Jak się poznaliście i gdzie?

318 7 0
                                    

Lindir: Byłaś dobrą przyjaciółką Arweny. Kiedy byliście na jednym z balów zauważyłaś stojącego z boku, nieśmiałego elfa. Usługiwał władcy Rivendell. Rozmawiał z innym elfem patrząc na ciebie i lekko uśmiechając. W końcu zebrał się na odwagę i do ciebie podszedł.

- Jestem Lindir... - ukłonił się - Czy zaszczyciłaby mnie pani swoim towarzystwem w tańcu? - podał ci dłoń. Arwena porozumiewawczo do ciebie mrugnęła, a ty zgodziłaś się.

Legolas: Byłaś na polowaniu. Jako zamożna elfka z Lothlorien nie miałaś na to pozwolenia jednak robiłaś to po kryjomu. Dobrze posługiwałaś się łukiem, dzięki czemu upolowałaś bardzo dużo zwierzyny. Kiedy jednak wracałaś do pałacu napotkałaś zgraję Orków, którzy za wszelką cenę chcieli Cię zabić. Gdy jeden z nich miał miecz przy twojej głowie przeszyła go strzała. Byłaś przerażona. Zobaczyłaś wyskakującego zza krzaków elfa z jasnymi włosami. Dziękowałaś mu za uratowanie.

- A zdradzisz mi chociaż swoje imię?

- Legolas. - spojrzał na ciebie pięknymi, niebieskimi oczami.

Thranduil: Zostałaś służką w pałacu Mrocznej Puszczy. Pewnego dnia musiałaś poznać swego władcę. Zostałaś zaproszona do sali tronowej. Weszłaś niepewnie, bo chodziły pogłoski, że król jest straszny i surowy. Kiedy tylko weszłaś do wyznaczonego miejsca byłaś zaskoczona - Na tronie siedział wysoki, niebieskooki blondyn. Powitał cię szczerym uśmiechem. Podszedł do ciebie, a ty ukłoniłaś się.

- Witaj. Jestem Thranduil - władca Mrocznej Puszczy. - jeszcze szerzej się uśmiechnął i podniósł do góry twą opuszczoną głowę.

Thorin: Przechadzałaś się przy górze Erebor. Ze względu na to, że lubiłaś muzykę, śpiewałaś sobie różne wesołe piosenki. Zerwałaś jednego kwiatka i odrywałaś od niego płatki. Usiadłaś na jednej z większych skał. Nadal śpiewałaś.

- Pięknie śpiewasz... - usłyszałaś głos. Natychmiast ucichłaś i zarumieniłaś się. - Jestem Thorin, wnuk Throra. Jestem władca góry Erebor i skarbów w niej ukrytych. Czy zaszczycisz mnie mnie spacerem wokół mego królestwa? - zapytał.

- Oczywiście. - zgodziłaś się i powędrowałaś z krasnoludem.

Kili: Mieszkasz w Mieście na Jeziorze. Pewnego dnia do portu przyjeżdża Bard z łódką. Przewozi jakieś beczki. Przepuszczasz go do centrum miasta, jednak zaczynasz go śledzić. Kiedy dopływa do swojego domu z beczek wychodzą jakieś postacie. Jedna z nich najwidoczniej cię zobaczyła. Schowałaś się za rogiem jednego z budynków. Miałaś nadzieję, że cię nie zobaczył jednak...

- Ładnie to tak śledzić? - zapytał krasnolud z uśmiechem - Jestem Kili. Do usług. - teatralnie się ukłonił.

Fili: Miałaś mały sklepik przy górze Erebor. Co dzień przychodziło do ciebie trochę ludzi. Pewnego razu przyszedł i wspomniany krasnolud. Przekładałaś jabłka. On poprosił cię o kilka z nich. Podałaś mu torebkę, jednak pech chciał, że się przerwała i wszystkie owoce wypadły. Kiedy schyliłaś się, aby je pozbierać on uczynił to samo. Kiedy zostało jedno, obydwoje je złapaliście. Zaczerwieniłaś się. On wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się.

- Fili. - ucałował twą dłoń.

Aragorn: W mieście Minas Tirith miała odbyć się uczta z powodu powrotu króla Aragorna. Ty także zostałaś zaproszona. Wystroiłaś się w swoją najlepszą suknię i wyruszyłaś konno do wspomnianego miasta. Dojechałaś na miejsce. Straże zabrali twojego konia, a ty udałaś się do głównej sali. Zasiadłaś przy jednym ze stołów. Nie lubiłaś towarzystwa, więc siedziałaś sama. W pewnym momencie wszedł król Aragorn. Wszyscy wstali i pokłonili się władcy. Usiadł do swojego stolika. Widziałaś, że się tobie przygląda, jednak nie interesowałaś się tym i piłaś kolejny kielich wina. W końcu król wstał i podszedł do ciebie.

- Można się dosiąść? - zapytał. Wstałaś i wskazałaś mu miejsce - Aragorn. - podał ci dłoń.

Boromir: Wyjeżdżałaś do Lothrorien w sprawach politycznych. Droga była męcząca i strasznie trudna. Postanowiłaś przenocować w małej jaskini. Odstawiłaś konia i położyłaś się w swoim, małym lokum. Usłyszałaś dziwne dźwięki. Od razu wyjęłaś miecz. Po chwili poznałaś, że to Orkowie. Jechali na Wargach. Czułaś ich zapach. Słyszałaś ich warczenie. W pewnym momencie wyskoczyłaś by walczyć, jednak nie spodziewałaś się tak dużej liczby Orków. Jeden z nich bez problemu wziął cię za szatę. Wymachiwałaś jeszcze chwilę mieczem, po czym ten stwór wyjął sztylet. Był przytknięty do twojego brzucha. Nagle świst! Widzisz jakichś ludzi wyskakujących zza krzaków. Ork, który cię trzymał, padł na ziemię przeszyty strzałą. Ukryłaś się szybko w jaskini. Po wybiciu wszystkich Orków jeden z rycerzy podszedł do ciebie. Zdezorientowana odsunęłaś się.

- Ej... nie bój się. Jestem Boromir. - podał ci dłoń. Ty ją złapałaś i wyszłaś z nim z groty.

Feren: Jesteś dowódcą Leśnej Straży w Mrocznej Puszczy. Często wybierasz się na różne wyprawy i polowania z władcą - Thranduilem i jego sługami. Tak było i tego dnia. Prowadziłaś wraz z Królem zastęp. Jechaliście przez dużą polanę. Wjechaliście do Mrocznego Lasu. Twój koń przez trudne powietrze zaczął się denerwować. Stawał dęba i kopał zadem. Nie mogłaś go uspokoić. W pewnym momencie podjechał do ciebie jakiś elf.

- Ej... prrrr... - spokojnie powiedział. Koń od razu przestał się szamotać - Jestem Feren. Jeżeli będziesz potrzebowała jeszcze pomocy to mów. - mrugnął do ciebie.

Bilbo: Mieszkasz w Shire. Prowadzisz spokojne życie. Codziennie starasz się często spacerować. Prowadzisz zdrowy tryb życia. Postanowiłaś udać się na rynek, aby zakupić owoce z innych części Śródziemia. Byłaś przy stoisku. W pewnym momencie wpadł na ciebie jakiś Hobbit.

- Jezu, przepraszam wybacz! Wynagrodzę ci to. - ucałował cię w rękę - Jestem Bilbo Baggins.

LOTR i Hobbit -> Preferencje i imagifyWhere stories live. Discover now