*fille - dziewczyna, siostra
Black nienawidził swego starego, zielonego pokoju. Wypalone portrety jego rodziny przyprawiały go o mdłości. Dostrzegał spojrzenia swoich przodków i przeczuwał, jakie rozczarowanie dopadłoby ich z powodu jego wyborów. Mimo całej niechęci, zwykle właśnie tutaj spędzał czas, gdy chciał pobyć sam. Stawał na środku, podziwiając obdartą i osmaloną tapetę, wszystkie twarze i sylwetki, których brakowało. Nieraz myślał o spłataniu małego psikusa i spaleniu tego wszystkiego w cholerę, by potomkowie nie musieli patrzeć na wspomnienia trudnych lat w rodzinie. Na to, jak siostra w imię swoich chorych idei chce zamordować brata, a brat w odwecie próbuje zabić siostrę.
Skrzypienie drzwi przerwało jego rozmyślania. Odwrócił się przebudzony, dłonie luźno złożył w kieszeniach swoich spodni. Zapewne nie spędził tam tylko kilku minut. Kiedy znikał z posiłków, lustrował tę ścianę wzrokiem nieraz przez godziny. Starał się dojrzeć coś nowego, choć od lat nic się nie zmieniło.
— Jednak przyszłaś.
— Chyba nie chcesz mnie ukamienować jak reszta — odparła z przekąsem, podchodząc bliżej. Zerknęła na wielką, wpół wypaloną ścianę, a dłonie schowała w tylnych kieszeniach jeansów. — Im bardziej opustoszały staje się ten pokój, tym bardziej mnie przeraża — rzuciła ciszej.
Black spojrzał w sufit, na stary żyrandol i wciąż z głową w górze, po chwili ciszy, rzekł łagodnie: — Nie zmarnuj tego.
Nie była pewna, czy dobrze usłyszała, lecz szybko skojarzyła fakty. Granger doskonale domyślała się, o co, o kogo chodziło, jednak nie potrafiła określić jego intencji.
— Naprawdę musiał cię tu przysłać? — prychnęła, kręcąc głową. — Nie wierzę.
— Draco nawet nie wie, że teraz rozmawiamy. Sam wyszedłem z inicjatywą. — Wyprostował się pewnie, koncentrując na niej całą swoją uwagę.
— Jeśli zamierzasz mnie pouczać lub poruszać temat Malfoya, to nie mamy, o czym rozmawiać — zaznaczyła, obejmując się ramionami.
— Wiesz, że karzesz go za swoje grzechy? — Zabrzmiało to sucho. Przechyliła lekko głowę. Usilnie starała się rozgryźć to spotkanie.
— Nie sądzę. To, co robiliśmy, było niewłaściwe dla nas obojga, dla Rona, dla Astorii... dla wszystkich tutaj. Astoria nie żyje, Ron jest rozczarowany i doprowadziliśmy go do takie...
— Przestań! — warknął zniecierpliwiony. — Interpretujesz wszystko tak, żeby usprawiedliwić swoją głupotę. Astoria nie zmarła ani przez ciebie, ani przez Malfoya! Nawet nie waż się pieprzyć takich bzdur.
Zamilkła, niemal zachłystując się powietrzem. Zapadł kolejny moment ciszy, a dziewczyna odwróciła się bokiem. Jej oddech przyśpieszył, a Black był świadkiem, jak waha się przed wypowiedzeniem czegoś mocno intymnego. Oblizała usta i wróciła do poprzedniej postawy.
— Zależy mi na nim. Dlatego, dbając o nas oboje, podjęłam taką, a nie inną decyzję. To nie jest w porządku w stosunku do niego. Wiem o tym. Bystra jestem, pamiętasz? — Zdobyła się na słaby uśmiech. — Ale co mogliśmy zrobić, kiedy wszyscy już wiedzą? Widzisz, jakie są reakcje ludzi, jak piętnowani jesteśmy przez Zakon za to, że zdradziłam Rona.
— Nie wierzę, że po tym, co przeżyłaś, boisz się opinii innych — parsknął cicho. — Nie chodzi mi tylko o Draco, choć w ostatnim czasie jest mi bardzo bliski. Jesteś sfrustrowana, zła na samą siebie, więc karzesz waszą dwójkę.
— Po prostu wiem, jak skomplikowałoby się nam życie. Nie jest to potrzebne, nie podczas wojny, Syriuszu.
x
CZYTASZ
Nieoficjalnie [Draco x Hermione]
RomanceWojna jest najgorszym, co może nas spotkać. Strata najbliższych, osamotnienie, strach. Jednak na Grimmuald Place znajduje się dwójka ludzi, która niespodziewanie zaczyna siebie wzajemnie rozumieć.