-Tak! Kocham Ashtona - krzyknęłam do słuchawki - To jedyne normalne dziecko - uśmiechnełam się do siebie.
Następnego ranka zamówiłam różowe płetwy i pojechałam do Ashton'a.
Lekcja trwała 2 godz.
Po lekcjach pojechałam na pocztę aby sprawdzić czy płetwy doszły,bo pisali że dojdą w pierwsze 2 godziny.
-Dzień dobry- przywitałam się- chciałam odebrać przesyłkę,a mianowicie płetwy. Różowe płetwy.
-Och dobrze,chwikeczka- powiedziała rudo włosa, młoda kobieta i zniknęła za drzwiami.
Kiedy Luke jadł naleśniki postanowiłam pokazać mu płetwy,aby je przymierzył.
-Synku! Mam dla ciebie prezent.
-Nie dzięki! Więcej ziemniaków czy może obcisła piżameczka z kubusiem puchatkiem?!- krzyknął,a ja wybuchłam śmiechem
-Co ty gadasz koza? Hahah aż tak kochana jeszcze nie jestem,ten prezent jest gorszy,ale następnym razem postaram się o tą piżamke.
Podeszłam do Luke'a i wypakowałam płetwy.
-Kurka rurka co to jest?
Płetwy były zamałe,fioletowe i ugh nie takie...- Luke nie dotykaj bo zniszczysz! Trzeba to wymienić!- krzyknęłam a on się zaśmiał- I czego się śmiejesz durniu?!?!
Poszłam po telefon, aby zadzwonić do dziewczyn.
Siedziałyśmy na kanapie u Ann i sobie gadałyśmy o niczym.
-Dobra zebrałśmy się tutaj bo musimy omówić porwanie. Porywamy sprzedawcę płetw. Wysłał mi zupełnie inne płetwy niż chciałam.- powiedziałam a one tylko na siebie spojrzały
- Liz to chyba nie jest powód żeby go porywać- odezwała się Karen
- Więc tak,nazywa się Kevin Green. Porywamy go jutro. Punkt opuszczony dom przy markecie.
-Ale... - nie dane było jej dokończyć. Jestem ważniejsza
- O 18.38 u mnie punktualnie- uśmiechnełam się- Do jutra
-Cześć - odpowiedziały chórem.
Wszystkie przyjechały o 18.34 więc mogłyśmy jeszcze się upewnić czy wszystkie informacje o Kevinie są prawdziwe.
Zegar wskazywał 18.38
- No dziewczyny ruszamy! - Krzyknęłam
Weszłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy po Green'a.
Miał mały skromny domek przy rzeczce. W oknach było widać storczyki,a na drzwiach były namalowane dziwne kwiaty. Ogółem był to dziwny gość tak jak jego dom.
Weszłyśmy do środka i skierowałyśmy się do kuchni. Stał i robił kawę nawet nie słysząc że drzwi się otwierają. Na dodatek Karen się potkneła o broń która jej wypadła na płytki. Nie wiem głuchy czy co?
Siedział w kladce która znajdowała się w opuszczonym domku.
- No co Kevin,głodny jesteś? - Zapytała Joy
-Szczerze to trochę tak. Właśnie wróciłem z pracy w której nic nie jadłem od ósmej rano...
- Liz Kevin głodny! Przynieś coś!
-Nie Karen to zrobi! Karen Kevin głodny przynieś coś!
- Mogą być ziemniaki Luke'a?!? - Krzyknęła z jakiegoś pokoju
- Wyśmienicie!
_____________________________
Jest krutki przepraszam...
i dziękuję mojej siostrze Ani.M za pomoc xx Kocham Cie C:
Komentujcie pls piszcie co według Was robię źle a co dobrze. Dopiero zaczynam więc się nie orientuje hehs
Do następnego x

CZYTASZ
Horrible Four//ZAWIESZONE
FanfictionNazywam się Liz Hemmings.Tak ta Liz,mama 1/4 zespołu 5 Seconds Of Summer.Kiedy chłopcy zaczęli wyjeżdżać w trasy koncertowe moje (i reszty mam) życie wywróciło się do góry nogami o 180 stopni.