7.

561 36 8
                                    

- Kabuto. - uśmiechnęłam się. - w końcu się widzimy braciszku.
Wiedziałam, że upadłeś nisko ale żeby aż tak? Dlaczego pomagasz temu śmierdzącemu wężowi?
- Oh Usagi... - powiedział z lekkim skrzywieniem na twarzy. - Ile to lat minęło? 7? Zmieniłaś się. Niestety nie mam czasu dla ciebie, mistrz czeka. Lepiej się wycofaj bo nie zamierzam się nad tobą litować.

- Czekam na twój atak.

Kabuto ruszył z miejsca prosto na mnie formując w biegu pieczęcie. Nic nie zadziałało. Dokładnie wszystkiego unikałam.
- Teraz mój ruch. - powiedziałam pewnie i skierowałam się w jego stronę.
Z moich ust wydobył się potężny wir, który wciągnął Kabuto do środka. Wewnątrz były odłamki z chakry, które miały za zadanie uwięzić przeciwnika w genjutsu. Teraz został mi tylko Orochimaru. Już miałam formować znaki kiedy zauważyłam, że wąż i Kabuto zniknęli.
- Czyżby się wystraszyli i uciekli? - powiedziałam do siebie po czym ruszyłam w stronę klonów.

Time skip

Znalazłam go. Usiadłam obok i odwołałam klony. Z moich rąk zaczęła wydobywać się zielona chakra. Położyłam ręce na jego ranach i zaczęłam leczenie. Biedak był nieprzytomny, stracił dużo krwi i miał liczne obrażenia na ciele.
- Co ten jaszczur ci zrobił. - Mówiłam ze łzami w oczach. - Zabiorę cię stąd i opatrzę rany.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Po kilku godzinach byliśmy w naszym „domu". Byłam zmęczona w końcu Itachi waży dosyć dużo. Położyłam go w sypialni na łóżku i poszłam po wodę.

Time skip

Usiadłam obok niego na łóżku i złapałam go za rękę. Jak codzień opowiadałam mu co robiłam i czego się dowiedziałam. Itachi mi nie odpowiadał ale na pewno słuchał uważnie. Idę do kuchni zrobić obiad i zaraz do niego wrócę.

Itachi pow.

Dlaczego powieki są takie ciężkie? Dlaczego jest tutaj tyle światła? Gdzie Orochimaru z którym walczyłem? Gdzie ja w ogóle jestem? I przede wszystkim gdzie jest ona? Ktoś do mnie mówił, pamiętam to. Wszystko mnie boli.
- Itachi!! - Powiedział znajomy głos. - W końcu się obudziłeś!
Powiedziała to i za sekundę była przy mnie. Złapała moją rękę i ścisnęła mocno.
- Co się dzieje? Gdzie Orochimaru? - jedyne co udało mi się z siebie wydusić.
- Spokojnie Itachi, nie martw się jest wszystko dobrze. - Uspakajała mnie. - Byłeś w ciężkim stanie po walce, zdążyłam na czas i zabrałam cię tutaj. Twoje rany bardzo wolno się goiły. Spałeś ponad 7 miesięcy.

Zamurowało mnie. 7 miesięcy?? Jak to możliwe?

Uchiha ItachiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz