Rozdział 1 Klacz w potrzebie

68 4 6
                                    

Historia ta zaczyna się 26 czerwca w Tczewie. Dziewczynka zwana Luną bawiła się w stadninie niedaleko miasta. To dzień jej 17 urodzin! Instruktorka poleciła jej wyprowadzić na dwór stajenne pieski. Wśród nich był jej słodki maltańczyk. Zwał się Mia. Pani musiała zająć się czymś w stajni, ale nie chciała jej zdradzić, o co chodzi. Nagle nauczycielka jazdy również wyszła na zewnątrz, szybko zamykając drzwi.

- Mam dla ciebie niespodziankę – powiedziała pani Ada.

- O co chodzi? – zapytała Luna.

- Zobaczysz – odpowiedziała tajemniczo. – Ale najpierw zawiążemy ci oczy – mówiąc to pokazała jasnofioletową chustkę.

Po chwili prowadziła dziewczynkę przez stajnię. Zatrzymali się przed samym końcem korytarza. Kiedy pani zdjęła jej chustkę z oczu, Luna zobaczyła dwa konie. Jeden był po prostu osiodłany zwykłym sprzętem, ale drugi, gniady, miał pięknie uczesaną grzywę z wplecionymi paroma kolorowymi warkoczykami, oraz zapleciony ogon. Na grzbiecie widniała całkiem nowa i ładna uprząż. Wodze były ozdobione srebrnymi wzorami. Na samym ogłowiu widniały sztuczne kryształy. Siodło skrzyło się srebrnymi i złotymi wzorami. Ozdobne paski biegły z siodła aż do zadu i szyi konia. Nagle Luna zorientowała się, że nie jest to żadna znana jej klacz.

- Nigdy wcześniej nie widziałam tego konia. Jest tu nowy?

- Tak. Wypożyczyliśmy ją specjalnie na twoje urodziny. Jeszcze nikt z nas go nie ujeżdżał. Podobno jest świetna w jazdach na ach!Jednak w takiej zwykłej jeździe potrzeba bardziej wytrawnego jeźdźca by nad nim zapanować. Nazywa się Spirit. Jest pełnej krwi angielskiej. Jako pierwsza będziesz na niej jechać. Chcesz?

- Jasne, że chcę! – krzyknęła zaskoczona dziewczyna wkładając Mię do torby za siodłem

- To wskakuj. Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę, ale dowiesz się o niej poza stadniną.

Kiedy już obie dosiadły koni, wyjechały na parkur. Następnie ruszyły w stronę mało widocznej, rzadko używanej bramy w żywopłocie.

- Czy my jedziemy w teren? – zapytała Luna.

- Tak! To jest ta druga niespodzianka.

- No to jedźmy! – zawołała wesoło dziewczynka.

Była to jej pierwsza jazda w teren, na którą czekała ponad dwa lata, nic więc dziwnego, że na samą myśl przepełniało ją szczęście. Po opuszczeniu padoku, początkowo jechały stępem, potem przyspieszyły do kłusa. Kiedy stajnia została daleko w tyle puściły się galopem. Parę razy Luna o mało nie spadła. Spirit naprawdę była trudnym koniem do jazdy!

- Dobrze sobie radzisz! Mówiono nam, że najczęściej już po kilku minutach jazdy na niej leży się na ziemi. Ciebie nawet się słucha

Po dłuższej chwili jazdy zobaczyli zbłąkanego, brudnego, prawie czarnego konia.

– Stój! Nie wiemy jak ten koń się zachowa w stosunku do nas – Ada zsiadła z Komańczy i podeszła do napotkanego stworzenia.

W jego oczach Luna widziała mieszankę gniewu, niepewności i ... strachu. Kiedy spojrzał prosto w oczy dziewczynki, ta zobaczyła błaganie o pomoc! Tak jakby koń bał się tylko Ady, a Lunę uważał za przyjaciółkę. Gdy kobieta podeszła na parę kroków, koń zaczął prychać i przygotowywać się do stania dęba.

- Ćśś... mówiła uspokajająco Ada – Nic ci nie zrobię.

-Pozwól mi spróbować. Mam wrażenie, że mi się uda - powiedziała Luna

- Nie! To ja ponoszę odpowiedzialność za ciebie. Jeśli coś ci się stanie, będę miała kłopoty.

- I tak to zrobię! – powiedziała Luna – Wydaje mi się, że ta klacz mnie woła. Kiedy pani podchodzi, prycha i chce stanąć dęba! Jeśli tak się zachowa i do mnie, zawrócę. Spokojnie, Mia, zaraz wrócę – mówiąc to, pogłaskała psiaka po głowie.

Zwykłe zwierzęta, czy magiczne stworzenia?Where stories live. Discover now