Rozdział 1
— Harry, Lucas, Emma! Macie się w tej chwili zatrzymać! — krzyknął nastolatek za trójką uciekających od niego dzieci.Dzieciaki przeciskały się między ludźmi chichotając głośno, oddalając się prędko od brata. Za to najstarszy z dzieci Potterów potrącał co chwile ludzi, przepraszając ich szybko. Jedni przechodni fukali zirytowani na niego, a niektórzy patrzyli na dzieci z nikłym uśmiechem i pobłażaniem.
— No dzieciaki, koniec trasy – zaśmiał się długowłosy mężczyzna, łapiąc w ramiona biegnącego Harrego.
— Łapa, Remus! Dzięki Merlinowi! – powiedział Peter, zatrzymując się przed dorosłymi. Oparł się ciężko o kolana, pochylając by złapać oddech. Uniósł głowę i zobaczył wiercącego się w ramionach Syriusza, zdezorientowanego Harrego. Stojący obok Remus przerzucił przez ramiona rozchichotane, wierzgające się bliźniaki. — Dostaniecie takie manto w domu, że... ugh! Nigdy więcej ich nie pilnuje — warknął zirytowany chłopak, wyrzucając ręce do góry.
— Oh Peter, to taki wiek. Wiesz, kiedy dzieci zachowują się jakby miały ADHD...
— Syriuszu błagam cię! — warknął wilkołak na animaga.
— ... albo jakby ktoś dał im za dużo cukru — wymieniał dalej jakby nigdy nic.
— Co to ADHD? — zapytał zaciekawiony Harry, dalej próbując się wyrwać wujowi.
— Nie musisz tego wiedzieć, ale jestem pewien, że chociaż jeden z bliźniaków je ma — fuknął Peter.
— To na pewno Luc!
— To na pewno Em! — wykrzyknęły jednocześnie bliźniaki zza placów Remusa.
Dorośli wybuchnęli śmiechem, podczas gdy najstarszy z rodzeństwa dalej stał obrażony.
- Już, już Peter. Jesteś za duży żeby się dąsać — powiedział do niego wilkołak, targając mu włosy.
Ówcześnie odstawił bliźniaki, ostrzegając, że jeśli będą próbować uciec, przylepi ich do podłogi zaklęciem stałego przylepca i zostaną tu aż do końca zakupów, co ostudziło ich zapał. Wiedzieli bowiem, że Huncwoci są do tego zdolni.
— Nie mogę uwierzyć, że mój mały Petey idzie już do Hogwartu — westchnął głośno Syriusz, obejmując chrześniaka ramieniem i opierając głowę na głowie Petera.
— Ja tez mogę ić do Hogaltu? — zapytał Harry, sepleniąc śmiesznie.
— Na razie nie, szczeniaku — zaśmiał się Remus.
— Jak nauczysz się poprawnie wymawiać 'Hogwarrrt', to rodzice może o tym pomyślą – powiedział oschle, przybliżając głowę do najmłodszego Pottera, przeciągając 'r'.
— Hogalllt – powtórzył chłopiec, wyciągając przy tym język.
— Świetnie ci idzie maluchu, kilka lat praktyki i będzie idealnie — zaśmiał się Syriusz, puszczając w końcu Harrego na ziemie. Ten, gdy w końcu był wolny, przytulił się do nóg wuja, łapiąc go za rękę, przez co mężczyzna musiał się lekko zgarbić.
— Gdzie James i Lily? — zapytał się Remus.
— Poszli po nowy ogranicznik dla Harrego! — krzyknął Lucas, który teraz siedział na baranach Remusa.
— Ciszej Luc! — fuknął na niego Peter.
— Kolejny? — zdziwił się Syriusz. — Myślałem, że ma już niedługo przestać je nosić w ogóle.
CZYTASZ
Dziedzictwo Merlina (Tomarry/Omegaverse)
Fanfiction- Mamo, czym jest dziedzictwo Merlina? - zapytał Harry. - Wszyscy jesteśmy dziedzictwem Merlina - zaśmiała się kobieta. - Ale to dusze wewnątrz nas są jego prawdziwym dziedzictwem. Nasze dusze są wyjątkowe... ~Opis ubogi, może się z czasem zmienić...