e i g h t ☆

3.2K 318 162
                                    

Tego dnia mijały równe trzy tygodnie od rozpoczęcia wakacji i dwa, odkąd Yoongi i Jungkook zaczęli widywać się dzień w dzień. 

A Yoongi przez te dwa tygodnie nie raz płakał wieczorem do poduszki, zarówno ze szczęścia, że wreszcie ma przyjaciela, jak i ze strachu, że go straci i będzie jak dawniej. Ostatnio w jego młodej głowie pojawiło się nowe uczucie, którego z całych sił chciał się pozbyć; uczucie, które po każdym kolejnym spotkaniu z Jeonem, niszczyło go coraz bardziej. 

Wczoraj Jungkook zaproponował wycieczkę nad jezioro. Miały być upały, dlatego miło byłoby pokąpać się w wodzie i trochę schłodzić, a zarazem dobrze się bawić.

I Yoongi był tak długo szczęśliwy, dopóki nie zobaczył, że Jeon przyjechał pod jego dom ze swoimi kolegami. 

-Hej Yoongi! - Krzyknął radośnie, widząc czarnowłosego, biegnącego po swój rower. - Chłopaki dzisiaj wrócili, więc zabrałem ich ze sobą. Tak oficjalnie, to Minhyuk hyung, Daesung hyung, Baekhyung hyung i Yugyeom. 

Wszyscy pomachali do Mina, który uśmiechnął się delikatnie, podjeżdżając do nich na swoim poobdzieranym rowerze.

-Ty w ogóle dasz radę na tym ujechać? - Zakpił Daesung, od razu, gdy ruszyli przed siebie. Wszyscy się zaśmiali, a Yoongi już chciał płakać. I był przekonany, że Jungkook tego dnia też nie odpuści sobie kąśliwych komentarzy na jego temat.

Mimo wszystko wciąż jechał przed siebie, trzymając się gdzieś na końcu. Dobrze znał drogę nad jezioro, bo kiedyś często jeździł tam ze swoim tatą, ale nie chciał jechać na przodzie, bo przez to czułby się jeszcze bardziej niepewnie. 

  ☆  

Pół godziny później, dojechali na miejsce. Nie było tam wielu ludzi, więc mogli wybrać najlepsze miejsce do rozłożenia się ze swoimi rzeczami.

-Tu będzie fajnie - powiedział Minhyuk, a wszyscy przytaknęli i rzucili na ziemię swoje plecaki. -Ale mi się chce pić - jęknął.

-Mi też, ale nie wziąłem pieniędzy - mruknął Yugyeom, a reszta przytaknęła. 

-Jungkook-ah, masz coś? - Zapytał Daesung, doskonale znając odpowiedź. 

-Um, no mam - odparł brunet, wsadzając dłoń do kieszeni, żeby przeliczyć pieniądze. 

-Kawałek stąd jest sklep, może kupiłbyś nam coś?

-Okej, powiedzcie tylko, co chcecie.

Każdy z chłopców wymyślił po tysiąc rzeczy, a Jungkook wcale nie czuł się z tym fajnie, ale mimika jego twarzy nic, a nic się nie zmieniła. Przecież nie chciał, żeby wszyscy przestali go lubić. - A ty? Chcesz coś, Yoongi? 

-Mam swoje pieniądze, mogę pójść z Tobą - mruknął cicho, po czym wstał i znów założył swój plecak na plecy. 

-Uuuu, niemożliwe, Min ma kasę - zaczął się śmiać Baekhyun, a Yoongi jeszcze bardziej wiedział, że nie chce tu dłużej być.

-To chodź, bo i tak nie zabiorę się ze wszystkim sam - powiedział Jeon, ignorując niemiły komentarz.

Wsiedli na swoje rowery u ruszyli w stronę, w którą pokierował ich Daesung. Między nimi była cisza; Jungkook bardzo chciał coś powiedzieć, ale było mu za siebie wstyd. 

-Cieszysz się, że wrócili? - Zapytał cicho Yoongi.

-Tak, są moimi przyjaciółmi - mruknął brunet.

-Oh, serio?

-Dobra, nic już nie mów - burknął.

I tak jak poprosił, Yoongi nie odezwał się słowem, dopóki nie dojechali do małego miejscowego sklepiku, w którym to Jungkook miał kupić zapasy jedzenia i picia dla wszystkich na cały dzień. Zanim jednak do niego weszli, niższy złapał go za nadgarstek i pociągnął go, przez co Jeon stał teraz do niego przodem.

-Co? 

-Naprawdę masz zamiar wykupić teraz pół tego sklepu dla tamtych dupków?

-A co ci do tego? - Zapytał niegrzecznie.

-Jest mi ciebie szkoda. Wykorzystują Cię, jak tylko mogą.

-Wydaje ci się - rzucił i odszedł w poszukiwaniu paprykowych chipsów. Czarnowłosy westchnął ciężko i wszedł za nim za nim do środka.

-Dobra, rób co chcesz, ale ja tak nie wracam - powiedział i skrzyżował na piersi ramiona.

-Co?

-Wracam do domu. Jak nie z Tobą to sam, ale nie będę siedzieć z tymi debilami, którzy ciągle się ze mnie śmieją. I nie będę też patrzył jak Cię wykorzystują - ogłosił i wyszedł, po czym zaczął jechać w kierunku miasteczka Jung-du. 

Trochę chciało mu się płakać, bo jego koszmary zaczęły się spełniać.

Po kilku minutach drogi, usłyszał swoje imię, a jego serce zabiło szybciej, nie tylko ze zmęczenia. Odwrócił się do tyłu, a gdy zobaczył goniącego go Jungkooka, uśmiechnął się szeroko.





cry to me |j.jk+m.ygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz