jeśli jakimś dziwnym trafem się tu znalazł*ś z zamiarem przeczytania tej oto książki, wiedz, że początkowe rozdziały to są dość popularne creepypasty, które zapewne znasz, więc jeśli chcesz kliknij na trochę nowsze rozdziały, bo tam są mniej znane pasty, miłej lektury i nie przestrasz się za bardzo
~~
Jestem Roksana. Mam 13 lat. Nie różnie się prawie niczym od innych rówieśników. Mam niebieskie oczy i proste włosy w kolorze ciemnego blondu, które sięgają mi do ramion. Moja przydługa grzywka trochę zasłania mi oczy. Jestem raczej otwartą i towarzyską osobą. Jednak wyróżnia mnie moja fobia. Od zawsze bałam się ciem.
Kiedy byłam mała, mieszkałam z rodzicami w domku na skraju lasu. Było tam ciepło i przytulnie, jednak wieczory zawsze były koszmarne. Dziesiątki, albo nawet setki ciem obijało się o szybę i siadało na niej, wabione ciepłym światłem lampy w salonie. Na sam ten widok płakałam i trzęsłam się ze strachu oraz obrzydzenia. Rodzice uspokajali mnie, mówili, że one tu nie wlecą ani tym bardziej nie zrobią mi krzywdy, ale ja i tak za nic nie chciałam opuścić mojego schronienia zrobionego z różowego kocyka mamy. W końcu rodzice postanowili, że będziemy gasić światła i iść spać odrazy jak zrobi się ciemno. Zapewniali mnie, że ćmy dadzą nam spokój i nie będą próbowały dostać się do domu. Niechętnie się zgodziłam. Na początku bałam się, że ćmy i tak będą próbowały wlecieć, ale po tygodniu spałam spokojnie. Aż do pewnego letniego wieczoru, którego nigdy nie zapomnę.
To zdarzyło się około 2 lata temu. Była godzina 21:13, kiedy położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć. Było mi gorąco pod kołdrą, a gdy się odkryłam to było mi zimno. Przewracam się z boku na bok. W końcu położyłam się na plecach i zamknęłam oczy, jednak sen nie nadchodził. Leżałam tak około pół godziny. W pewnym momencie, kątem oka dostrzegłam, że na ścianie coś się poruszyło. Serce zabiło mi szybciej. Bałam się spojrzeć na ścianę. Jednak zebrałam się na odwagę i spojrzałam. Widok zmroził mi krew w żyłach. Na ścianie siedziała ogromna, szara ćma. Była wielkości kartki w notesie i była pokryta ciemnymi włoskami. Oblał mnie zimny pot i nie mogłam się poruszyć. Ogarnęła mnie panika. W pewnym momencie ćma poleciała do mojego łóżka i usiadła tuż obok mnie, na materacu. Poczułam paraliżujący strach. Jednocześnie chciałam płakać, krzyczeć, uciekać i wymiotować. Jednak nadal byłam sparaliżowana. W pewnym momencie usłyszałam kroki na korytarzu. Modliłam się w duchu by była to mama. Drzwi od mojego pokoju uchyliły się i ujrzałam wysoką postać, o wiele wyższą niż mama. Jednak gdy tylko zrobiła krok wewnątrz pokoju, wleciała do niego chmara ciem. Setki. Tysiące. Siadały wszędzie, na łóżko, ścianie, suficie, na podłodze, stoliku, na mnie. Jednak zmierzającą do mnie postać była wciąż widoczną. Była łysa i ubrana w starą koszulę nocną. Jej skóra była biała i pokryta licznymi guzami i ropiejącymi ranami. Nie był to ani mężczyzna ani kobieta. Najgorsza była twarz, jeśli to tak mogę nazwać. Była to jedna wielka ropiejąca rana, z której wylatywały setki ciem. Wychodziły przez szczątki nosa i ust, a także z oczodołów i uszu. Czułam, że zaraz zwymiotuję. Po twarzy ciekły mi łzy. Z każdym krokiem w moją stronę, odór gnijącego mięsa był coraz mocniejszy, a coraz więcej ciem siadało na mnie. Wlatywały mi do oczu, uszu, nosa, ust. Jedyne co mogłam zrobić, to patrzeć, jak istota zbliża się do mnie i nachyla się nade mną. Zbliżyła poczerniały palec do ust, a raczej do tego co z nich zostało, jakby chciał mnie uciszyć. Trzepot tysiąca skrzydełek przytępiał zmysły. Kręciło mi się w głowie. Postać położyła coś na stoliku, obok telefonu po czym zakryła mi oczy dłońmi.
Obudziłam się z najgłośniejszym krzykiem w moim życiu. Byłam mokra od potu i łez. Zwymiotowałam na podłogę. Rodzice przybiegli do mojego pokoju przestraszeni moim wrzaskiem. Płakałam i drżałam, kiedy opowiadałam rodzicom o tym zdarzeniu. Tata powiedział, że był to paraliżujący senny. Mama zaparzyła mi herbaty ziołowej. Resztę nocy spędziłam u rodziców.
Następnego dnia weszłam do pokoju po telefon, który leżał na stoliku. Kiedy do niego podeszłam, zobaczyłam coś, co mnie zmroziło.
Na stoliku, obok telefonu leżała martwa ćma.
CZYTASZ
𝖘𝖙𝖗𝖆𝖘𝖟𝖓𝖊 𝖍𝖎𝖘𝖙𝖔𝖗𝖎𝖊
Paranormalne𝕯𝖚𝖈𝖍𝖞 𝖓𝖎𝖊 𝖎𝖘𝖙𝖓𝖎𝖊𝖏𝖆, 𝖓𝖎𝖊 𝖒𝖆𝖘𝖟 𝖘𝖎𝖊 𝖈𝖟𝖊𝖌𝖔 𝖇𝖆𝖈. 𝕮𝖍𝖞𝖇𝖆....... ◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆ Odważysz się? ◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆◇◆ 😭