two

200 10 1
                                    

Przed pałacem stał postawny blondyn z brwiami które wołały o pomstę do nieba. Brązowowłosy, zdecydowanie zestresowany, zielonooki chłopak prawdopodobnie z ich straży pałacowej. I dwie niezwykle podobne do siebie osoby. Dziewczyna w czerwonym, rzucającym się w oczy szalikiem i z czarnymi włosami za ramiona oraz dosyć niski chłopak o równie czarnych włosach. Mieli podobne nieczułym wyrazy twarzy z tym że... od mężczyzny biło trochę jakąś dziwną oddychającą energią. Karoca zatrzymała się przed nimi a ja wyhamowałam Hovera. Z tylu szybko dołączyli do mnie Kaze i Lesai. Jeden z członków straży pałacowej zasiadł z konia i otworzył Arminowi drzwi. O dziwo dostrzegłam u niego jedynie lekkie zdenerwowanie. Skłonił się lekko w stronę naszego wesołego komitetu powitalnego.

- Witam. Nazywam się Armin Arlet, jestem drugą prawą ręką księżniczki Karanamy.

Przedstawił się. Czasem zastanawiałam się skąd u niego taka poprawna dykcja... a z resztą nie ważne.

- Witaj Arminie. Jestem Erwin Smith, prawa ręka księcia Narianii. Pragnę przedstawić ci księżniczkę Mikase Ackerman oraz księcia Levi'ego Ackermana.Królowa niestety nie przybędzie

Armin ponownie głęboko skłonił się w stronę królewskich potomków.

- To zaszczyt was poznać

Wyprostował się i posłał zebranym ten swój dziewczęcy wręcz uśmiech. Gdyby uśmiechy mogły błyszczeć, wszyscy bylibyśmy już ślepi.

- Przyjechali że mną czterej strażnicy pałacowi oraz woźnica. Lecz chciałbym napomknąć, że są że mną również trzej członkowie elitarnej grupy wojskowej, Jeźdźcy.

Wskazał na nas na co posłaliśmy mu tylko przelotne spojrzenie. Niech mówi, ja bym chyba w tym pojęcie nie wiedziała co powiedzieć.

- To zaszczyt, wiele o nich słyszałem. Najlepiej walczący w kraju i najszybsi posłańcy.

Erwin uśmiechnął się pod nosem i zmierzył nas od stup do głów.

- Może wejdziemy do środka, na pewno jesteście wykończeni podróżą. Eren pokaże wam gdzie możecie zostawić konie.

Brązowowłosy skinął głową i ruszył w lewo. Posłałam Arminowi pokrzepiające spojrzenie na co uśmiechnął się lekko. Odjeżdżając moje oczy na chwilę nawiązały kontakt z Levim. Były takie czarne i puste... dość niezwykłe.

...............................................................

Powoli wyczesywałam sierść Horevera. Pod siodłem była ona lekko spocona. W końcu taka długa droga w niezbyt szybkim tępię...

- Taki siwy koń raczej średnio wtapia się w otoczenie

Usłyszałam za sobą lodowaty głos. Odwróciłam się w stronę dźwięku. Kiedy zobaczyłam z czyich ust one wypłynęły na karku dostałam lekkiej, gęsiej skórki.

- Książę Levi. Wybacz nie zauważyłam cię.

Skłoniłam się lekko. Od czasu przyjazdu zdążyłam się już przebrać w zwykłe, ciemno brązowe bryczesy, zieloną, lnianą koszulę, sztylpy i sztylety, tego samego koloru co spodnie. Podsumowując nie był to zbytnio uroczysty strój. Książę natomiast był ubrany w elegancki, czarny strój do jazdy konnej wypucowany co do cala, nie to co moje, lekko pokryte białą sierścią i kurzem.

- Nieważne

Machnął ręką.

- Odpowiedz na moje pytanie

Ponaglił mnie. Czułam się jakoś tak dziwnie rozmawiając z nim.

- W zimę idealnie się wtapia

Ktoś inny || SnK || Levi X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz