10

554 45 22
                                    

Akihiko obudziła się w skrzydle szpitalnym, czuła się strasznie dziwnie. Patrzyła w biały sufit, do momentu aż ktoś przyszedł.

- No nareszcie śpiąca królewna się obudziła. - powiedziała kpiącym głosem Petra.

- Nie rozumiem o co ci chodzi. - powiedziała Akihiko. - Ja tylko spałam.

- Spałaś aż tydzień, szkoda, że nie sto lat. - powiedziała chytrze rudowłosa.

- Jeżeli chcesz to mogę ci taki sen załatwić, widzę, że strasznie się upominasz. - odgryzła się.

- Ty...

- Dosyć tego! - krzyknął ten każdemu dobrze znany zimny i obojętny głos. - Petra, nie prowokuj.

- T-tak! - odpowiedziała i wyszła.

Levi usiadł obok kozetki Akihiko.

- Jak się czujesz?

- Martwisz się?

- A co jeśli powiem, że tak? - zapytał.

- To... To nic. - poczuła że się rumieni, chyba pierwszy raz ktoś wzbudził w niej takie uczucia.

- Tch. - rzucił, to było standardowe dla niego.

- Poza tym, ty mnie przyniosłeś?

- Tak. - odpowiedział. Akihiko przypomniana sobie, że Levi nieziemsko pachniał. Z racji, że była zawsze bezpośrednia... Zrobiła coś głupiego... A mianowicie:

- Kapitan nieziemsko pachnie. - powiedziała. Widząc jego zmieszaną twarz, szybko zdała sobie sprawę, jaki błąd popełniła. - To znaczy...

- Ehem! Jak tylko stąd wyjdziesz i będziesz w stanie ćwiczyć, zaczną się twoje treningi, jasne?

- Jasne jak ty. - powiedziała i gdy zdała sobie sprawę, co palnęła, po raz pierwszy oblał ją rumieniec. Obfity rumieniec. - Znaczy jak słońce!! Jak słońce! Niczego sobie się wyobrażaj!

- Pff... Z początku cię nie polubiłem, ale zdaje mi się, że nie możesz być taka zła.- powiedział.

- To samo tyczy się ciebie, wydawało mi się, że jesteś okropny, a tu jednak tak, szczerze to już cię lubię. - znów palnęła. - Nie w tym sensie lubię.

- Wiem o co ci chodziło. - powiedział.

- A tak poza tym, ci ludzie chcieli się dowiedzieć o was wszystkiego. Obmyśliłam plan, który mógł zadziałać i zadziałał, z tym wyjątkiem, że do jego zrealizowania, musiałam ujawnić informacje o Ekspedycji... Przepraszam...

- Nie przepraszaj, zrobiłaś to w słusznej sprawie.

- Uwierzyli, że chcę się na was zemścić... Gdy mnie wypuścili... Ja... Ja... Ja znów... Ja znów zabiłam człowieka...! - tym razem po jej policzkach spłynęły łzy. To się nigdy nie zdarzało. - Robiłam to z... Z... Przyjemnością... To ja jestem... Wrogiem ludzkości... - rozpłakała się na dobre.

Levi usiadł obok niej i zamknął ją w szczelnym uścisku. Bardzo ją to zdziwiło.

- Robiłaś to w obronie! W obronie ludzkości. - powiedział. Po chwili Akihiko się uspokoiła.

- Nie wierzę... Z takiego zimnego zmieniłeś się w prawdziwe oparcie dla innych... Dziękuję... - uśmiechnęła się do niego ciepło.

- Widzisz? Wszystko jest możliwe.

- Czy z Kapitanem na pewno jest w porządku? Przecież Kapitan nigdy się do mnie w ten sposób nie zwracał. - powiedziałam.

- Mówiłem już, zrozumiałem że źle cię oceniłem, nic więcej. - powiedział nagle.

SnK | Zero.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz