Prolog

4.7K 297 15
                                    

PROLOG

- Merlin pobłogosławił nas kolejnym Potterem - powiedziała położna niosąca malutkie zawiniątko w kierunku Lily Potter.

- I błagajmy samego Merlina żeby był to już ostatni spłodzony przeze mnie - powiedziała wykończona kobieta z lekkim rozbawieniem.

Na jej skórze perlił się pot po wielu godzinach nieprzerwanego krzyku i bólu. Teraz ze spokojem spoglądała jak jej mąż przejmuje od magomedyka ich malutkiego synka. Mężczyzna położył go delikatnie na przedramieniu, całując w czółko. Kobieta była niezwykle rozbawiona, gdy zobaczyła jak ręce Jamesa drżą i mężczyzna wygląda wręcz niepewnie. Było to dla niej niezrozumiałe jak po jej trzech porodach może zachowywać się tak, jakby pierwszy raz trzymał dziecko na rękach. Co zabawniejsze, przez pierwsze kilka dni, a nawet w przypadku ich pierwszego dziecka, nawet tygodni, Potter bał się brać dzieci na ręce, o ile Lily nie było w pobliżu. Ah, ojciec z sześcioletnim stażem, zachowujący się jak świeżo upieczony tatuś był naprawdę niezwykłym widokiem.

W końcu poczuła, że jej rozbawienie mija, a zaczyna się powoli denerwować. Jej wnętrze wołało o dziecko, które poczęła. Magia wręcz wyrywała się by mieć dziecko przy sobie.

- James - powiedziała zirytowanym tonem, wyciągając drzącą z wyczerpania rękę.

Tyle wystarczyło. Patriarcha nauczony latami doświadczenia, choć doszło to do niego z opóźnieniem, wiedział, że matka potrzebuje dziecka, by magia jej i niemowlęcia się unormowała.

- Wybacz kochanie - szepnął brunet, pochylając się by położyć w ramionach kobiety syna. Pocałował ją w czubek głowy, siadając na skraju łóżka. Lily oparła głowę na jego ramieniu, wpatrując się z miłością w nowego członka rodziny.

- Bliźniaki będą zachwycone - mruknęła z uśmiechem, który nie chciał zejść z jej twarzy.

- Tak, ale za to Peter nie  - zaśmiał się mężczyzna w odpowiedzi.

- To taki wiek, przejdzie mu. W końcu jest najstarszy. Chce czy nie, będzie musiał się nim opiekować - mruknęła.

- Jest piękny - szepnął James po chwili ciszy.

- Tak, nasz malutki Harry jest piękny - powiedziała, unosząc dziecko lekko do góry.

- Harry?

- Tak, Harry - przytaknęła kobieta jakby nigdy nic, szturchając palcem zaciśnięte piąstki chłopca.

- Mieliśmy się nad tym jeszcze zastanowić - fuknął niezadowolony mężczyzna.

- Oh, Harry idealnie do niego pasuje. Zostaje Harry i tyle. To wcale nie tak, że masz w tym temacie coś do powiedzenia - rzekła obrażonym tonem kobieta, lekko kołysząc dziecko, które zaczęło kwilić, przez podniesione głosy dorosłych.

- Panie Potter, Pani Potter. Niestety, ale musimy zabrać wasze dziecko na badania - powiedział szybko magomedyk, wchodzący w pośpiechu do Sali.

- Nie rozumiem. Zazwyczaj mogliśmy dłużej pobyć z dziećmi - powiedział Potter, wstając by zasłonić Lily z dzieckiem. Jego instynkt mówił mu, że coś jest nie tak.

- Tak, ale musimy zabrać je na badanie - powtórzył spokojniej. - Wyniki... wydaje nam się, że z państwa dzieckiem może być coś nie tak - odpowiedział lekarz poważnie.

- Nasz Harry jest na coś chory? - szepnęła przerażona kobieta.

- Nie wiemy tego, ale im szybciej się dowiemy, tym szybciej będziemy mogli zareagować.

Po tych słowach mężczyzna podszedł do Potterów. James z bólem oddał swoje dziecko w ręce medyka. Przez jego myśli przepływało tyle sprzeczności... Nie chciał powierzać swojego synka obcej osobie, a jednocześnie wiedział, że jest to konieczne. Patrzył jak lekarz przekazuje pielęgniarce ich maluszka, a gdy drzwi się za nimi zamknęły, wziął w ramiona oniemiałą żonę. Mieli nadzieje, że to nic poważnego.

OOO

Po kilku godzinach Potterowie w końcu mogli odetchnąć z ulgą. Ich mały chłopiec wrócił do niech.

- Na chwile obecną jest nam ciężko ocenić stan waszego syna - powiedział doktor, siadając naprzeciw małżeństwa. - Jest za wcześnie, by dowiedzieć się wszystkiego dokładnie. Niepokojąca jest jego waga. Ciąża przebiegała bez zarzutu, a poród rozpoczął się w terminie. Jednak chłopiec jest za lekki. Jest to jednak dolna granica normy, więc proszę obserwować jego stan i każde niepokojące objawy zgłaszać. Dziwnym jest także to, że chłopiec pobiera zbyt dużo magii z otoczenia. Zazwyczaj dzieci regenerują się poprzez przebywanie z matką i to od niej czerpią zapasy magiczne. Jednak Harry wydaje się być nią przepełniony. Niedługo pielęgniarka przyniesie wam specjalną bransoletkę, która ograniczy pobieranie przez niego magii.

- Nie zgadzam się! - krzyknął patriarcha Potterów. - Harry zostanie charłakiem, jeśli nie będzie czerpać magii!

- Spokojnie, panie Potter. Nikt nie chce do tego doprowadzić. Umieścimy w bransolecie cząstkę waszej magii. To sprawi, że Harry będzie mógł absorbować od was magie, bez przepełniania. O ile ogranicznik zadziała.

- Jak to „o ile zadziała"? - zapytała wzburzona Lily. Dziecko na jej rękach spokojnie spało, ale ona spoglądała na nie z przerażeniem.

- Są przypadki dzieci, które nie reagują na ograniczniki. Magia napływa do nich zbyt szybko - odpowiedział spokojnie lekarz.

- I co wtedy? - zapytał cicho James.

- Scenariuszów  jest niestety wiele. Każdy reaguje inaczej. Jedni działają jak przepełniona szklanka, a inni jak przepełniony balon, a wtedy... - przerwał, gdy rudowłosa wybuchnęła płaczem, przytulając do siebie swoje dziecko z całych sił. - Przykro mi - powiedział smutno medyk, ściskając ramię Pottera przed wyjściem z Sali.

Dziedzictwo Merlina (Tomarry/Omegaverse)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz