21. 18 z 20.

256 44 1
                                    

/Narrator POV/
Nazajutrz wszystko toczyło się swoim życiem. Poranne ćwiczenia, potem śniadanie, ćwiczenia i czas wolny. Deku od rana przebywał w siłowni i robił pompki. Tymczasem Uraraka trenowała przeponę z ciężarem na brzuchu wynoszącym 50 kg.
- Nie dam rady.
- Dasz.
- Nie dam.
- Dasz.
- Zaraz zwymiotuję.
- Tylko spróbuj.
- Nie dobrze mi.
- Trzymaj. Inaczej to nie ma sensu.
Nagle do środka wszedł Bakugou. Widząc Urarakę, zatrzymał na niej swój wzrok, po czym spojrzał na zielono włosego i spytał.
- Masz ochotę z nami pograć? Nie ma nigdzie Oijiro i Sero, a potrzebne nam są jeszcze dwie osoby.
- Jasne. A w co?
Blondyn uśmiechnął się i powiedział.
- Pain ball.
- Masz na myśli Paint Ball, tak?
- Nie. Zaraz się przekonasz. - powiedział.
Zielono włosy spojrzał na niego skołowany po czym powiedział.
- Na dziś koniec Uraraka. Możesz iść na lody.
Dziewczyna słysząc nazwę ulubionego przysmaku bez problemu zrzuciła z brzucha ciężar po czym wybiegła z siłowni z prędkością światła.
- Coś was łączy? - spytał Bakugou.
- Kogo? Mnie i Ochaco? Gdzie tam! To tylko czysty biznes. Ona pomaga mi w nauce, a ja jej w treningu. A co?
- Byłem ciekaw. Często z tobą łazi i w ogóle.
,,Ta...Jasne"
- To jak się gra w tą twoją grę?
- To proste. Nie daj się trafić. Zaboli. I to bardzo. Uwierz. Myślisz, że Denki na te swoje jazdy przez Quirk?
- Jazdy?
Bakugou zrobił durną minę i z wyciągniętymi kciukami zawołał.
- YEHEY!
Zakrztusił się śmiechem.
- Ale nikomu nie mów, że to zrobiłem.
- Jesteś całkiem spoko... Jesteś chory?
- Co? Nie.
- Boli Cię coś?
- Skąd!
- A może umierasz?
- Przestań!
Spojrzał na blondyna po czym powiedział.
- Dobra. Dałem się nabrać. Masz mnie.
Po chwili Bakugou jakby zaczął się rozpuszczać a na jego miejscu stała ładna dziewczyna w czarnym kombinezonie. Nie znał jej.
- Jak się domyśliłeś?
- Bakugou nigdy by nie zrobił tak durnej rzeczy jak parodia Denkiego.
- Masz mnie. Bakugou powiedział żeby Cię przyprowadzić.
- Czyli ta część z Pain Ballem to prawda?
- Tak. Chodźmy lepiej.

Dotarli do ogromnych drzwi z literą X na nich. Dziewczyna wstukała hasło po czym wrota rozstąpiły się. Za nimi od razu zaczynała się gęsta dżungla.
Midoriya spojrzał na dziewczynę z obawą. Ta mocno zacisnęła rękę na jego ramieniu i powiedziała chłodno.
- Teraz nie ma odwrotu.
Weszli w gęstwinę. Po chwili odnaleźli drogę. Idąc nią dotarli na betonowy plac, na którym stała reszta.
- Znalazłam wam kogoś na zastępstwo!
Wszyscy spojrzeli na Deku i zamarli.
- B-Bunny Gamma!?
Pomachał im niepewnie. Po chwili z cienia wyszedł fioletowo włosy chłopak. Midoriya zna go bardzo dobrze.

Hitoshi Shinsou: Vampir.
Jest znany z tego, że nie ma zwierzęcia we krwi, ale nie jest zwykłym człowiekiem. Jest bardzo niebezpieczny.

Każdy krókikokrewny ma instynkt odpowiedzialny za ocenę zagrożenia ze strony przeciwnika. A on był dla niego na pograniczu zagrożenie i niebezpieczny. Nie odpowie mu i powinno być spokojnie. Ale już teraz czuje potrzebę rozdarcia mu gardła.
- Miłej zabawy chłopcy! - zawołała po czym zniknęła.
Midoriya spojrzał na Bakugou. Ten jakby wiedział o co chce spytać, bo odwrócił się i posłał mu środkowy palec. Zielono włosy westchnął.
- Bunny Gamma... Wiele o tobie słyszałem... Jednak teraz gdy stoję obok Ciebie... Jestem raczej rozczarowany. - powiedział Shinsou.
Midoriya spojrzał na niego kątem oka.
- All Might. Arlyn. To są prawdziwe przykłady potęgi Króliczego genu. A Ty? Marny wypłosz. Wasz gatunek schodzi na najniższy szczebel hierarchii. Żal patrzeć.
Midoriya poczuł...złość. Podszedł do Jirou i spytał.
- Czy możemy się tu wzajemnie mordować?
- Czekaj... To Ty nie wiesz? Czemu nikt nic ci nie powiedział? To test selekcyjny. Silni wykończą słabych. Oprócz nas będzie jeszcze sześć innych dywizjonów. Mamy ich wybić. Myślę, że z tym akurat dasz sobie radę.

Boku no Hero Academia: Bunny can KILLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz