2

101 8 1
                                    

Trochę się wystraszyła, bo kto o tej godzinie mógł łazić po domu?
Wolno się odwróciła i ujrzała swojego tatę z kubkiem kawy. Uśmiechał się głupio, jakby nagle usłyszał o babeczkach ze śliwkami.

-A dokąd to się panienka wybiera?- zapytał z udawaną pretensją w głosie.

-Pobiegać. Wiesz ruch to zdrowie i takie tam-wzruszyła ramionami.

- Nie sądzisz, że troszeczkę za wcześnie? Rozumiem o siódmej, ale o piątej? O piątej?!

-Jest teraz chłodno i wszyscy śpią.

- No ja nie wiem, czy ja teraz śpię- zaczął się przesadnie śmiać.

Zauważyła, że to był nerwowy śmiech. Zrozumiała, że coś się musiało wydarzyć.

-Co ci jest? – zapytała po krótkim namyśle.

Raczej nie najlepiej ułożone pytanie.

-Mi? Nic. Co tobie jest, że codziennie wstajesz o tej samej godzinie i idziesz biegać, a nie na przykład jeździsz na rowerze?

  -Zepsułeś mi rower- przypomniała swemu rodzicowi.

  - Nie zepsułem, ale naprawiłem!- stwierdził.

  - Zrobiłeś mi z niego jakiś nowoczesny motor. Jeżdżenie na nim nie męczy.

  - I o to chodziło.

  Pokręcił głową. Nie rozumiał swojej córki. Ten jej cały zdrowy tryb życia. Tylko by uprawiała te swoje sporty. Niczym Steve.

- Nie miałeś prawa mi go zmieniać.

-Wiesz, to mój dom i mój rower tak w sumie...

-Niby czemu jest twój?- zadała pytanie ze uśmiechem na ustach.

Mężczyzna spojrzał na nią i wyszczerzył do niej zęby.

-Bo ja go przerobiłem- oznajmił z satysfakcją.

  - Jesteś nie możliwy tatuś- zatrzepotała rzęsami z rozbawieniem.

  -Dzięki córuś- odpowiedział jej tym samym.

Nastała chwila ciszy.
Brunet postanowił ją przerwać.

- Ale tak na serio. Czemu biegasz akurat teraz?- zaciekawił się.

- Tak jakby nie mam co robić?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.

Mężczyzna uśmiechnął się znacząco.

-Nie masz co robić? Naprawdę nie masz co robić? Przecież tutaj można robić tyle rzeczy. To prawdziwe centrum rozrywki jest!- dla podkreślenia swoich słów uniósł ręcę jakby do modlitwy.

- Taa. Właśnie tak. Skorzystałabym z basenu, ale z jakiegoś powodu jest nie czynny.
Dorosły od razu skierował swój wzrok na podłogę.

  -Zaraz... . Czy ty może coś wiesz na ten temat?- zaczęła go podejrzewać Ni.

-Może wiem- odpowiedział próbując  zachować powagę.

- No dobrze, ale czy wiesz?

- No może wiem- powtórzył.

  -Super. Dzięki za tak pomocną informacjęę- odpowiedziała mu na to już z irytacją.

Mężczyzna zaczął się śmiać rozlewając przy tym kawę.
Dziewczyna nie wierzyła, że on jest jeszcze jej ojcem. Wieczny żartowniś i śpioch.
Momentalnie przypomniała sobie, która jest godzina i tak naprawdę nie powinno go o tej godzinie tam być.

-Co masz dziś w planach, że teraz wstałeś?- postanowiła w końcu zapytać.

-Takie małe zebranie bohaterów. Nic nadzwyczajnego...- wymamrotał, po czym dodał- Boże, jak mi się nie chce tego robić!

-Jednak chyba nie takie małe skoro tak się martwisz- zasugerowała mając nadzieję, że powie coś więcej.

  - Nie. Ja się nie martwię. Ja po prostu jestem leniwy.

  - To czemu panu leniuszkowi się nie chce?

-Po prostu prawdopodobnie będziemy musieli gdzieś jechać.

-Na jakąś konferencję czy co, że nie chcesz jechać?

Rodzic zaśmiał się.

- Nie. To coś innego. Będziemy lecieć za kontynent.

-Na jaki?- zapytała podekscytowana. Oczywiście pomyślała, że może się zgodzi na jej udział w wyprawie... .
Zawsze chciała odwiedzić Azję albo Europę.

-I co, pewnie chciałabyś polecieć, co?

- No tak jakby.

Dorosły pokręcił głową.

-Dobrze wiesz, że nie zabieramy cię na misje.

Dziewczyna posmutniała. Nigdy nie lubiła jak znikał na jakiekolwiek tego typu wyjazdy. Bez niej. No bo co? Miała teraz siedzieć sama w domu i się nudzić?

Ni | W poszukiwaniu prawdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz