Tuż po śniadaniu nie wytrzymała. Zwróciła wszystko z nerwów, sam żołądek odmówił jej posłuszeństwa. Wciąż nie potrafiła się do końca pogodzić z tą całą sytuacją, ale kiedy minęła go tego samego dnia na korytarzu, zwróciła uwagę na jedno. Na srebrną obrączkę. Mimo, że próbował ją zatrzymać, wyminęła go pospiesznie.
Czuła się wykorzystana, uprzedmiotowiona, jak zabawka, do której wraca się z braku innych opcji. Ktoś zapukał do drzwi jej pokoju, kiedy leżała wykończona nocą i nieprzyjemnym porankiem.
— Proszę! — Była niemrawa, ale podniosła się do siadu.
— Na Merlina. Hermiono, wszystko w porządku? — Tonks uniosła brwi, rozglądając się po sylwetce dziewczyny żwawo.
— Tak, miałam ciężką noc. — Hermiona uśmiechnęła się blado. Nimfadora przyglądała się jej przez chwilę, jakby oceniała jej stan.
— Za piętnaście minut mamy zebranie w salonie. Nokturn — poinformowała ją. — Jeśli nie zejdziesz, zrozumiemy.
— Nie, nie. Będę — zapewniała Gryfonka, a gdy Tonks wyszła, od razu skierowała się do toalety. Na myśl o spotkaniu Malfoya znów chciało się jej wymiotować.
x
Gdy weszła do salonu, już tam był. Pochylony nad mapą, rozłożoną na stole. Syriusz powiedział coś cicho, wzbudzając rozbawienie reszty.
— Hej, Hermiona, jesteś coś blada. Może idź odpocząć? — zasugerował Seamus, była mu wdzięczna za to, że zrobił to dyskretnie. Zatrzymała się przy nim i objęła ramionami.
— Naprawdę, jest dobrze, potem się zdrzemnę i będę jak nowa. — Granger uśmiechnęła się delikatnie. Syriusz zaczął wskazywać jakieś punkty na mapie, ale nie mogła się skupić.
— Myślę, że należy przebrać Zakon w szaty patrolu. Tylko tak odbijemy Kingsleya. — Głos Malfoya wybudził ją z transu. Spojrzenia skrzyżowały się, a on pierwszy opuścił wzrok, by objaśniać coś dalej.
Przypomniała sobie wczorajszą noc. To, jak bez słowa, z podniesioną głową wyszła z jego łóżka. Dumnie, beznamiętnie. Nie próbował jej wtedy zatrzymywać. Było to najlepszym rozwiązaniem. Gdyby spróbował, wydrapałaby mu wtedy oczy, a przecież nie miała ku temu powodów. W końcu nie byli ze sobą w związku, nie mieli względem siebie żadnych zobowiązań.
— A Hermiona? — Wszyscy patrzyli na nią. Syriusz o nią zapytał, więc posłała mu nieco przepraszające spojrzenie, dając znać, że nie słuchała. — Myślę, że najlepiej będzie, jeśli polecisz ze mną i Tonks.
— Dla mnie w porządku — westchnęła Gryfonka.
— Więc początek mamy ustalony, jutro wraca Snape, resztę ustalimy z nim. Możecie wracać do swoich zajęć. — Syriusz machnął ręką, jakby ich poganiał i przeciągnął się zadowolony, wyciągając ręce ku sufitowi.
x
Następny tydzień po prostu przetrwała. Razem z Malfoyem widywali się tylko na posiłkach lub zgrupowaniach. Uratowało ją to, że po dwóch dniach zniknął z Grimmauld Place, a ona oszukiwała się, że może odetchnąć pełną piersią.
— A ta? — Nimfadora stała przed nią, tuż przy otwartej szafie. Teddy wyglądał zza drążków łóżeczka, a Hermiona siedziała na fotelu. Był już późny wieczór, maksymalnie przygaszone światła dawały pozór prywatności i ciepła. Dziewczyna zlustrowała wzrokiem rubinową sukienkę przed kolano, z długimi, luźnymi rękawami, którą Tonks przykładała do swojej sylwetki.
— Musisz ją zmierzyć. Zależy też, jakie włosy będziesz miała — odparła Hermiona.
— Myślałam, żeby na ten wieczór przybrać w miarę naturalny brąz. Pasowałby? — Przejrzała się jeszcze raz w lustrze, lekko obracając sylwetkę w każdą stronę.
— Tak. Sądzę, że do czerwieni i twojej cery byłoby idealnie — odparła machinalnie, po czym zamyśliła się, wpatrując w półkę pełną, zdjęć.
— Bardzo dobrze, że lecisz z nami w grupie. To znaczy ze mną i z Blackiem. Ja i Remus nie możemy być razem na misjach. Wiesz, jak jest. Cały czas jedno zerka na drugie. — Uśmiechnęła się, palcami gładząc materiał sukienki. — Chociaż z drugiej strony, gdy nie mam go przy sobie, martwię się, ale to za...
— Miałam romans z Malfoyem.
Nie planowała tego. Słowa zabrzmiały gorzko i gdy tylko je wypowiedziała na głos, szczerze tego pożałowała. Spuściła wzrok na dłonie i pochyliła się w przód. Było to niespodziewane. Dość egoistyczne.
Tonks zamrugała kilkakrotnie i przetworzyła usta, by coś powiedzieć, ale nastała cisza, którą przerwał odgłos grzechotki.
— Chwila. — Przeczesała swoje włosy. Sukienka wylądowała niedbale na łóżku. — Kiedy?
— Do czasu jego dłuższego zniknięcia. Potem sprawy się skomplikowały. — Uporczywie patrzyła się na swoje palce. — On poślubił Astorię.
— Och, jak to się stało? — Kucnęła naprzeciwko. Dłonie położyła na jej kolanach, szukając jej spojrzenia. Miała nadzieję, że to tylko kiepski żart.
— Nie wiem. Nie chcę wiedzieć.
CZYTASZ
Nieoficjalnie [Draco x Hermione]
RomanceWojna jest najgorszym, co może nas spotkać. Strata najbliższych, osamotnienie, strach. Jednak na Grimmuald Place znajduje się dwójka ludzi, która niespodziewanie zaczyna siebie wzajemnie rozumieć.