🍃
Jeongguk nigdy nie myślał, że będzie zmuszony wybrać się w wolny weekend do galerii pełnej przepychających się ludzi. Stał zniesmaczony przed wejściem, obserwując przez szklane drzwi biegające od sklepów do sklepów kobiety, jak i również mężczyzn. Westchnął ciężko i spojrzał w zachmurzone niebo, błagając, aby nikt go nie staranował. Przeczesał swoje włosy i ruszył ku wejściu do środka budynku. Przeszedł przez próg i od razu uderzyło w niego ciepłe powietrze, przez co został zmuszony do ściągnięcia swojego płaszcza i przewieszenia go sobie przez rękę.
Rozejrzał się po ogromnym wnętrzu, myśląc gdzie powinien udać się najpierw. Najprawdopodobniej udałby się na piętro z jedzeniem, ale naprawdę potrzebował nowych ubrań. Praca w korporacji zmuszała go do kupienia sobie nowych koszul, jak i spodni, bo po prostu nie wyrabiał z praniem ich wszystkich, mimo że robiła to za niego pralka.
Mlasnął i ruszył po prostu przed siebie, patrząc przez ramię, czy nie pozostawił żadnych błotnych śladów na białym podłożu. Nie mógł iść do zwykłych sieciówek, które teraz otaczały go z dosłownie każdej strony. Potrzebował porządnych rzeczy, które dobrze wiedział, że nie będą takie tanie. Minął kobietę z wózkiem i wszedł na ruchome schody. Odwrócił się do tyłu, aby popatrzeć z góry na to wszystko i otworzył szerzej oczy, widząc, że ominął jeden sklep, który byłby odpowiedni. Warknął pod nosem, kręcąc głową i szybko opuścił schodki. Powinien mniej bujać w obłokach, a więcej patrzeć uważnie co dzieje się wokół niego.
Stanął z boku i oparł się o filar, zaczynając się ponownie rozglądać. Zawiesił wzrok odrobinę dłużej na samotnej budce z fast foodami i ze smętną miną ruszył w przeciwnym kierunku do sklepu, który zauważył kątem oka. Na jedzenie będzie miał czas później. Wszedł do środka, mrucząc ciche dzień dobry i od razu ruszył w kierunku stoiska z koszulami. Poprawił sobie spadający płaszcz i zaczął przeglądać każdą po kolei. Mruknął niezadowolony i podniósł głowę, aby poszukać czegoś ciekawszego, jednak wszystkie barwy w sklepie odnosiły się tylko do białego lub czarnego, a już dawno znudziły mu się te kolory. Wyszedł ze sklepu, żegnając ekspedientkę, którą nie uraczył nawet krótkim spojrzeniem i ruszył w poszukiwaniu kolejnego sklepu.
🍃
Usiadł zmęczony na najbliższej ławce, kładąc siatkę, w której znajdowała się jedna jedyna koszula obok siebie. Westchnął i przetarł swoje oczy palcami. Nigdy by nie pomyślał, że zakupy to naprawdę aż tak ciężka rzecz, kiedy nie wie się co chce się konkretnie kupić. Siedział w galerii już ponad godzinę, co w jego mniemaniach było naprawdę długo, a miał tylko jedną szarawą rzecz. Jego zirytowanie sięgało zenitu, gdy pracownicy powiadamiali go o braku odpowiedniego rozmiaru lub gdy próbowali wcisnąć mu cokolwiek innego, byle żeby nie wyszedł ze sklepu z pustymi rękoma.
Dochodziła godzina trzynasta, a on powinien siedzieć plackiem na kanapie, obżerając się słodkościami, a nie łazić po sklepach za nie wiadomo czym. Podniósł głowę i jeszcze raz przeskanował całe piętro. Wtedy też w oczy rzucił mu się neonowy napis. Zmrużył oczy i wstał z ławki, postanawiając z ciekawości zawitać w środku, bo i tak nie miał już niczego do stracenia.
Pchnął szklane drzwi, szukając wzrokiem tego czego szukał i aż oczy mu się zaświeciły, a na twarz wpłynął mały, chytry uśmiech, gdy ujrzał to, czego szukał od początku. Podszedł czym prędzej do jednej z pracownic i poprosił ją o pomoc, bo nie uśmiechało mu się przeszukiwać wszystkich tych ubrań. Od razu po wejściu w oczy rzucały się poukładane kolorystycznie rzeczy na wieszakach, zaczynając od najzwyklejszych w świecie dresów, kończąc na naprawdę eleganckich garniturach. Jednak, gdy zobaczył cenę samej marynarki natychmiast odwrócił wzrok z szeroko otwartymi oczami. Co jak co, ale on nie musiał mieć ubrań za miliony. Wolał wydać je na jedzenie.
— Mhm... A tak, dziękuję — mruknął, gdy kobieta podała mu kilkanaście koszul i posłała do przebieralni. Wziął wszystko i nadal się rozglądając, wszedł za zasłonkę.
Wyszedł zaś zza niej z wielkim uśmiechem na twarzy, bowiem ubrania mu się naprawdę spodobały, a trzeba też dodać, że w międzyczasie pracownica pokazywała mu różne spodnie do kompletu, także mógł szczerze uznać, że dostał to czego chciał. Teraz mógł ruszyć wreszcie na piętro z jedzeniem i zjeść swój obiad.
Albo wziąć go na wynos, bo tak ostatecznie zrobił.
Wpatrując się w siatkę z jedzeniem wpakował się do windy. Kliknął guzik z pierwszym piętrem i ustawił się z boku, wyciągając telefon z kieszeni. Nawet nie zauważył, gdy jakaś osoba stanęła obok niego i zaczęła wpatrywać mu się przez ramię w ekran.
— Co oglądasz?
Usłyszał ze swojej lewej strony, na co podskoczył przerażony. Odwrócił się w stronę, jak się okazało Taehyunga i oddychając ciężko, spojrzał na niego z politowaniem.
— Życie ci nie miłe, że mnie tak straszysz?
Kim tylko wzruszył smętnie ramionami i oparł się plecami o metalową ścianę za nim.
— Może — mruknął. — Zakupy udane? — kiwnął głową na siatki trzymane w ręce Jeongguka.
— T-tak, udane — zająknął się. — A twoje?
— Przyszedłem tylko po jedzenie — podniósł reklamówkę w górę, pokazując w środku białe, styropianowe pudełko. — I widzę, że ty też się skusiłeś.
— Ta... Wiesz, chodzenie po sklepach naprawdę męczy.
— Coś o tym wiem — parsknął pod nosem.
Między nimi zapanowała cisza, którą Jeongguk chciał jak najszybciej przerwać. Jednak w chwili, gdy otwierał usta winda się zatrzęsła i stanęła w miejscu. Taehyung zaczął się śmiać, a on patrzył na niego niezrozumiale.
— Zauważyłeś, że za każdym razem to nam się przytrafia? — zapytał, nawiązując do sytuacji, w której się znaleźli.
— Zwykły pech i tyle — brunet wzruszył ramionami i odwrócił wzrok, bowiem patrzenie na roześmianą twarz znajomego wprawiało go w dziwne uczucie i zakłopotanie.
Taehyung wyciągnął zawartość ze swojej siatki, a następnie ułożył ją na ziemi. Usiadł na niej, a na swoich kolanach postawił pudełko, później je otwierając. Zaczął jeść, wpatrując się w Jeongguka, jakby na coś czekał.
— Siadaj i zjedz — zaproponował. — Prędzej ci to wystygnie niż nas stąd w ogóle wyciągną.
— Masz rację — młodszy zgodnie pokiwał głową i zrobił to samo co on. Zerknął na jedzenie bruneta i ze zdziwieniem stwierdził, że mieli dokładnie to samo.
— Nie wiedziałem, że ktoś prócz mnie to lubi — zaczął nagle Kim. — Zawsze wszyscy się dziwili jak mogę to jeść, prócz jednej osoby.
— Ja też się dziwiłem... aż mój przyjaciel nie dał mi tego spróbować w swoje dziesiąte urodziny — nawiązał do dnia, w którym mały Tae po raz pierwszy podstawił mu pod nos dziwnie wyglądające jedzenie, każąc je zjeść.
Taehyung podniósł głowę i wbił swój intensywny wzrok w twarz Jeongguka, zaczynając analizować każdy jej detal po kolei.
— W dziesiąte urodziny powiadasz...
🍃
CZYTASZ
❝SAME OLD LOVE❞ taekook
Fanfiction❝a jeongguk tylko spojrzał na niego ze łzami w oczach i stęsknionym uśmiechem❞ |short story, toptae| © rvxvkv | jkxaix | 2018