Rozdział IV

26 1 0
                                    


Kamil

Dlaczego ludzie muszą mnie tak wyprowadzać z równowagi ?Jakie niby zagraża mi niebezpieczeństwo ? Co miał wtedy na myśli ?I tak źle zrobiłem że wpuściłem go do domu. Nawet jeśli wydawał się miły .Pamiętam mamy słowa, jak mówiła mi abym nie ufał nieznajomym.

"Kamil , zapamiętaj... Nigdy nie ufaj obcym, nawet jeśli są wobec ciebie mili i oferują tobie pomoc."

Spojrzałem w zdjęcie rodzinne które stało na fortepianie które miało kolor czerwieni z Falun. Podszedłem i usiadłem na na ławce od fortepianu.

-Oh mamo dlaczego musiałaś mnie tak nagle opuścić ? Mówiłaś że będziesz zawsze ze mną, w dobrych i złych chwilach w moim życiu. A ty tak nagle odeszłaś zostawiając mnie samego .- te ostatnie słowa wypowiedział cicho.

Zacząłem naciskać palcami o klawisze, grając znaną mi melodie oraz śpiewać w rytm muzyki , którą nauczyłem się gdy dziewczyna za którą oddałbym życie. Zerwała ze mną dla mojego ex najlepszego przyjaciela, który miał z nią romans gdy ja jeszcze z nią byłem. A kiedy dowiedziała, się że liczy się dla niego tylko seks, wtedy chciała wrócić do mnie. Lecz po tym co zrobiła nie chce jej znać.

Śpiewałem mimo iż czułem że zaczynam płakać. Miałem w tym momencie to gdzieś, chciałem wyrzucić z siebie wszystkie emocje które gromadziły się we mnie od jakiegoś czasu.

"Tried to walk together
But the night was growing dark
Thought you were beside me
But I reached and you were gone
Sometimes I hear you calling
From some lost and distant shore
I hear you crying softly for the way it was before"

Nie mogłem przestać , granie na fortepianie pochłonęło mnie całkowicie , Mimo że już płakałem i ledwo co widziałem, poprzez spływające łzy po moim policzku. Znałem doskonale układ klawiszy, i mógłbym grać z zamkniętymi oczami.

"Where are you now
Are you lost
Will I find you again
Are you alone
Are you afraid
Are you searching for me
Why did you go
I had to stay
Now I'm reaching for you
Will you wait
Will you wait
Will I see you again

You took it with you when you left
These scars are just a trace
Now it wanders lost and wounded
This heart that I misplaced"

Gdy skończyłem swój, jakże słaby występ. Skierowałem się do schodami na pierwsze piętro, gdzie był mój pokój. Gdy wszedłem do pokoju, zobaczyłem coś co mnie przeraziło.

-Co Pan do cholery jasnej tutaj robi?! Proszę wyjść w tej chwili, albo wezwę policję !- Niestety nie mogłem się mu przyjrzeć gdyż miał na sobie kaptur który zakrywał , jemu twarz wraz z całym ciałem.

-Oj tam Kamil. Zanim policja tu przyjedzie to byś już nie żył- Powiedział nieznajomy pewnym siebie głosem.

-Skąd wiesz jak mam na imię ?- Dobra to już jest przerażające.

-Znam cię lepiej niż myślisz , a także znałem twoich rodziców. Byli kiedyś moimi przyjaciółmi ,  zanim ... no wiesz , brutalnie stracili życie  .

Nagle zaczął podchodzić do mnie a ja zacząłem się wycofywać.

-To byłeś ty? - Powiedziałem to oddalając się od niego.

-Nie ,ale mogę powiedzieć tobie kto to zrobił ,pod warunkiem że pójdziesz ze mną. Pewna osoba chce cię poznać. Macie ze sobą wiele wspólnego -Uśmiechnął się aż mnie ciarki przeszły.

-J..Ja raczej podziękuje. Już wolę żyć w niewiedzy.

-Szkoda -Powiedział te słowa przy okazji się śmiejąc, jak jakiś psychopata- Ale i tak pójdziesz ze mną

Jak najszybciej mogłem wybiegłem z pokoju, kierując się do drzwi wejściowych. Nieznajomemu się jak widać nie spieszyło.

-I tak mi nie uciekniesz, twój los należy teraz do mnie.

Gdy w końcu dotarłem do drzwi, otworzyłem je, a tu niespodziewanie stał wysoki mężczyzna na oko miał 193 cm wzrostu, miał białe włosy , na twarzy miał wiele blizn a jego oczy były całe czarne.

-A ty młody to dokąd ?

Po chwili mężczyzna przyłożył mi szmatkę, nasiąkniętą jakimś środkiem. Po którym obraz zaczął mi się rozmazywać, po czym straciłem przytomność

ZagubionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz