41

87 12 16
                                    

~Chanyeol~

Baekhyun pocałował mnie w policzek.

– Pa pa Kochanie. Widzimy się wieczorem. Musimy jeszcze dziadka odwiedzić.

– Dziadka?

– Tego drugiego. Tamten wciąż żyje pod pantoflem babci.

– Papa Baekkie. Uważaj na siebie.

Patrzyłem jak odjeżdżają.
W końcu mogę się uspokoić.
Przytuliłem misia od Baeka i usiadłem na kanapie. Usłyszałem jak ktoś otworzył drzwi.

– Baekkie. Zapomniałeś czegoś? – poszedłem do wyjścia.

Mężczyzna zamknął drzwi na klucz i odwrócił się w moją stronę.

– Odwołali mi spotkanie, więc już wróciłem. Zrobiłbyś mi kawy?

Pokiwałem głową i szybko poszedłem do kuchni. Wstawiłem wodę i trzęsącymi się dłońmi wyciągnąłem kubek z szafki.
Nawet nie wiem kiedy ojciec Baekhyuna przy mnie stanął. Wystraszyłem się i rozbiłem kubek. Mężczyzna złapał moje nadgarstki i zaczął oglądać dłonie.

– Nic się na szczęście nie wbiło. – uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy. – Boisz się mnie, Yeol? Nie masz czego.

– Przepraszam...

Objął mnie ramieniem.

– Kawa? Herbata? Sok?

– Sok.

Nalał mi soku, a sam zrobił sobie kawe.

– Idź do salonu i włącz jakąś dramę. – poprosił. – Zaraz dołącze.

Szybko zająłem miejsce na kanapie i obgrodziłem się poduszkami ze wszystkich stron. Włączyłem chyba Goblina.
Mężczyzna usiadł obok i podał mi mój sok, a ja od razu zacząłem pić, by się czymś zająć.

– Chanyeol... Rozumiem, że posiadasz specjalne uczucia do jednego z moich synów. Powiedz mi, co zamierzasz z tym zrobić?

– J-Jeszcze o tym nie myślałem... Znaczy, myślałem jak by było fajnie gdybyśmy byli małżeństwem, ale póki co nie mamy jeszcze tego w planach.

– Rozumiem.

Wyciągnął papierosa i go zapalił. Spojrzał na mnie i podstawił paczkę pod nos.

– Dziękuję, nie palę.

Dopiłem sok i odstawiłem szklankę.

– Dobry? Sam rano wyciskałem grejpfruty. Gorzkawy owoc, ale bardzo zdrowy.

W końcu przestałem się trząść.
Ojciec Baekhyuna położył dłoń na moim udzie. Spojrzałem na jego twarz i delikatnie ją zepchnąłem.
Usmiechnął się.

– Ah, Yeollie. Jesteś przeuroczy. Właśnie takiego cię zapamiętałem.

– Myli mnie pan z kimś...

– Ja? Nigdy bym nie zapomniał tych uszek i tego jak pode mną jęczałeś.

Wsunął dłoń pod moją koszulkę, a ja próbowałem ją odtrącić.

– Myli mnie Pan.

– Mów mi Tato. – rozkazał.

– Nie chce.

Posadził mnie na swoich kolanach, a ja starałem się zejść, ale byłem strasznie osłabiony.
Złapał moją lewą dłoń i spojrzał na mój kciuk.

Problem With Maths ||CHANBAEK||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz