5 - Fleeting moment

1K 132 179
                                    

No to czas na spokojny rozdzialik :D

[3200 słów]

~~~~~~~~~~~~~~~~




Jeongguk

Nie sądziłem, że moje nowe życie, tak bardzo przypadnie mi do gustu. Może i nie było tutaj tego, co do tej pory kochałem. Ale była przy mnie osoba, która codziennie wywoływała mój uśmiech. Codziennie sprawiała radość, opiekowała się mną i robiła wszystko, abym był szczęśliwy. Dlatego nie przeszkadzał mi już brak mojej natury. Przyzwyczaiłem się do nowych obowiązków, nowych zabaw i do mojego ukochanego. Oczywiście większość czasu to właśnie przy nim spędzałem – w sali tronowej, sądząc kolejne dusze, na Polach, dbając o potrzeby mieszkańców, lub w naszej komnacie, po prostu zapewniając sobie bliskość i ciesząc się swoją obecnością i czasem tylko we dwoje, najczęściej kochając się długimi godzinami. Yoongi nawet po tylu miesiącach od mojego przybycia do naszej krainy, dość często nie przesypiał całych nocy. W końcu jeszcze nigdy nie miałem stałego kochanka, z którym dzieliłbym każdą chwilę mojego życia. A mając mojego małżonka tak blisko siebie prawie całe dnie, wyczekiwałem tylko wieczorów, podczas których namawiałem go na wspólne kąpiele, zakończone seksem, na oglądanie mnie tylko w błyszczących ozdobach, które mógł podziwiać w wielu pozycjach, lub na kolejne, niewinne zabawy, polegające na złapaniu mnie, na rozszyfrowaniu jakiejś zagadki, dzięki której otrzymywał przyjemną nagrodę, albo na pytaniach, wymagających konkretnej odpowiedzi, prowadzącej do miłych pieszczot.

Raczej się tutaj nie nudziłem, samemu również odwiedzając Elizjum. A moja beztroska natura szybko pozwoliła mi zaprzyjaźnić się z niektórymi duszami. Starałem się w ten sposób wyprzeć z umysłu wspomnienia o moich poprzednich, ziemskich towarzyszach. O wszystkim, co straciłem lądując w tej krainie, skupiając się tylko na tym, co w ten sposób zyskałem. A wieczna, prawdziwa miłość i oddanie mojego Yoongiego, było tego warte.

Czasami miałem okazję spotkać w naszym zamku Taehyunga, gdy przybywał z kolejnymi materiałami lub wieściami z Ziemi i Olimpu. Oczywiście niezbyt się nimi interesowałem, nie chcąc powracać do tamtych wspomnień, dlatego najczęściej zamienialiśmy tylko kilka słów i zostawiałem go sam na sam z Yoongim. Nie musiałem wszystkiego wiedzieć. I nie chciałem. Wolałem, aby mój umysł i serce były wolne od bliskich, za którymi tęskniłem.

Dlatego i dziś, kiedy ujrzałem w wejściu do sali, blond czuprynę Taehyunga, nie byłem pewien, czy od razu uciec ze swojego tronu, czy poczekać jeszcze chwilę i chociaż się z nim przywitać.

Jego strój mocno różnił się od tych naszych. Cienka toga, złoty wieniec laurowy na włosach i lekkie buty ze skrzydełkami, przywoływały mi na myśl właśnie Olimp. I nawet jeśli na głowie mojego małżonka znajdował się teraz wianek, do którego założenia go nakłoniłem, ani ten dodatek, ani moje jasne szaty, nie kojarzyły się już z moją przeszłością. Byliśmy odrębni, inni, wyjątkowi. A nasza ciemność nie równała się wszystkim negatywnym uczuciom, które może i zaczęły być przypisywane nie tylko Yoongiemu, a ogólnie naszej dwójce. Była natomiast naprawdę bliska światłości, radości i sprawiedliwości, co mocno różniło się od reszty bogów.

Wahałem się nad natychmiastowym podniesieniem się z tronu i opuszczeniem sali, w celu udania do naszej komnaty, aby nie dawać ukochanemu powodów do zmartwień, gdy na mojej twarzy pojawi się smutek, wywołany czymkolwiek powiązanym z moimi bliskimi. Taehyung jednak mnie uprzedził, bo tuż po przywitaniu nas, wręczył Yoongiemu niewielki zwój, który mój małżonek powoli odpieczętował, by zaraz po tym zacząć czytać. Nie spuszczałem go w tym momencie z oczu, powoli czując jak niepewność ustępuje miejsca zmartwieniu, bo brwi czarnowłosego zmarszczyły się nieco groźnie, a jego ręce lekko zacisnęły. I wystarczył krótki moment po zaznajomieniu się z treścią wiadomości, aby mój partner zaczął drzeć trzymany papier, nieco mnie tym zaskakując.

"Wither" - YoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz