Rozdział 3

30 4 4
                                    

                                             28.09.2013

Zapadła cisza. Nastąpił moment, gdy musiałem podejść do tablicy. Ciche szepty wypełniły całą klasę. Odliczanie zegara było najgorszą męką, jaką mogła mnie dzisiaj spotkać. Ten dźwięk przyprawiał mnie o mdłości i miałem ochotę uciec. Opanowałem się. Złapałem w swoje ręce podręcznik od matematyki i podszedłem do tablicy. Spojrzałem przelotnie na przykład i zacząłem zapisywać go na tablicy, a uczniowie wraz ze mną w swoich zeszytach. Przecież to nie może być takie trudne. Rozpisałem wszystkie liczby do odpowiednich miejsc, by wyszło dzielenie pisemne.

— Wykonaj działanie Jungkook.
Takie zadania były już w klasach młodszych, musisz to umieć.

Odwróciłem się w stronę pani od matematyki. Takie gesty w moim kierunku mnie przerażają. Przytaknąłem swoją głową i powróciłem do poprzedniej czynności, którą było zastanawianie się nad niby prostym przykładem. Jednak wiele nie mogłem tam zdziałać, na prawdę nie wiedziałem jak to pomnożyć. Jęknąłem przeciągle. Wiedziałem, że jestem słaby z tego przedmiotu i takie rzeczy mi nie wychodzą. Poprostu odpowiedź na to działanie mi nadzwyczajniej w świecie umknęła.

— Nie potrafisz mnożyć Jungkook? Jesteś w trzeciej gimnazjum.

Faktycznie chodziłem już do tej klasy. Mama twierdzi, że rosnę jak na drożdżach. Uważa też, że w przyszłości na pewno zostanę jakimś humanistą, bo rodzicielka już dawno się przekonała, że matematyk ze mnie cienki. Szczególnie patrząc na wyniki testów.

Kolejne minuty można było kroić nożem. Atmosfera była taka spięta, że moja przyjaciółka z ławki obok zaczęła wycinać nożyczkami różne kształty. Przelotnie spojrzałem na Taehyunga, nie był na mnie zły, a wiedziałem, że niekiedy potrafi pokazać pazurki. Poprostu pokazał na palcach ile to wyjdzie. Uśmiechnąłem się lekko z ulgą. Podpisałem cyfrę do wyniku mnożenia, faktycznie to był dobry wynik, ale podpisałem go w złym miejscu. Nagle cała klasa zaczęła się dusić i łkać łzami ze śmiechu. Mój humor przygasł, tak jak światło które przed chwilą zgasiła matematyczka.

— Siadaj Jungkook. Nie pogrążaj się bardziej.

Rzuciłem kredę na podstawkę. Pociągnąłem noskiem, a z oczu jakoś tak same wyleciały łezki. Usiadłem do ławki i momentalnie zacząłem płakać. Cała klasa była zajęta wytykaniem mnie palcami i śmiania się w najlepsze. Jednakże Tae tego nie zrobił. Popatrzył na mnie i zauważył, że z moich oczu wypływa przezroczysta ciecz. Prędko złapał mnie za dłoń.

— Kookie, nie przejmuj się takimi zaczepkami w twoją stronę. Wiesz, że nigdy bym o tobie tak nie pomyślał. To normalne. Przy tablicy wiele razy czegoś zapominałem, nawet błahej definicji o określeniu głoski – jego malutkie palce jeszcze mocniej ścisnęły mnie za dłoń, chciał bym czuł się przy nim bezpieczniej. Nie mylił się, odrazu się rozchmurzyłem —
Słońce, nie płacz. Jeżeli ty będziesz płakał to ja też. Taka chmurka jak ty nie może płakać, musi zawsze pozostać w nienaruszonym stanie, a ja o to zadbam. Nawet gdybym musiał sprać całą tą szkołę i wywiesić kogoś za majtki na dachu. Oni się nie znają, oni ciebie w ogóle nie rozumieją. Jestem jedyny który poznał cię w tej klasie od serca. Serca nie sługa. Wybiera najlepsze wybory. Od momentu poznania ciebie, już zawsze będę się jego słuchał.

Nagle ścisnęło mnie na dnie serca.
Kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, że ten chłopiec potrafi wywołać u mnie takie emocje. Uśmiech nie był tylko podziękowaniami, można w nim było dostrzec wszystkie słowa które chciałem mu powiedzieć. Odwróciłem wzrok w kierunku kochanego przyjaciela i jeszcze bardziej się wyszczerzyłem. Ta twarz była tak bardzo symetryczna, a charakter był najlepszą częścią tego chłopca. Nie przeczmy, Taehyung jest cudowny.

Nawet dłużej nie myśląc rzuciłem się rękoma i całym sobą, na malutkie ciałko tej kruszynki. Nauczycielka przyglądała się nam bacznie, a uczniowie nagle zmienili obiekt drwin. Chciałem go wyściskać tak mocno, jak tylko się da. Gdyby nie było jutra.

Taehyung nie odpowiedział na to słowami. Sam zaczął płakać, a ja słysząc to szybko się popatrzyłem na jego twarzyczkę. Oczywiście nie puściłem go ze swojego uścisku, nie potrafiłbym. Toteż wytarłem kciukiem jego łezki.

— Nie płacz kochany, taka chmurka nie może płakać, musi pozostać w nienaruszonym stanie – powtórzyłem słowa starszego, a one najwidoczniej na nie podziałały. Ścisnął mnie jeszcze mocniej.

Przytulił mnie jak przyjaciela.

Tear Of The Lips ♂ VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz