Pov.Narrator
Sans jak w swoim zwyczaju leżał sobie spokojnie na kanapie w salonie i pił keczup ,aż tu nagle do pokoju wbiegł jego brat -Papyrus.
-SANS ! Ty leniwa kupo kości ! Wstań i posprzątaj swoje skarpetki! Zalęgły się tam już robaki!-Powiedział Papyrus swoim specyficznym tonem głosu i aby dodać swoim słową powagi zaczął tupać nogą o podłogę.
-Tak,tak bracie wiem ,posprzątam ,ale zaraz...-Odpowiedział mu jego brat i dopił keczup którego butelkę za pomocą swojej niebieskiej magii wrzucił do kosza.
-Ugh ! Masz szczęście ,że idę teraz do Undyne aby potrenować,a jak wróce tych skarpet ma tu nie być !-Dodał po chwili i ręką wskazał na kupę skarpet leżącą w kącie pokoju.
-Yup... Powodzenia Papyrus !-Powiedział ze swoim wiecznym uśmiechem Sans i opadł na kanapę i momentalnie zasnął z nieistniejącego zmęczenia.
Brat Sansa pokiwał głową i lekko się zaśmiał ,następnie poszedł do swojego pokoju po dwie rzeczy, swoją pelerynę oraz koc ,którym gdy wrócił do salonu przykrył swojego leniwego brata i pogłaskał go po głowie.
-Dobrych snów bracie...-Powiedział z uśmiechem po czym radośnie wyszedł z domu zapominając go zamknąć i ruszył na trening do swojej przyjaciółki należącej do Królewskiej Straży.^Jakiś czas później^
Sans obudził się całkiem dobrze wypoczęty lecz tak czy siak nie ruszał się z kanapy,ale po chwili przypomniał słowa swojego brata i ruszył swój kościsty zadek zrzucając tym samym koc z siebie po czym podszedł do sterty skarpet i skrzywił się lekko widząc między nimi jakieś poruszające się obiekty.
-Heh... Papyrus miał rację, fajne robaki tu są...-Zaśmiał się lekko i zabrał niebieską magią stos i bezceremonialnie wyrzucił to do kosza razem z tymi ruszajacymi się robakami.
Po tym zadaniu Sans poszedł do swojego pokoju zamykając się w nim i rzucając się na materac który był na podłodze ,lecz po chwili spojrzał na swój wir z którego nagle wypadła jakaś książka i trafiła szkieleta prosto w czaszkę.
-Huh... Zła książka... Czym ty w ogóle jesteś ?-Zapytał kostek zabierając do ręki przedmiot i oglądając go z każdej strony lecz po chwili otworzył ją i zauważył ,że pierwsza strona zapisana była w języku Wingding co spowodowało nie małe zaskoczenie, ale nasz kolega dobrze wiedział już czyja jest ta książka ponieważ pomagał kiedyś swojemu ojcu w labolatorium i wie ,że to na 100% jego książka.
-Tato... Kiedyś cię uratuje...-Powiedział szeptem i zaczął kartkować książkę przyglądając się znaczką z zaciekawieniem.
Mimi tego ,że pomagał Gasterowi w różnych eksperymentach to nigdy nie nauczył się jego języka, potrafił jedynie pokazać rękami swoje imię oraz swojego ojca lecz nic po za tym.
Sans westchnął i zamknął książkę gdyż nagle usłyszał głos swojego młodszego brata wchodzącego do domu przez co schował książkę pod swój materac i wyszedł z pokoju zamykając go na klucz.
-Sans ! Wróciłem !-Krzyknął radośnie Papyrus lecz w jego głosie można było wyczuć zmęczenie, cóż się dziwić, Undyne dała mu wycisk na treningu, chociaż tak było za każdym razem ,lecz dzisiaj było ciężej,ale Papyrus dał sobie radę jak zwykle.
-To świetnie bro -Powiedział z uśmiechem Sans pojawiając się obok swojego brata, teleportacja jak zawsze.
Papyrus spojrzał na niego lecz nagle zauważył ,że kupka skarpet zniknęła z kątu salonu przez co ucieszył się i przytulił starszego brata.
-Sans ! W końcu to posprzątałeś !-Odrzekł radośnie Papyrus nadal przytulając niższego szkieleta.
-Zluzuj kosteczki bracie...-Powiedział Sans i lekko się zaśmiał ,a jako iż jego brat nie przepadał ,za jego żartami to pozytywnie się zdenerwował.
-SANS !!-Krzyknął i spojrzał na swojego brata z oburzeniem w oczach.
-Heh... Wybacz bro to było silniejsze ode mnie...-Powiedział z rozbawieniem i poklepał swojego brata po plecach.
Papyrus tylko przytulił go lecz po chwili puścił i powiedział ,że musi iść już spać ,bo jest naprawdę zmęczony tym dniem.
Sans uśmiechnął się do niego a sam wyszedł z domu zabierając także przed wyjściem swoją bluzę.
Nasz koscisty przyjaciel postanowił pójść do swojego kolegi, a dawnej miłości czyli do Grillbyego.
Westchnął cicho a jako iż był leniem przeteleportował się do ów miejsca ,następnie wszedł do baru i usiadł na swoim miejscu.
Spojrzał w stronę baru u od razu przed jego oczami pojawił się gorący barman.
-Hej Grill -Powiedział spokojnie Sans patrząc na potwora.
-No Cześć Sans ,co cię do mnie sprowadza ?-Zapytał swoim zwyczajnym tonem głosu palący się barman polerując kieliszek ściereczką.
-Na to co zwykle... Czyli gorącego psa z keczupem...-Gdy słowa te Sans wypowiedział potwór zza lady zaśmiał się i odłożył kieliszek na bok po czym spojrzał na niskiego szkieleta.
-Jasne... -Tylko tyle powiedział i poszedł na zaplecze.
Sans oparł ręce na ladę i czekał na swoje zamówienie zamykając oczy.
Nagle poczuł jakieś szarpnięcie za kaptur i nerwowo wyprostował się po czym zaczął rozglądać się po całym pomieszczeniu.
-Ja nie śpię !-Powiedział szybko lecz po chwili usłyszał cichy śmiech ,wiec zwrócił głowę w tamto miejsce i zobaczył swojego przyjaciela z rozbawieniem na twarzy.
-Hah... Sans wiesz ,że spałeś tu ponad 2 godziny ?-Zapytał z rozbawieniem Grillby i podał swojemu przyjacielowi talerz z hot-dogiem a obok talerza postawił butelkę keczupu.
-Co ?! Jakim cudem ?!-Wyraźnie zaskoczony szkielet nie potrafił sobie tego wyobrazić ,lecz zbyt głośno powiedział te 3 słowa ,co nie spodobało się innym klientom.
-Cicho byj!-Krzyknął któryś z potworów w barze, co spowodowało iż Sans lekko zakłopotany spojrzał na Grillbyego.
-Um... Sorki ?-Powiedział ,ale raczej zapytał Sans i lekko sie uśmiechnął.
-Spoko... Ah... I to będzie 30 golda...-Powiedział nagle Grillbs patrząc się na Sansa i podnosząc jedną ognistą brew do góry.
-Yyy... Wiesz... Zapłacę kiedy indziej dobra ?-Zapytał Sans z nadzieją ,że jak zwykle się zgodzi.
Grillby tylko westchnął na to i wywrocił oczami.
-No dobra... Ale pamiętaj o zapłacie...-Powiedział barman i wrócił do polerowania kieliszka ,a Sans ucieszył sie i zabrał do ręki swoje zamówienie po czym powoli wyszedł z baru pijąc keczup ,lecz nagle zatrzymał się i zobaczył...^^^^^^^^^^^^^^^^^
Koniec pierwszego rozdziału !
Cóż... Miałam na to ciekawą wene... I wyszło moim zdaniem dobrze... Więc pozdrawiam wszystkich fanów shipu Kustard~
Ps. Ha ! A nie mówiłam ,że w tym tygodniu pojawi się pierwsza część ? XD
CZYTASZ
Kochać inaczej ~ Kustard
Random*^*^*^* -Red ,ja chciałem ci tylko powiedzieć ,że...-Moje słowa przerwał strzał wymierzony prosto w mojego "przyjaciela" ,bez chwili namysłu rzuciłem się na napastnika ,lecz to był błąd... *^*^*^* -Sans... Odezwij się do mnie... Brakuje mi ciebie...