four

136 11 3
                                    

Niepewnie zapukałam do dużych, dębowych drzwi. Eren, Jean i Armin stali za mną mocno trzymając kciuki. Poczekałam chwilkę po czym naparłam na klamkę wchodząc do środka. W gabinecie panował idealny porządek. Nie tylko na regale z książkami i na stoliku przy kanapie, ale nawet na biurku. Znajdowało się na nim mnóstwo kartek poukładanych w parę idealnych stosików. Gabinet Levi'ego zdawał się błyszczeć od czystości. Na skórzanym fotelu przy biurku siedział nie kto inny jak czarnowłosy.

- Hej hej

Przywitałam się. Chyba w tej sytuacji bardziej adekwatne byłoby "dzień dobry" albo jakieś inne, grzeczne słówko. Nieistotne. Levi podniósł na mnie swoje lodowate spojrzenie. Szybko zamknęłam za sobą drzwi.

- Chyba to nie ty miałaś tu teraz przyjść

O kurczaki. Bystry jest.

- No tak jakoś wyszło

Odpowiedziałam chwytają się za kark. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, ale mój potencjalny, przyszły narzeczony miał na sobie czarną koszulę, z odpiętym górnym guzikiem i czarne jinsy. Jak na mój gust prezentował się całkiem całkiem.

- Przyszłam usprawiedliwić Jeana i Erena. Nie chce by ponosili karę za taką błahostkę, w końcu nic się nie stało. Równie dobrze możemy powiedzieć że to ja powinnam zakluczyć drzwi by uniknąć takiej sytuacji

Wypaliłam. Czarnowłosy wpatrywał się we mnie swoimi kobaltowymi oczami, podczas gdy ja usilnie próbowałam zachować względny spokój.

- Myślę, że nie powinnaś się za nimi wstawiać

Westchnął a ja posłałam mu najcieplejszy, przepraszający uśmiech na jaki było mnie stać.

- Każdy odpowiada za swoje błędy, nie ważne jakie

Dodał a ja przytaknęłam. Prawda.

- Nie wiem czy można to nazwać błędem

Powiedziałam w końcu.

- Raczej nieporozumieniem...

- Masz rację

Przerwał mi i wstał od biurka.

- Tym razem im odpuszczę

Oh! No jaki wspaniałomyślny człowiek mi się trafił. Choć przyznam szczerze, ie nie byłam pewna, że odpuści, a już na pewno nie, że zrobi to tak szybko.

- Dziękuję!

Wykrzyknęłam po czym szybko wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Czułam jak policzki zaczynają mnie delikatnie piec, co było do mnie absolutnie nie podobne.

- I jak?

Zapytał Jean podchodząc bliżej mnie.

- Przez te drzwi nic nie słychać!

Oburzył się czekoladowłosy na co przewróciłam oczami.

- I bardzo dobrze że nic nie słychać

Dźgnęłam go palcem w pierś na co ten wydął policzki i naburmuszył się. Co jak co ale wyglądał teraz na maksa uroczo.

- Ale jak ci poszło?

Zapytał Armin.

- Ale bardzo dobrze

Uśmiechnęłam się zwycięsko zakładając ręce na biodra.

- Wyjątkowo kara was ominie

Dodałam szybko. Jean i Eren przytulili mnie mocno odpychając biednego Armina, który zakrył usta dłonią i cicho zachichotał.

Ktoś inny || SnK || Levi X OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz