Początek

22 2 1
                                    

Ulice wydawały się wymarłe, jeśli nie liczyć bezpańskich kotów, których żółte ślepia pojawiały się znienacka w gęstej mgle, doprowadzając niejednego strudzonego wędrowca do szybszego bicia serca. Świecące oczy, unoszące się bez zarysu ciała, z których strony dało się słyszeć przeraźliwie miauczenie, nieraz przypominające skrobanie piekielnymi pazurami o ścianę samej otchłani czy krzyki skazańców, którzy na tych ulicach przepłacili swoje niegodne życie śmiercią z rąk policjantów wymierzających sprawiedliwość.
Ciemność londyńskich ulic, oświetlonych jedynie wątłym światłem latarni gazowych, których spora część pozostała jednak niezapalona, nie sprzyjała zdrowym zmysłom. We mgle ograniczającej widoczność ciemności miasta, które wydawałoby się, że nigdy ciemne nie bywa, wszystko stawało się bardziej niebezpieczne, groźniejsze, twardsze. Każdy mijany zaułek mógł okazać się tym, który zbłąkany przechodzeń odwiedzi jako ostatni przed swoją śmiercią. Zanim ciało zostanie wyłowione z Tamizy, sprawca już dawno zdąży zniknąć, zabierając ze sobą kilka szylingów. Tyle warte jest życie w dusznych, zabłoconych ścianach labiryntu, jakim stał się Londyn.
Niezwykle łatwo się jest tutaj zgubić, idąc do domu, wystarczy źle skręcić, aby znaleźć się w dzielnicy pełnej kurzu i popiołu, obszarpanych dzieci, kurtyzan i zbirów gotowych za niewielką opłatą zaatakować wskazanego wroga, a w najgorszym wypadku okraść przechodnia, który znalazł się w złym miejscu i czasie.
Mało kto był gotowy wyjść na te brudne, zbrukane przez wiele zbrodni ulice późną nocą, jednak ona nie miała z tym żadnego problemu. Musiała coś zrobić, coś niezwykle ważnego. Dostać się do baru, gdzie spodziewała się pośród pijanej hołoty odnaleźć brata, jak zwykle zbyt zajętego rozrywkami, aby skupić się na tym, co było naprawdę istotne. Naciągnęła na ciemne, zaplecione w wianek włosy kaptur płaszcza, zabranego od przyjaciółki. Ubrana w prostą sukienkę nie wyróżniała się niczym spośród londyńskich kobiet, mogłaby nawet uchodzić za jedną z nich.
Mżawka powoli przeradzała się w deszcz, krople stawały się coraz większe i cięższe, a ona uparcie stawiała kolejne kroki, aby dosłownie po kilku minutach pchnąć drzwi ulubionego baru brata i wejść do środka. Towarzystwo było już zbyt pijane paskudnym piwem, które w smaku nie przypominało żadnego dobrego alkoholu, walczący na ringu mężczyźni już byli w rękach osoby najwyraźniej odpowiedzialnej za doprowadzenie ich do porządku.
- Nie mogłeś sobie darować wieczornych rozrywek? - Kobieta stanęła tuż obok mężczyzny ubranego w ciemnoniebieski płaszcz. Nie wydawał się czymkolwiek wyróżniać spośród innych obecnych osób, jednak wprawne oko było w stanie dostrzec połyskującą w świetle lampy naftowej żelazną rękawicę.
- Włożyłaś sukienkę. Co to za okazja? - Rozmówca, zamiast odpowiedzieć, posłał jej uśmiech, który można było określić mianem szelmowskiego. Ciemnowłosa zdjęła z włosów kaptur, patrząc na niego z pobłażaniem w niebieskich oczach.
- Okazja szukania jednego kretyna. Zbieraj się, Jacob. Mamy nowe informacje. - Odwróciła się, aby odejść, nawet nie czekając na reakcję. Wiedziała, że jakby nie patrzeć, jej brat mógł być beztroskim pajacem, ale ciekawość nie pozwoli mu zostać w barze, kiedy coś się szykuje. Szybko zrównał z nią krok, przepuszczając kobietę w drzwiach i wychodząc za nią.
- Co to za nowe informacje? - zapytał spokojnie, chociaż siostra znała go za dobrze, aby nie usłyszeć ekscytacji. Od dłuższego czasu przecież tkwili w próżni z niczym, a teraz była szansa, aby cokolwiek zrobić.
- Wielki mistrz zakonu Templariuszy jest w mieście. - Kobieta uśmiechnęła się do brata, zanim przyspieszyła kroku, zmierzając w stronę stacji kolejowej, zbliżała się w końcu godzina pierwsza, obydwoje mieli umówione spotkanie, o czym Jacob jednak nie wiedział. Cóż, dowie się wkrótce. Czas nie był nigdy sprzymierzeńcem bractwa asasynów, w tym momencie nie było inaczej. Nie wiadomo jak długo postanowi zabawić tutaj Wielki Mistrz Zakonu Templariuszy, a teraz byli bliżej zgładzenia mężczyzny niż przez ostatnie miesiące; teraz była ich szansa, aby osiągnąć to, co zamierzał dawniej osiągnąć ich ojciec. Mogli w ten prosty, niemalże niemożliwe trywialny sposób sprawić, aby jego testament został wypełniony. Tyle mogli zrobić dla mężczyzny, który przekazał im wszystko to, co powinni wiedzieć w świecie pełnym przemocy w imię wyższych celów, tak często niezrozumiałych dla postronnych. Ich droga właśnie tu miała swój początek, już teraz byli świadomi brzmienia zbrodni jakie na siebie nakładali, nie było jednak innego wyjścia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 11, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Żelazna JesieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz