Rozdział 2

40 2 2
                                    

  Pozostałe dni minęły, jak z bicza strzelił. Nikt nie zgłosił się po Star Spirit! Lunie czas upływał na pakowaniu się i obowiązkach w stajni. Zanim Luna się zorientowała, już był trzydziesty czerwca. Rano wstała podekscytowana, jak nigdy dotąd. Przez te parę dni Ada szkoliła ją w samodzielnej opiece nad koniem, ale czy to wystarczy, by mogła samodzielnie opiekować się zwierzęciem podczas rodzinnych wczasów? To okaże się dzisiaj!    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Była dopiero 6 rano, a ona nie mogła spać. Postanowiła pojechać do stajni na przejażdżkę. Oczywiście musiała jeszcze spakować rzeczy Star, ale najważniejsze rzeczy były już w przyczepie. Pozostały tylko przedmioty użytku codziennego, takie jak siodło, czy uzda, ale tym postanowiła zająć się później. Po cichu ubrała się w liliowe spodnie do jazdy konnej, uroczą bluzkę z konikiem, czarne buty i rękawiczki jeździeckie, kask i kamizelkę ochronną. Złoto - białe włosy spięła w kucyk. Już miała wyjść z domu, gdy zawołała ją siostra:

- A ty, dokąd się wybierasz sama, tak wcześnie rano?

- Pomóc w stajni. Spać nie mogłam. – odpowiedziała Luna

- Czekaj. Jadę z tobą – mówiąc to Diana poszła się ubrać. Wróciła w obcisłych dżinsach, luźnej niebieskiej bluzce i cienkiej bluzie sportowej. Wybrała lekkie sportowe buty.

- Nie oszukasz mnie. Wiem, że chcesz się jeszcze przejechać, i nie powstrzymam cię przed tym. Za to musisz mnie pouczyć jazdy konnej.

- Nie odpuścisz, co?

- Nie ma szans.

- Dobrze. Ale chodź szybko, bo spóźnimy się na autokar.

Wkrótce wysiadły na przystanku niedaleko stajni.

- Weźmiemy ci najspokojniejszego konia. Ja wezmę Star. Przyda jej się trochę ruchu przed długą jazdą w przyczepie – powiedziała Luna

- Widziałam przyczepę. Nie jest taka zwykła. Myślę, że mało która ma specjalny schowek na rzeczy takie jak siodło.

- To prawda. Jednak to dobrze, że ma schowek! Tam pomieścimy cały sprzęt Spirit. Dodatkowo przyczepa może pełnić funkcję boksu i siodlarni. Ma również miejsce na dwa konie. To oznacza, że będziemy mieli dużo miejsca wokół Star.

Droga do stajni upłynęła im na rozmowie na temat wakacji. Luna pokazała, jak się siodła konie. Wkrótce wprowadziły je na parkur. Dziewczynka przywiązała Star. Pierwsza do schodków podeszła Diana z Paradną. Luna przytrzymała jej konia i powiedziała, jak ma wsiąść. Następnie poprowadziła klacz po wydeptanej przez kopyta ścieżce.

- Nie garb się i nie denerwuj. To jest najspokojniejsza klacz w tej stajni i ja ją trzymam. Pięty w dół! Ręce luźniej! Nie szarp jej wodzy! Patrz przed siebie, pomiędzy jej uszami!

- Widzę, że uczeń stał się nauczycielem – odezwała się znienacka Ada – Dobrze sobie radzisz! O niczym nie zapomniałaś. Nawet konia dobrze przywiązałaś.

- Dziękuję. Diana chciała trochę pojeździć, więc wzięłam dla niej Paradnę. Nie gniewa się pani?

- Niby za co? Za to, że propagujesz jazdę konną wśród rodziny? Oczywiście, że nie. Ja pozwolę sobie poobserwować was z boku

Tak minęła godzina, zanim rodzice odczytali kartkę pozostawioną przez Lunę, i przyjechali po córki. Rozpoczęły się przygotowania do transportu konia.Spakowali siodło, uzdę, derkę i wiele innych potrzebnych rzeczy. Wkrótce Luna zobaczyła Adę próbującą w prowadzić Star do przyczepy.

- Pomogę z nią Pani. – Podeszła do niej, a ta podała jej wodze.

– Ćśś... Spokojnie, powolutku wejdziemy sobie do przyczepy... - Dalej mówiąc do niej uspokajająco wprowadziła ją do przyczepy. Z nią klacz spokojnie weszła do środka. Cała wesoła rodzinka wsiadła do samochodu i ruszyli na Słowację, gdzie odbędzie się ich pierwszy postój.

Kiedy tam dotarli, Luna nakarmiła konia i wyruszyła na przejażdżkę. Kiedy wróciła Star była porządnie wybiegana. Był już wieczór, więc poszła do swojej sypialni i zasnęła.

Następnego dnia ponownie cały dzień jechali do Chorwacji. Późnym wieczorem dotarli do celu, więc nie było możliwości przejażdżki.

Nazajutrz, wczesnym rankiem Luna pojechała z Mią na Star do pobliskiego lasu. Po pewnym czasie wyjechały na łąkę. Nagle Mia wyskoczyła z torby za siodłem i szczeknęła do Spirit. Ta jakby w odpowiedzi zarżała. Piesek pobiegł prosto w stronę gigantycznego kamienia porośniętego bujnym bluszczem. Dziewczynka już miała zawołać psiaka, gdy Star pobiegła za nią. Ku jej przerażeniu pogalopowała prosto na olbrzymią skałę.

- Stój! – Zawołała do konia, ale ten jej nie posłuchał.

Przebiegły przez skałę w pełnym pędzie, jednak nic im się nie stało. Tuż za nimi wyłoniła się Mia. Wyglądała jakoś inaczej, jednak Luna nie wiedziała, co się zmieniło. Po krótkiej chwili zorientowała się, że psiak urósł mniej więcej do wysokość pępka dziewczynki. Na dodatek rozwinął śnieżno białe skrzydła pokryte miękkim puchem. Nagle usłyszała przepiękny, melodyjny, żeński głos:

- Witaj w Krainie Magicznych stworzeń - Okazało się, że to Star przemawia do niej.

W tym świecie była jednorożcem. Zniknęło siodło, i uzda. Dziewczynka siedziała na oklep trzymając się grzywy konia. Tuż za jej nogami jednorożcowi wyrosły skrzydła. Zaskoczona dziewczynka o mało nie spadła z jej grzbietu.

– Uważaj. Jako jedyna rozumiesz mowę jednorożców, dlatego zostałaś wybrana na naszą królową i pośredniczkę pomiędzy nami, a wróżkami. Niezbyt się dogadujemy, a ostatnio do tej sprawy wtrąciły się smoki. Tylko maltańczyki je rozumieją, ale nikt nie potrafi się z nimi porozumieć. Właśnie dlatego wysłaliśmy je do świata ludzi, by odnalazły kogoś, kto by nas zrozumiał. Tak oto Mia znalazła ciebie.

- Tak było – Odezwał się piesek. – Kiedy cię spotkałam, zobaczyłam w twojej aurze coś niezwykłego - bardzo rzadką zdolność porozumiewania się ze zwierzętami, oraz wielką dobroć dla innych - czy są ludźmi, czy nie. Dlatego wysłałam wiadomość do Star.– Odpowiedź Mii nie zaskoczyła jej już tak bardzo jak odpowiedź Star, jednak i tak się wzdrygnęła na dźwięk głosu jej pupila.

- Kiedy tylko ją odebrałam, wyruszyłam do twojego świata, by odnaleźć cię.

- Sekundę, – odparła Luna – przecież mówiłaś, że nie rozumiecie maltańczyków. Więc skąd wiesz, co powiedziała?

- Ponieważ roztaczasz wokół siebie niezwykłą aurę, która nas obejmuje, przez co rozumiemy siebie nawzajem.

- Czyli mam pomóc wam pokonać smoki i zaprowadzić pokój pomiędzy wróżkami i jednorożcami?

- Tak, tylko ty możesz w czymś pomóc – po tych słowach Star zawiozła Lunę przed wielki pałac, ozdobiony wizerunkami jednorożców, maltańczyków, wróżek i smoków - Wasza Wysokość, o to twój pałac.

- Naprawdę jest mój? Proszę nie mów mi tak. Wystarczy Luna. Czuję się niezręcznie, kiedy używasz tytułu królewskiego. Dlaczego na zamku jest wizerunek jednorożca bez skrzydeł, skoro ty masz?

- Dobrze Wasza... Luna, Ja jestem przedstawicielką jednorożców, coś jakby księżniczką. Jednak nawet księżniczki podlegają władzy królowej.

- Ja również – wtrąciła Mia – Tylko, że w tej krainie wszystkie maltańczyki mają skrzydła, moje się nieco różnią i jestem większa od innych. Tak samo wróżka, tylko na dodatek jej strój jest królewski. Jedynie król smoków ma rogi, jest wyższy i bardziej umięśniony od innych. Na płaskorzeźbach zazwyczaj przedstawione są najczęstsze podobizny.

- Teraz trzeba przebrać cię w coś bardziej odpowiedniego do walki. Zapraszam za mną- powiedziała Star. 

Cześć! Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział! Postanowiłam odłożyć tą opowieść na później, ponieważ nie mam wystarczająco czasu by pisać jedną historię, a co dopiero dwie. Ten rozdział jest wstawiony trochę w ramach przeprosin za przerwy w pisaniu. Mam nadzieję, że nie będziecie źli za to. Ale na pewno dokończę tą opowieść! To wam obiecuje! Papatki!

Zwykłe zwierzęta, czy magiczne stworzenia?Where stories live. Discover now