Elvira płakała, oczywiście nie tak jak po śmierci Gandalfa ale wtedy była pod działaniem Aspectusa. Widok ciała syna namiestnika Gondoru odpływającego na łódce w siną był bardzo smutny. Przecież był takim silnym i zdolnym wojownikiem a zbiły go jakieś marne strzały.
-Będą go wypatrywać z Białej Wieży, lecz on już nie powróci...-powiedział ze smutkiem Aragorn. Kiedy Boromir był już tak daleko, że ledwo widzieli jego łódź odezwał się elf:
-Szybko! Frodo i Sam są już na wschodnim brzegu!-pośpieszał ich Legolas.
-Nie mamy już wpływu na losy Froda-odparła Elvira ocierając ostatnią łzę.
-A więc wszytko na nic..-Gimil posmutniał-Drużyna zwiodła..
-Nie. Nie jeśli dochowamy wierności towarzyszom-Aragorn dostał nowego zapału i chęci do działania-Nie skażemy Merr'ego i Pippina na śmierć! Nie dopóki starczy na sił!
-Zostawcie to co zbędne-dodał Obieżyświat, a Elvira zaczęła się domyślać że będzie ich czekać uciążliwa wyprawa-Pójdziemy bez balastu.
-Żartujesz sobie Aragornie! Przecież nie dogonimy ich!-odezwała się czarnowłosa.
-Nie jeśli będziemy się zatrzymywać. Jeżeli będziemy ciągle w biegu może nam się uda-Aragorn nawet mówił szybko-Nie chcesz zapolować na kilku orków?
-No.. Mogę spróbować. Pokażę wam, że ludzie kobiety wcale nie są gorsze od mężczyzn-odpowiedziała hardo Elvira-To co? Kto idzie ze mną zapolować na kilku orków.
Wszyscy uśmiechnęli się w odpowiedzi a Gimil powiedział pod nosem:
-To niesamowite jak ta kobieta zmienia zdanie.
Przez pierwsze parę minut Elvira biegła tak szybko, że czasami wyprzedzała Legolasa i Aragorna ale później zaczęła się męczyć, lecz po kilku godzinach biegu wylądowała ledwo żywa na końcu razem z Gimilim. Czarnowłosa miała ochotę położyć się na ziemi i nie ruszać się z miejsca przez najbliższy czas ale nie mogła. Każda minuta a nawet sekunda mogła kosztować życie hobbitów. Pędzili już tak ze dwa dni zatrzymując się tylko chwilami by sprawdzić trop. Nie spali, a jedli podczas biegu. Elvira dopiero teraz poczuła co to jest prawdziwe zmęczenie, dziwiła się że jeszcze nie padła z wycieczenia.
-Ja już nie mogę!-marudziła kobieta.
-Wytrzymaj Elviro!-odkrzyknął do niej Aragorn.
-Jeszcze trochę a będziecie musieli mnie nieść! Może i te słowa są ujmą na moim honorze ale nie dam rady dłużej ukrywać zmęczenia! Zatrzymajmy się! Chociaż na pół minuty!-mówiła zdyszana-Ledwo oddycham!
-Najwyraźniej wojny, polowania i wino nie są dla kobiet!-zakpił z niej Gimil.
-Ja ci dam! Pokaże co potrafi kobieta!-krzyknęła zdenerwowana Elvira, która po tych uwłaczających słowach dostała energii-Spróbuj mnie dogonić krasnoludzie!
Następnego dnia też nie obyło się bez marudzenia tylko, że tym razem to Gimil był tym słabszym.
-Trzy dni i noce pościgu... Bez postoju, a zwierzyny ani widu!-wysapał krasnolud.
-Nie jest tak źle Gimil ale rozumiem cię. Krasnoludom na takich krótkich nóżkach dłuższe biegi mogą być uciążliwe-Elvira odgryzła się mu za poprzedni dzień.
-Ty mała żmijo!-zdenerwował się Gimil i nagle przyśpieszył tak samo jak Aragorn nagle się zatrzymał. Mężczyzna podniósł coś z ziemi.
-Liście z Lothlórien nie spadają na próżno-powiedział biorąc do ręki broszkę, którą każdy z nich miał na pelerynach ,które dostali od elfów.
YOU ARE READING
I will never forget these days
FanfictionOna nigdy nie zapomni tych dni. Nigdy nie zapomni jego brązowych włosów, sięgających do ramion. Nigdy nie zapomni tego co z nim przeżyła. Nigdy go nie zapomni.