Rozdział 6

18 1 1
                                    

Niestety całą drogę musieli jechać stępem, bo rodzice mogli spaść, a po za tym konie miały spory ciężar na grzbiecie.

Przez około trzy godziny jechali bez przerwy, umilając sobie czas rozmową. Wtedy zobaczyli wielki głaz porośnięty bluszczem. Luna skierowała konie w jego stronę.

- Słonko, wiesz, że zaraz wjedziemy w ten wielki głaz? - Zapytała jej mama

- Wiem - Odpowiedziała prosto i spokojnie dziewczynka

- To czemu nie skręcasz? - Dodała jej siostra

- Zaraz zobaczycie - Sekundę po jej wypowiedzi Mia wyskoczyła z torby, jakby czytając księżniczce w myślach, i pobiegła prosto na olbrzymi kamień.

Rodzina krzyczała do niej by wróciła, jednak najmłodsza z nich powiedziała, że nic się nie dzieje i dalej prowadziła ich w stronę oczekującego psiaka. Wpadł jej do głowy nieco szalony pomysł i będąc już tylko parę metrów od skały popędziła Star do kłusu, a pozostałe konie powtórzyły to działanie. Jej rodzina była przerażona. Przygotowali się na uderzenie, które jednak nigdy nie nadeszło. Powoli otworzyli oczy i ujrzeli przepiękną krainę pełną łąk porośniętych różnokolorowymi kwiatami.

- Gdzie my jesteśmy? - Zapytała zachwycona Diana

- Witamy w Krainie Mitycznych Stworzeń! - Odpowiedziała jej siostra zsiadając z Spirit i udała, że się kłania. Pomogła rodzicom zejść, a ci rozejrzeli się wokoło, dopiero teraz zauważając zmiany jakie zaszły u zwierząt. Mama podziwiała skrzydła Star, delikatnie ich dotykając, jakby w obawie, że jeden gwałtowny ruch je zniszczy. Diana od razu podeszła do Mii i zaczęła ją głaskać, podziwiając miękkie futerko i wielkie skrzydła. Tata oniemiały patrzał na ostro zakończone rogi jednorożców, jakby w obawie, że zaraz się na niego rzucą.

Dopiero po chwili starsza z rodzeństwa spojrzała na swoją siostrę i zaniemówiła z wrażenia. Przed nią nie stała już mała dziewczynka,tylko przepiękna nastolatka. Nie sprawiała już wrażenia nieśmiałej i słabej, ale silnej, mądrej, pewnej siebie i niesamowicie pięknej. Jej skóra była gładka, pozbawiona wszelkich niedoskonałości. Jej oczy stały się jeszcze bardziej błękitne, a nawet sprawiały wrażenie srebrnych. Postrzępione blond włosy ledwo sięgające jej do pasa były teraz niemal do ziemi, z końcówkami i niektórymi pasmami fioletowymi. Z przodu zostały zaplecione w warkoczyki i spięte z tyłu trzymane przez spinkę w kształcie srebrnej gwiazdy. Wszystko wieńczyła platynowa tiara z czterema różnokolorowymi kryształami, jakich nigdy jeszcze nie widziała.

Jej strój był, delikatnie mówiąc, nietypowy. Jej tors przykrywała tunika z różowych kwiatków płatów, z wyglądu nieco przypominających różę. Miała na sobie spodnie w kwieciste wzory w odcieniach fioletu i błękitu. Nachodziła na nie spódnica stworzona z tego samego materiału co bluzka, tylko, że liliowego. Jej buty sięgały połowy uda i wyglądały jak zrobione z srebrnych liści. Jej rękę oplatała czerwona wstążka, zawiązana u góry w kokardę, z luźno puszczonymi końcówkami. Drugą rękę ozdabiało coś jakby srebrna bransoleta sięgająca od nadgarstka, aż do łokcia. Jej górna część przypominała długie, ostre liście. U jej boku wisiała bogato zdobiona pochwa. Była wąska, ale długa. Na rączce miecza widniał wielokolorowy kryształ, podobny do tego zawieszonego na jej szyi.

Jednak największe wrażenie sprawiały cztery pary wielkich skrzydeł wyrastających z jej łopatek. Największe miały pióra i były śnieżnobiałe. Druga para była tego samego odcienia, jednak pokryte były puchem. Trzecie mieniły się wieloma kolorami i wyglądały na bardzo delikatne i cienkie. Czwarta para była niewiele mniejsza od tych opierzonych. Pokryte były łuskami, których kolor można było rozróżnić dopiero z bliska. A były one niebieskie, różowe, czerwone i fioletowe.

Zwykłe zwierzęta, czy magiczne stworzenia?Where stories live. Discover now