Prolog - Tempting

2K 189 329
                                    

Hejoo w nowej mini serii (bo one-shotem już tego nie nazwę, ma za dużo części - dłuższych bądź krótszych). Znów tworzymy ją razem z KS, choć w przeciwieństwie do Just once, będą trzy povy jej postaci (CZYLI YOONGSA :3) ;)

Idk. Kocham ten koncept i czytałam z nim ff, ale była oddana inna wersja tego mitu, zbyt cukierkowa jak dla mnie. A to przecież mitologia!! Dramy, dramy! :D

Chyba nie będę mogła odpowiadać Wam na komentarze, bo wattpad mi na to nie pozwala (ALE BĘDĘ JE CZYTAĆ, WIĘC KOMENTUJCIE) -.- Więc jeśli macie jakieś pytania, lepiej napiszcie mi prywatną wiadomość (choć też nie wiem czy działają leel. Co za zjebana strona...).

Enjoy pov YG! :D

[1800 słów]

~~~~~~~~~~~~




Yoongi

Wieczne życie zdaje się być dla ludzkości jakimś chorym marzeniem, do którego chcą dążyć. Każdemu z początku wydaje się, że ma dużo czasu, aby dojść do wyznaczonych przez siebie celów, ale przychodzi taki moment, w którym uświadamia sobie, jak bardzo się mylił. I wtedy zaczyna się gonitwa za nieśmiertelnością. Bo czym jest jedno ludzkie życie wobec nieskończoności? To tak mizerny fragment, że istoty żyjące wiecznie, powinny nie zauważać tego marnego pyłu. A jednak zauważały, i w dużej mierze chcieli się tym marnym, niesamodzielnym prochem opiekować. Być może dlatego, że czuli taką potrzebę. Pomaganie słabszym jest przecież pewną oznaką dobroci, a ta wywoływała miłe uczucia.

Jednak dla niektórych, ten marny żywot był jedynie rozrywką. Ludzie stanowili bardziej lalki, którymi poruszali w zależności od własnej woli. Jednym podrzucali kłody, by innych prowadzić ku zwycięstwu. To była po prostu gra, rozrywka dla istot znudzonych swoim nieskończonym życiem. Polem tej maskarady dla wszystkich bogów, była Ziemia. Każdy w jakiś sposób ingerował w nią, czasem krzyżując innym plany, czasem współpracując. Jednak był jeden bóg, który nie miał zamiaru się w to mieszać. Ja. Yoongi. Król podziemia, w którego władanie wpadali w końcu wszyscy ludzie, kiedy ich żywot na Ziemi dobiegł końca. To ja musiałem się zaopiekować martwymi, organizując im całe po-życie. Rzadko więc angażowano mnie w podejmowanie decyzji dotyczących mieszkańców Ziemi. A nawet jeśli, to odmawiałem przybycia, każąc Taehyungowi – boskiemu posłańcowi, który był jedynym bogiem odwiedzającym moje podziemia – przekazać odmowę. Tym razem jednak Namjoon, mój brat, a zarazem najważniejszy z bogów, który niby zgarnął mi stołek sprzed nosa, wymagał mojego udziału w zebraniu. Dlatego chcąc, nie chcąc, zostawiłem moje obowiązki względem mieszkańców podziemia, i udałem się na Ziemię, by stamtąd ruszyć na Olimp.

Spotkanie z pozostałymi bogami, nie uśmiechało mi się nawet w najmniejszym stopniu. W ich oczach byłem nic nieznaczącym osobnikiem, żyjącym z dala od ich jakże radosnego świata. Dlatego gdy zmierzałem do sali zebrań, mijając niektórych dyskutujących bogów, mogłem zaobserwować nagłe cichnięcie wesołych głosów. A zamiast nich, pojawiały się pogardliwe prychnięcia, złośliwe komentarze i niechętne spojrzenia. Nie przejąłem się tym, wiedząc doskonale, iż są jeszcze mniej warci, niż ludzie, którymi próbują manipulować.

Wszedłem więc do sali tronowej i podszedłem do siedzącego samotnie Namjoona, który najwyraźniej nad czymś dumał.

– Witaj, bracie – powiedziałem cicho, skinąwszy mu głową.

– Yoongi. Cieszę się, że cię widzę. Dawno cię nie było w moim domu – zauważył z uśmiechem, który w przeciwieństwie do tych złośliwych, przepełniała szczera radość.

"Wither" - YoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz