Na mostku czekała już babka z Baronovą. – Rozumiem już o co chodziło z tą niespodzianką – mówiła Julia D. – Tak to taki drobiazg, ale mam jeszcze jedną niespodziankę. – Nic mnie chyba już nie zaskoczy. – Mam zaszczyt przedstawić wam nowego członka zespołu. O to agent Piotrek. Nagle ukazał się on. Jakby niemożliwe, a jednak zmartwychwstał. Julii D zaparło dech w piersiach. Poczuła jednocześnie ból, smutek jak i coś na miarę szczęścia. Jej twarz stała się blada i spływały po niej łzy. – Piotrek! – krzyczeli wszyscy i przybiegli się przywitać oprócz Julii, która stała jak zamurowana. Piotrek podszedł do niej i ją przytulił. Przeszły ją ciarki. Jakiś niekontrolowany odruch kazał jej go pocałować co wzmocniło emocje i wspomnienia. – Ty naprawdę żyjesz – powiedziała ze łzami w oczach. Patrzeli sobie jeszcze przez chwilę w oczy. – Ktoś tu ma konkurencję – mówiła dogryźliwie Karla szturchając Krzysztofa. – Ale jakim cudem ? –zapytała Julia L. – To długa historia – oznajmił Piotrek. – No dobra, a więc jest okazja do świętowania. Pijemy! – krzyczała Karla. Mijały godziny. Wszyscy siedzieli, pili i wspominali stare czasy. Krzysztof rozmawiał z Julią D. – Co to miało być ? - Nie wiem o co ci chodzi – powiedział i się odwróciła. – Nie będziesz mnie tak zbywać! – powiedział stanowczym głosem i odruchowo ją popchnął – przepraszam. – Zostaw mnie – krzyknęła zapłakana i uciekła do swojego pokoju. Piotrek zauważył ich kłótnię i pobiegł za nią. Julia stała przy stoliku nocnym i płakała. Nagle Piotrek podszedł do niej, przytulając się do jej pleców. Julia przestraszyła się na jej zapłakanej twarzy pojawiły się rumieńce. – Spokojnie to tylko ja. – Ja nie wiem co czuję. Nie wiem czy powinnam – tłumaczyła się, gdy nagle Piotr położył palec na jej ustach. – A co to za słodkie rumieńce, co? – zaśmiał się, po czym pocałował ją namiętnie. Ona odepchnęła go. – Tęskniłam. Wpił się z powrotem w jej usta. Julia czuła satysfakcję. Po chwili zjechał ręką na jej pośladek, przybliżając ja do siebie. Skoczyła na niego, oplatając jego biodra nogami i obydwoje runęli na łóżko. Zaczęła go rozbierać, kiedy jednak odpięła pasek role się odwróciły. Piotr gwałtownym ruchem wstał i przybił jej ciało do łóżka. Jednym ruchem rozerwał jej jedwabną sukienkę. Czuła podniecenie. Przykleił się jeszcze bardziej swoim ciepłym ciałem do niej, całując ją po szyi. – Może zaboleć… Przepraszam. Nie zdążyła nic odpowiedzieć, gdyż poczuła go już w sobie. Piotrek poruszał się delikatnie z troską o Julię. Jęczała cicho. Po pewnym czasie kiedy przeszła przez nią fala przyjemności opadła z sił tak samo jak on. – To było niesamowite – powiedziała zdyszana resztkami sił i po chwili zasnęła. Tym czasem Jim rozszyfrowywał dalej pliki. – Co tam masz ? – zapytał Mikołaj. – To znaczy ciężko powiedzieć. – Jak to – powiedziała Julia L. – Cała ta „MANTA” przetrwała ten podstęp Stalina, lecz wiadomo, że ci pierwsi członkowie nie żyją do dziś tylko mszczą się ich dzieci lub wnuki. – No tak, ale na kim się chcą zemścić ? – pytała z zaciekawieniem Natasza. – Oni nie chcą się tak po prostu zemścić na świecie tu chodzi konkretnie o Stany Zjednoczone, Rosję i Wielką Brytanię. Według zaszyfrowanych raportów dla „MANTY” są to narody zepsute, dążące do destrukcji świata. – No, ale to jest bez sensu – mówiła Julia L. – To ma sens – oznajmiła Natasza – to logika Hitlera, którą podsyca jeszcze sama chęć zemsty. Mów co jeszcze znalazłeś. – Wiecie jak zmarł Stalin ? – zapytał Jim. – No tak dostał udaru i doszło do uduszenia. – Otóż znajdują się tu tajne akta z sekcji jego zwłok. Okazuje się, że doszło do uduszenia, ale znaleziono sińce na jego szyi. – Czyli nie udusił się poprzez udar tylko ktoś go zamordował – wykrzyczała z entuzjazmem Julia L. – Churchill zmarł na udar mózgu, lecz akta z jego sekcji co prawda to nie skreślają tej śmierci, ale on umierał pół godziny w mękach, bo ktoś podał mu strasznie toksyczną truciznę, która wyżerała mu mózg powoli, a on to wszystko czuł. – Czyli Stalina zabili, ale mógł przeżyć. Churchilla musieli dobić poprzez tortury, czyli oficjalnie dokonali zemsty, więc o co teraz im chodzi ? – zapytała Julia L. – Chodzi im o USA – oznajmiła Natasza. – Brawo, ponieważ nie zdążyli zemścić się na Roosevelcie, gdyż zmarł on nagle 12 kwietnia, a zamach na niego miał się odbyć 25 kwietnia na konferencji założycielskiej ONZ. – Więc teraz chcą zemścić się na całym narodzie, ale nie wiemy co knują – oznajmił Mikołaj. – No z tego co jeszcze tu znalazłem będą chcieli uprowadzić prezydenta, ale po co ? - No dobra, ale prezydent jest bezpieczny w Białym Domu – powiedziała Natasza. – No niekoniecznie, ponieważ jutro spotyka się z prezydentem Singapuru w Singapurze. – No dobra Jim pakuj to co trzeba nie ma czasu. Lecimy teraz – mówił Mikołaj. Udali się na mostek. – Za dziesięć minut wylatujemy do Singapuru. Każdy bierze najpotrzebniejsze rzeczy. A gdzie jest Julia D ? - zapytała Julia L. – Widziałam jak szła do pokoju, a za nią Piotrek – krzyknęła mama Weroniki. – Nie żyjesz już – powiedziała jej babka – Karla wiesz co robić. Krzysztof wzburzony chciał biec do pokoju, lecz Karla specjalnie podstawiła mu nogę - Ups. Przepraszam jaka ze mnie gapa. W tym samym czasie babka poleciała do pokoju Julii. – Dzieci ubierać się, a ty do szafy i nawet nie chce wiedzieć co tu się działo. – Ale co babko ? – zapytała rozkojarzona Julia. – Twój facet tu leci, więc się ubieraj i schowaj twojego byłego do szafy, chyba, że wolisz się tłumaczyć. Julia ubrała się w mgnieniu oka, a babka zabrała rzeczy Piotrka i wciągnęła go do szafy. Nagle do pokoju wleciał Krzysztof. – Co tu się dzieje ? – zapytał zadyszany. – Nic robie porządki kochanie. Tym czasem obok w szafie. – Wiesz co nawet dobrze jesteś zbudowany i masz dobry sprzęt dziecko – mówiła Babka obmacując Piotrka, lecz ten się przestraszył i uderzył w drzwi. – A co to ? – zapytał Krzysztof. – Nic kochanie – powiedziała i szybko pocałowała Krzysztofa improwizując – chodźmy na mostek. – Dobrze – oznajmił lekko skołowany Krzysztof. Babka i Piotrek wylecieli z szafy. – Dobra kochaniutki masz mój numer. Pokarze ci parę sztuczek – powiedziała Babka. – Nie dziękuje nie skorzystam – szepnął pod nosem. Wszyscy zdążyli się spakować na pokład samolotu i jak zwykle Karla biegła ostatnia z dużym worem. – Co ty tam znowu masz ? – zapytał Adam. – Wódkę. – Jezu po co ci aż tyle ? - Kiedyś jak byłam na misji w Rosji to wódka uratowała mi życie. – Jak to ? - No bo musiałam uwieźć jakiegoś starego generała, ale był tak brzydki, że na trzeźwo to bym tego nie zrobiła i wtedy by mnie zabili. – No dobra wsiadaj. Ja nie chce już słyszeć twoich historyjek. – Kocham ciebie szwagier. Mieli bardzo mało czasu, więc musieli opracować już plan w samolocie. – Prezydenci mają się spotkać na bankiecie, który organizowany ma być na dachu Marina Bay Sands. Więc Weronika, ja, Alfred i Adam ubezpieczamy was z samolotu. Mikołaj, Julia L i Natasza idą na bankiet. Babka i Karla będą robić za obsługę, czyli kelnerki. – YESSSSS!!! Babka mamy darmowe drinki. – No dobra cieszy mnie wasz entuzjazm. Julia D i Krzysztof pójdą na dach sprawdzić czy nie ma jakiś nie proszonych gości. – Też mogę pójść z nimi – krzyknął Piotrek. – No dobrze. Czy wszyscy wszystko wiedzą ? - Oczywiście. – No to do akcji. Po przylocie i szybkich przygotowaniach każdy znajdował się na swojej pozycji, a Jim kontrolował wszystko z samolotu. – Halo, Krzysztof – sprawdzał Jim. – Słyszę cię. Coś się stało. – Pilnuj Piotrka, ponieważ coś mi tu nie pasuje w tych plikach. – Nie musisz mówić mi dwa razy. Tym czasem u reszty na bankiecie. – Boże i to ma być skromne spotkanie w sprawie skrajnej biedy, bezrobocia i bezdomności – mówiła Karla – babka ja jestem już tak pijana czy naprawdę tu stoi samochód, że na dachu. – Nie kochanie naprawdę tu stoi i to nawet cały złoty. – To na pewno pomoże biednym. No to co babka następna kolejka. – A to nie za szybko. To już piąta kolejka. – Co ty gadasz. – W sumie masz racje. – Widziałyście już tego prezydenta ? – pytał Mikołaj. – No właśnie nie – mówiła Natasza. – Widzicie tych dwóch ważniaków w garniturkach tam – pokazywała Julia L – coś czuję, że oni doprowadzą nas do prezydenta. – No dobra, ale… - urwała Natasza, gdyż Julia L przyciągnęła ją do siebie i zaczęła namiętnie całować – Nie znałam ciebie z tej strony. – Ja też – dodał Mikołaj. – Ale spójrzcie jak już od razu stare zboczuchy na nas patrzą – mówiła Julia – Natasza, chyba musimy do toalety. – Nie. Ja nie muszę. Aaa teraz rozumiem. Udały się więc do toalety a za nimi według oczekiwań Julii ich dwaj panowie. Specjalnie weszły do jednej kabiny. – Oj jaka jesteś gorąca. – Ale nie wiem czy tu powinnyśmy to robić. Pod kabiną nasłuchiwali ich podglądacze. – Chyba musimy pozbyć się widowni – powiedziała Natasza, po czym kopnęła w drzwi i ogłuszyła dwóch mężczyzn – no dobra przeszukajmy ich. – Mam. Jakiś numer sali konferencyjnej – mówiła Julia. – Jim, mamy coś. Idziemy to sprawdzić. – Dobra. Zadzwonię do Krzysztofa i sprawdzę co u nich. Tym czasem u Krzysztofa. – Jim dzwonił – mówił Krzysztof i od razu próbował się z nim skontaktować – cholera nie mam zasięgu. – Musisz zejść schodami pożarowymi trochę na dół. My tutaj sobie poradzimy – powiedział Piotrek. – Na pewno ? - Tak kochanie. Idź sprawdź o co chodziło. Piotrek miał rację. Jak się okazało Krzysztof miał już zasięg, lecz musiał się kawałek przejść. – No co chciałeś ? - Gdzie jesteś ? – zapytał zaniepokojony Jim. – Na schodach pożarowych, ale spokojnie Piotrek z Julią są na pozycji. Czy coś się stało ? - Julia jest w niebezpieczeństwie. Krzysztof zamarł na chwilę. Upuścił telefon. Ciężko określić co czuł, ale nie było na to czasu. Wystartował od razu w stronę Piotrka. – Jaki piękny widok – mówiła Julia stojąc przy krawędzi budynku. – Piękny, ale jakże niebezpieczny – powiedział Piotrek, przytulając się do niej od tyłu. – Jak ja kocham ten twój optymizm. – Stoisz na krawędzi świata. Czujesz się jak król własnego życia. Tylko jeden krok dzieli nas od wolności. Jedni myślą, że śmierć to ciemność, pustka, koniec, ale to jest dopiero początek, można uwolnić się od tego konsumpcyjnego, pełnego kłamstw życia – mówił poważnie Piotr patrząc pustym wzrokiem w oczy Julii. – Przestań. Bo zaczynam się ciebie bać – mówiła pół żartem Julia. – Kocham cię – powiedział. Czuła coś dziwnego. Jakby miłość, ale też przeczucie. Nie spodziewała się tego, a gdy spojrzała w jego pusty wzrok zrozumiała. Nagle on wbił nóż w jej brzuch. Nie poczuła nawet bólu. Nie opierała się. Czuła pustkę i jeszcze ten wzrok, który mogła zobaczyć po raz ostatni, a on ją tak po prostu pchnął jednym palcem bez użycia siły. Wszystko to zdążył zobaczyć Krzysztof, który czuł gigantyczny smutek i wielką wściekłość, lecz bezsilność nim zawładnęła i padł na kolana. Nie wiedział co dalej robić. W obłokach z krawędzi budynku, było słychać jakby szelest śmigieł i nagle do góry wynurzył się samolot Jima. Na szczęście byli blisko i od razu przechwycili Julię. Krzysztof odetchnął czuł teraz tylko gniew i chęć zemsty. Ruszył się w stronę Piotra. Ten rzucił w niego nożem, trafiając w lewe ramię, lecz Krzysztof nawet tego nie poczuł i rzucił się na niego. Zaczął bić go po twarzy. Nie zachowywał się już jak człowiek tylko jak zwierzę. Opętała go furia. Kiedy Piotrek miał już zmasakrowaną twarz nadal się uśmiechał. – Czemu się tak śmiejesz psychopato. – Była idealna w łóżku wczoraj – oznajmił Piotrek i szyderczo się zaśmiał. Krzysztofa zalała fala nienawiści. Nie chciał go dalej słuchać. Złapał go za szyję przytrzymał nad krawędzią i nie wiedział czy robi dobrze, ale nie myślał w tym momencie tylko działał, więc puścił go w przepaść. Przez parę chwil odczuł smutek, stratę, ulgę, gniew jak i ból zdrady. Odciął się od wszystkich i zniknął. – Jim. Gdzie jest Krzysztof ? – pytał Mikołaj. – Nie wiem zniknął. Złapaliśmy Julię D. Piotrek nie żyje i nas zdradził. Ale mamy większy problem. – Jaki znowu ? - Ze wschodu lecą trzy uzbrojone samoloty. Gdzie jest Julia L i Natasza. – No poszły szukać tego prezydenta. – Dobra musimy dać im trochę czasu. Zaraz się zacznie. Mikołaj poleciał do baru do Karli i Babki. – Leci kawaleria – krzyczał. – Ile ? – zapytała spokojnie babka. – Trzy uzbrojone samoloty ze wschodu. Julia i Natasza są na tropie prezydenta, ale musimy chyba dać im trochę czasu. – Ile mamy czas… - urwała babka, gdy już zaczęli strzelać z samolotów. We troje schowali się za barem – czyli już nie mamy czasu. – Ja wam dam – krzyczała Karla. Wstała z butelką wódki w ręce, którą po chwili zestrzelili a ta schowała się z powrotem – albo może jednak się napijmy i przeczekajmy. – A ty babka masz jakiś lepszy pomysł. – A masz zapalniczkę ? - Nie. Nie dam tyle alkoholu do zmarnowania – krzyczała Karla przytulając kolejną butelkę wódki. – Dawaj nie gadaj. A ty daj mi jakieś szmaty. Babka skręcała coś na podobieństwo koktajlu Mołotowa. – Myślisz, że to zadziała ? – zapytał nieprzekonany Mikołaj. – No to zobaczmy – powiedziała, rzucając prosto w jeden silników samolotu, a ten od razu wybuchł – no i widzisz synek jednak działa. – Tyle pięknego alkoholu – mówiła Karla przez łzy. – Nie pierdziel tylko podawaj. Powoli kończyły im się butelki, ale przybiegły już do nich Julia i Natasza. – No dobra, ale co teraz robimy ? – pytała Julia. – Zadzwonię do Jima – oznajmiła Natasza – Jim mamy problem. – No co ty nie powiesz – przerywała jej Karla. – Niestety, ale możemy tylko podlecieć parę metrów od krawędzi dachu. Będziemy za pięć minut. – No to mamy przerąbane – mówiła dalej pijana Karla. – Niekoniecznie – oznajmiła zadowolona babka. – Nie najpierw alkohol teraz to. Chyba zwymiotuję zaraz. – O co chodzi ? – zapytał Mikołaj. – Wsiądziemy wszyscy do tego pięknego złotego auta. Spróbujemy się rozpędzić i wlecieć do luku, który otworzy Jim. – Czy już to kiedyś robiłaś – zapytała zaniepokojona Julia. – No pewnie. Czekali już w samochodzie aż ujrzą samolot. – Zapnijcie pasy – krzyczała Babka. – Ale mówiłaś, że już to robiłaś – drążyła dalej Julia. – Dziecko, a czy jakby ci ktoś powiedział, że samolot do którego wsiadasz i tak się rozbije to byś wsiadła. No właśnie. – Co miało to znaczyć – pomyślała Julia. Dobra jedziemy. – Nie bata na bank zwymiotuje – mówiła Karla. Babka włączyła silnik i rozpędzała się. Adrenalina wzrastała. Wreszcie tylne koła opuściły budynek i znajdowali się w powietrzu. Cztery metry od samolotu. – Wymiotu… - nie zdążyła dokończyć Karla, gdy już strumienie wymiocin lały się z jej ust. Kiedy dosłownie wlecieli do samolotu to do luku przybiegł natychmiast Jim. Otworzył drzwi i ujrzał wszystkich w wymiocinach. – Żyjecie ? - A nie widać – powiedziała wściekła Julia. – A ja wam powiem, że jakoś mi lżej się zrobiło – mówiła zadowolona Karla. – Zamknij się! – krzyknęli chórem. Po godzinie i litrach zmytych wymiocin wszyscy spotkali się w jednym miejscu. – Ustalmy naszą sytuację – zaczął Alfred. – No jesteśmy w dupie – powiedziała Karla. – Piotrek nas zdradził Julia leży i niewiadomo ile jeszcze wytrzyma. Krzysztof zniknął. Uprowadzili prezydenta. Nie wiemy gdzie są i co chcą zrobić – oznajmił Jim. – No mówiłam, że jesteśmy w dupie. – Nie do końca – powiedziała z lekką dozą entuzjazmu Julia L. – Znalazłyśmy prezydenta i Natasza przyczepiła mu nadajnik. – A czy wiecie już o co chodzi „MANCIE” ? - To znaczy w tej sali znajdowała się również a jakaś dziwna zabezpieczona i uzbrojona czarna teczka. – Boże – powiedział Jim. – Co znaczy „Boże” ? – zapytał zaniepokojony Jim. – To idioto, że jesteśmy w jeszcze większej dupie – mówiła dalej Karla. – Ta walizka to system odpalający rakiety atomowe z arsenału USA. Potrzebują autoryzacji prezydenta do tego, ale jak i również do rozbrojenia, dlatego zabrali walizkę i prezydenta. – No, ale nie zrzucą rakiet z USA na USA. To nie ma sensu – tłumaczyła Natasza. – Nie na USA. Tylko na inne mocarstwo. Rosję. Jeśli rakiety przekroczą bezpieczną granicę na niebie Rosjanie też wypuszczą swoje rakiety co doprowadzi do zagłady nuklearnej. – No to co teraz robimy ? – zapytał Mikołaj. – Lecimy najpierw do Seulu odwieźć Julię D do Mariko. To moja koleżanka. Najlepsza lekarka specjalizująca się w odbudowie tkanek. A następnie lecimy. No właśnie gdzie lecimy ? – pomyślał Jim. – Gdzieś na Grenlandię – dodała Julia L, patrząc na położenie nadajnika. – Jezu zimno. Trzeba wziąć alkohol na rozgrzanie – mówiła Karla. Wszyscy spojrzeli na nią złowrogim wzrokiem. – No dobra nic nie biorę. Tylko trochę rumu – szepnęła Karla. – Słyszeliśmy.
***
Moim zdaniem najbardziej emocjonująca część. Piszcie jak wam się podobało i czego się spodziewaliście
CZYTASZ
SEX, BROŃ I INNE UŻYWKI
ЮморDruga część "Bezsensownej Opowieści Zwykłych Przyjaciół" spotykaja sie po latach. starsi (na pewno) mądrzejsi (nie za bardzo) bardziej doświadzczeni. Miłość, romans przeplatają się z brutalną przemocą i bólem (zajebiste połączenie;)) Znowu zaskakują...