☕Nowa praca☕

265 16 3
                                    

-Po kiego grzyba tu przylazłeś, Tony?- spytała szefowa, gdy wszedłem na zaplecze.

-...popracować?- spytałem niepewnie.

-Przecież się zwolniłeś. Wczoraj wieczorem dostałam smsa, że więcej tu nie pracujesz.- powiedziała. Co...?

-Da mi pani chwilę?- spytałem i nie czekając na odpowiedź wybiegłem z budynku. Jak przypuszczałem, Jake jeszcze nie ruszył. Wsiadłem do auta.

-Czemu nie mam już pracy?!- krzyknąłem. Spojrzał na mnie.

-Masz. Zaczynasz od następnego miesiąca.- odparł.

-Ah tak? Fajnie. Gdzie?- mruknąłem.

-W kawiarni ,,Sweet Candy Love".- odparł spokojnie.

-Gdzie? Nawet jej nie kojarzę. I co tam mam robić?- spytałem, coraz bardziej zły.

-Będziesz tam kucharzem. Kawiarnia jeszcze nie jest otwarta i właśnie rozmawiasz z jej szefem.- wyjaśnił spokojnie. O nie...

-To znaczy, że dziadek Annie...?- zacząłem.

-Wyzdrowiał. Wczoraj z nim rozmawiałem. Był bardzo zadowolony, że zajmę się kawiarnią.- odparł. Westchnąłem z ulgą.

-Czyli... zatrudnisz mnie? Jako... kucharza?- spytałem. Pokwiał głową z uśmiechem.

-Zawsze chciałeś być wielkim kucharzem, prawda? Może to nie jest pięciogwazdkowa restauracja, ale...- zaczął, jednak przerwałem mu, przytulając go.

-Jesteś najlepszy. Dziękuję.- powiedziałem cicho.

Chłopak zaśmiał się i objął mnie. Ah... miło tak się tulić.

-To może pojedziemy zobaczyć, jak tam jest?- spytał. Pokiwałem głową.

Droga zajęła nam zaledwie piętnaście minut, a i tak były korki. Weszliśmy do niedużego pomieszczenia.

Ściany były całe brązowe, obwieszone starymi pocztówkami, plakatami i zdjęciami. Meble również nie były zbyt nowe, ale za to zadbane i czyste. Nie było ani jednego takiego samego krzesła, a i tak wszystkie do siebie pasowały.

Okna były częściowo zasłonięte, dzięki czemu w całej kawiarni panował dosyć przyjemny półmrok. Dodatkowo w końcu pomieszczenia znajdowała się wysoki bar, ozdobiony płytkami emitującymi cegły, a dalej drzwi, pewnie na zaplecze, oraz korytarz na kuchnię.

-I jak?- spytał Jake.

-Nieźle. Tę knajpę zamknęli trzy lata temu, nie?- spytałem. Kiwnął głową.

-Tak, nazywała się "Last Coffee". W tym czasie dziadek Annie trochę zmieniał wystrój. Przynajmniej dopóki nie wylądował w szpitalu. Przez ostatni tydzień w wolnych chwilach tu sprzątałem i dowiozłem parę rzeczy do biura na zapleczu.- powiedział i zaprowadził mnie tam. Stało tam nieduże biurko, półki z dokumentami oraz kanapa.

-Muszę jeszcze dokupić jakieś fotele. A, no i lodówkę do kuchni.- wyjaśnił, drapiąc się po szyi. Kiwnąłem głową.

-To gdzie jest moje stanowisko?- zapytałem, nie mogąc już wytrzymać. Zaprowadził mnie do kuchni.

-Ej... to ma być kawiarnia. Po co ci grille, opiekacze i inne rzeczy typowe dla słonego jedzenia?- spytałem.

-W menu chcę zamieścić też przekąski na słono. Nie wszyscy lubią słodycze.- powiedział, spoglądając na mnie wymownie. No tak, szef kawiarni nie lubi słodkich rzeczy... To jest dosyć ciekawe.

Podszedłem do wielkiego blatu i przejechałem po nim dłonią. To moje nowe miejsce pracy. Tu... mogę zacząć spełniać moje marzenie. Niesamowite uczucie...

Sweet Candy LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz