Sobota, 08.09.2018r.
8:15
Obudziło mnie wpadające przez szybę słońce. Dzięki temu, że zrobiłem sobie posłanie z koca to spałem tym razem bardzo dobrze i obudziłem się bez bólu pleców. Przetarłem oczy i chciałem się przeciągnąć, ale moja ręka lekko dotknęła pleców Ani. Zaraz przypomniał mi się cały wczorajszy dzień. Lekko się podniosłem, żeby zobaczyć jej twarz i w tym samym momencie moja nowa współpodróżniczka energicznie się przeciągnęła uderzając mnie dłonią prosto w nos. Zacząłem się cicho śmiać, a ona obróciła się na drugi bok i lekko uniosła głowę, a z jej twarzy można było wyczytać, że jest zdziwiona tym jak mogło do tego dojść i lekko zawstydzona, ale gdy zauważyła, że się śmieję to też zaczęła cicho chichotać.
- Bardzo cię przepraszam, to niechcący - powiedziała przez śmiech,
- Nic się nie stało - powiedziałem - potrzebowałem czegoś co mnie rozbudzi, no i dostałem - znowu zacząłem się śmiać.
Podsumowując poranek był radosny. Zaraz po uspokojeniu napadu śmiechu zaproponowałem mojej koleżance śniadanie i natychmiast usłyszałem burczenie w jej brzuchu. Otworzyłem drzwi wpuszczając troszkę chłodu do wewnątrz auta, które wbrew pozorom nie było takie ciepłe. Mimo tego, że całą noc spędziliśmy w samochodzie to nie byliśmy zdolni do tego żeby ogrzać go na tyle, aby móc spać w nim przynajmniej bez kurtek. Wyszedłem z samochodu i zacząłem myśleć nad jakimś planem na dziś podczas porannego rozciągania się.
Był nam potrzebny jeszcze jeden materac ( koc był dobrym rozwiązaniem, ale nie na dłuższą metę ) oraz więcej jedzenia i picia więc powinniśmy znaleźć jakiś sklep, w którym to wszystko dostaniemy. Musimy pomyśleć też jak zyskać pieniądze na dalszą podróż. A już przede wszystkim to powinniśmy się dowiedzieć gdzie jesteśmy. Po tej myśli przestałem się rozciągać, sięgnąłem po telefon do kieszeni spodni i szybko sprawdziłem jak nazywa się miejsce, w którym teraz przebywamy. Byliśmy w Giörzàmoli na Węgrzech. Znowu przekroczyłem granice, a podróżuje dopiero trzeci dzień.
Na szczęście w baku miałem jeszcze trochę benzyny, wskazówka poziomu paliwa wskazywała, że została jeszcze ćwiartka pełnej pojemności zbiornika. Chwilę później przypomniałem sobie o śniadaniu i szybko otworzyłem przednie drzwi pasażera po czym sięgnąłem do lodówka po potrzebne mi składniki. Czyli szynka, ser i chleb..." Trzeba zjeść coś porządnego "- pomyślałem podczas przygotowywania kanapek dla mnie i dla Ani. Tylko jak tutaj dobrze jeść gdy budżet jest tak bardzo ograniczony. Oczywiście do pieniędzy, które posiadałem doszły także oszczędności mojej koleżanki. Ale nie wiem jaka to kwota bo nie zdążyłem o to zapytać, a poza tym nie wypada tak bezpośrednio zadawać takich pytań. Przynajmniej tak uważam...
Zrobiłem kanapki i zaniosłem Ani do środka. Kiedy otworzyłem drzwi Ania była jeszcze pod kocem, ale szybko ją obudziłem i usiadłem obok niej.
- Pobudka, śniadanie podano... - powiedziałem ironicznie,
- O, super, jestem głodna jak wilk - odpowiedziała Ania,
- Kanapki w sosie własnym, mój specjał - zażartowałem,
- Mniam... Ale nie lubię sera - powiedziała lekko mnie zaskakując,
- Nie wiedziałem, przepraszam - powiedziałam cicho,
- Nie szkodzi, po prostu zrób mi nowe - powiedziała zupełnie poważnie jeszcze bardziej mnie zaskakując. Zdębiałem, myślałem, że żartuje i czekałem, aż powie, że tylko się wygłupia, ale się nie doczekałem więc powiedziałem :
- Możesz po prostu wyciągnąć ser ze swojej kanapki,
- Nie, wolę nową - odpowiedziała,
- Wygłupiasz się, prawda? - spytałem bo już nie wytrzymałem,
CZYTASZ
Chico
AventuraChłopak z małego górskiego miasta ma problemy w domu. Po dłuższym czasie walki z rodzinnymi problemami nie wytrzymuje i pod presją ze strony rodziców zabiera swoje rzeczy, pakuje do samochodu i po prostu odjeżdża jak najdalej może. Co przydarzy mu s...