I need something to kill me

67 12 25
                                    

Zegar na komodzie wskazywał siódmą rano. Josh przyciągnął się i założył kapcie na bose nogi. Jego twarz ukazywała wielkie zmęczenie oraz smutek. Pogrzeb Tylera miał rozpocząć się za cztery godziny. Josh jednak wstał wcześniej by zdążyć na ostatni różaniec. Powolnymi ruchami kierował się się do kuchni. Jim leżał na kanapie, bacznie obserwując swojego właściciela. Przez małe okno wypadało słabe światło. Mężczyzna zabrał się za robienie naleśników. Wprawdzie nie był głodny, ale nie chciał paść w kaplicy. Nie jadł nic przez dwa ostatnie dni, a dokładnie od telefonu Jenny. Wiadomość o śmierci przyjaciela w dalszym ciągu do niego nie dotarła. To nieprawda. Tyler żyje. Przecież za piętnaście minut mają spotkać się u niego w piwnicy. Josh znów nie przyjedzie na czas, jednak "Ty" nie będzie zły i biorąc z dłoni przyjaciela kawę, podaruje mu najszczerszy uśmiech. Josh wyrwał się z zamyślenia. Włożył pusty talerz do zlewu, w którym o dziwo nie było wcześniej ubrudzonych naczyń. Dopiero teraz zauważył kartkę na lodówce. Jego mama posprzątała wczoraj gdy spał. Wiedziała w jakim jest stanie i chciała mu pomóc, więc wyręczyła go z obowiązków domowych. Chłopak wrócił do sypialni by ubrać czarną koszulę oraz spodnie w tym samym kolorze. Przejrzał się w lustrze. Jego zarost na brodzie pozostawił wiele do życzenia jak włosy, które były w kompletnym nieładzie. Szybo zszedł na dół, zakładając płaszcz przeciwdeszczowy. Na niebie zawisły czarne chmury. Nie oczekiwał innej pogody. Przecież jest środek października. Jim złapał smycz w pysk. Josh zaczepił ją, wziął psa na ręce by nie ubrudził łap w błocie. W przeciwnym razie nie mógłby wejść do auta. Jego golden retriver siedział z przodu, obok fotela kierowcy. Ruszyli w drogę. Czekały ich dwie godziny podróży.

Dwa dni wcześniej

Tyler zaparkował auto nieopodal sklepu z elektroniką. Wyłączył silnik swojego Mercedesa. Patrzył prosto na witrynę sklepu. Nie miał ochoty tam wchodzić. To oznaczało kolejne starcie z ludźmi. Po tygodniu spędzonym w piwnicy, mężczyzna w pewien sposób "zdziczał". Tyler strzelił sobie mentalnego liścia, jednocześnie karcąc siebie w myśli za brak odwagi. Wyciągnął portfel oraz telefon z schowka. Otworzył drzwi samochodu. Z zewnątrz uderzył go okropny chłód. Zamknął auto i ruszył w stronę sklepu. Myślał nad wydarzeniami z ostatnich dni, a dokładniej z wczorajszego.

***

- Nie potrafię zrozum. Nie chce tak żyć! Daj mi spokój proszę! - krzyczał Tyler łapiąc się za głowę.
- To ja decyduje czego chcesz! Jesteś niczym! NICZYM! - głos odbijał się echem od ścian jego czaszki. Nie wiedział skąd to się brało i z jakich powodów odbierało mu siły w najmniej oczekiwanych momentach. Mężczyzna otarł ślady po słonych łzach. Usiadł w fotelu by uspokoić oddech. Powoli dochodził do wniosku, że to jego własny strach krzyczał i gnębił go na każdym kroku. Spojrzał na zniszczoną klawiaturę od komputera. Musiał wyjść z tej cholernej piwnicy, w przeciwnym razie zdemoluje połowę studia.

Cause sometimes to stay alive you got to kill your mind

Te słowa wciąż krążyły w jego umyśle. Brak sił dawał się we znaki. Ty złapał za poręcz robiąc chwilową przerwę. Wprawdzie stopni było naprawdę niewiele, ale jego ciało i umysł potrzebowały regeneracji by funkcjonować.
- Tyler dobrze się czujesz? - Jenna spojrzała na męża, przerywając mieszanie czegoś w garnku.
- Tak Jenn. Jest okey. Co dziś gotujesz? Pachnie obłędnie. - mężczyzna podszedł do żony składając na jej ustach lekki pocałunek. Do jego nosa docierał zapach przecieru pomidorowego oraz świeżej bazylii.
- Usiądź. Musisz coś zjeść. Znów tracisz na wadze. - kobieta postawiła przed nim talerz Spaghetti.
- Moja waga jest wciąż ta sama. - odpowiedział po czym zaczął jeść.
- Tyler... Napewno wszystko dobrze? Coraz więcej czasu spędzasz na dole. Zamykasz drzwi..
- Tłumaczyłem Ci, że muszę dotrzeć jak najdalej. Odnaleźć samego siebie po raz kolejny. - Tyler poczuł złość. Kobieta przyglądała mu się z uwagą. Usiadła naprzeciwko i również zaczęła jeść. Po skończonym posiłku udali się do salonu by wspólnie obejrzeć Breaking Bad.
- Pójdę na dół. - mężczyzna odłożył poduszkę. Spojrzał na żonę i lekko się uśmiechnął. Pochylił się by ją pocałować.
- Kocham Cię Jenn. - jego zimne palce lekko musnęły policzki kobiety. Tyler założył kapcie w kształcie małych szczeniaków, udał się do piwnicy by prowadzić dalszą walkę z samym sobą.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 23, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Twenty One Pilots One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz