinęłam ją i zaczęłam rozszyfrowywać te bazgroły ,,Nie myśl że to koniec księżniczko." Odwróciłam się i spojrzałam na Hemmingsa który wlepiał we mnie gały jakby chciał przejrzeć mnie na wylot.
Pokręciłam głową z politowaniem i starałam powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Zaczęłam odpisywać chłopakowi i spojrzałam na swoje dzieło ,,Twój stan intelektualny jest porównywalny do dwulatka aczkolwiek momentami zastanawiam się czy czasem nawet on nie byłby od Ciebie mądrzejszy". Uśmiechnęłam się pod nosem i rzuciłam mu kartkę, niestety los chciał go bardziej wkurzyć i nim Luke zorientował się że rzuciłam do niego dostał nią w twarz.
Zadzwonił dzwonek informujący o przerwie, Luke poderwał się z miejsca i szybkim krokiem wyszedł z sali nie zaszczycając mnie spojrzeniem.
Jak dla mnie to i lepiej jeszcze by użył na mnie tego swojego wzroku bazyliszka a to jakoś nie bardzo mi odpowiadało.
Wyszłam z klasy i kierowałam się do stołówki gdy nagle zostałam wciągnięta do sali teatralnej.
-Słuchaj teraz uważnie bo więcej nie powtórzę. – powiedział Hemmings już mocno zirytowany.
-Słuchaj Luke, nie wiem jakie Ty masz zasady i za co Ty się masz ale nie obchodzi mnie to. Ty naprawdę myślisz że jesteś kimś? Mylisz się. Za rok kończymy szkole i sądzisz że jeżeli będziesz traktował ludzi jak śmieci to coś zyskasz? Nikt nawet nie będzie pamiętał że istnieje ktoś taki jak pan i władca Luke Hemmings, każdy rozejdzie się w swoją stronę i zapomni o tobie- powiedziałam złośliwie się uśmiechając.
Nagle poczułam że jego ręka coraz mocniej zaciska się na moim ramieniu i już wtedy wiedziałam że będzie z tego siniak.
Luke był tak już wyprowadzony z równowagi że najzwyczajniej w świecie uderzył mnie i wyszedł.
Wszystkiego bym się po nim spodziewała ale nie tego, myślałam że ma on chociaż jakieś podstawowe zasady dobrego wychowania. Najwidoczniej przeliczyłam się. Stałam jeszcze chwile przetwarzając to co się przed chwilą stało i postanowiłam udać się do domu.
Po jakichś 20 minutach byłam juś pod domem. Weszłam do środka i zakluczyłam drzwi.
-Rose? Co Ty robisz tak wcześnie w domu? – zapytał mój zdziwiony brat.(zdjęcie w mediach)
-Jak widzisz stoję, a teraz zrób coś dla mnie i idź zamówić pizze bo zaraz umrę z głodu.
Chłopak bez słowa wyjął telefon i oddalił się w stronę kuchni.
A no tak nawet się nie przedstawiłam jestem Sky Irwin i mam starszego brata Ashtona z którym muszę mieszkać pod jednym dachem gdyż rodzice zginęli w wypadku gdy byliśmy mali a babcia która się nami opiekowała niedawno zmarła tak wiec został mi tylko Ash.
Kocham mojego brata jednak nie mogę znieść faktu że przyjaźni się akurat z moim wrogiem numer 1.
Tak dokładnie mowa tutaj oczywiście o nikim innym niż Luke'u tępym debilu Hemmingsie.
Za długo muszę znosić jego obecność o wiele za długo nie dość że w szkole to jeszcze w domu. Zastanawiałam się czy powinnam powiedzieć o tym co zrobił Hemmings dzisiaj ale stwierdziłam że nie chce żeby mój brat wpakował się w kłopoty przez zespół niespokojnych rąk tego idioty a do tego nie chce aby stracił swojego przyjaciela dlatego też znoszę te wszystkie zachowania Luke'a.
Gdy pizza przyjechała szybko zjedliśmy ją w ciszy i postanowiłam pójść już do siebie gdyż byłam zmęczona.
Wzięłam prysznic, zmyłam makijaż, rozczesałam włosy, przebrałam się a następnie położyłam do łóżka i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Xxxxxxxxxxxxxxxx
Nie sprawdzony.
YOU ARE READING
Monster Among Men/ L.H
Teen FictionZapraszam na fanfiction o Luke'u Hemmingsie mam nadzieje, że was nie zanudzę. Straszny cringe ostrzegam.