'Rozdział' 2

16 5 1
                                    

...Poczułam, że ktoś kłuje mnie w boki, Dość głośno przy tym krzycząc:

-Assssshhhleeyy!

Lekko się wzdrygnęłam, szybko odwróciłam się w stronę mojego ''napastnika''
-oh... hej-odparłam posyłając dziewczynie lekki uśmiech
-hej Ash- dziewczyna z uśmiechem się, tym razem normalnie, przywitała i popatrzyła na mnie.
-coś nie tak ash?... nie wyspałaś się?-zapytała wyraźnie zmartwiona. Westchnęłam
-nie bardzo...-powiedziałam i uchyliłam drzwi do szkoły (czyt. Piekła) pokazując dziewczynie, aby weszła do środka. Gdy obie znajdowałyśmy się w szkole, poszłyśmy do szatni, która znajdowała się w piwnicy. Troszkę się zamyśliłam, znów zauważając jakąś postać stojącą w ciemnym rogu pomieszczenia. Znów to zignorowałam. Z tego... stanu wybudził mnie głos dziewczyny.
-Ile spałaś?-zapytała, tym razem dość poważnie. Widać było, że jest zmartwiona.
Westchnęłam.
-no...-urwałam. Zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję. Szybko przebrałyśmy buty i poszłyśmy do sal. Na szczęście dziewczyna chodziła do innej klasy niż ja. Pewnie zastanawiasz się dlaczego 'na szczęście'... nie chciałam z rana gadać o tym, ile spałam, bo to wiązałoby się z dosłownym, natłokiem pytań. Znów muszę powiedzieć to, że nie przeszkadza mi rozmowa z innymi... a, zwłaszcza z nią... po prostu nie lubię mówić o swoich problemach, głównie dlatego, że sądzę, że każdy ma swoje problemy i raczej nie zmieni niczego to, że ktoś się o nich dowie... raz pożałowałam tego, że powiedziałam komuś mój sekret... ale może później o tym opowiem, jak nie zapomnę oczywiście, bo czasami zdarza mi się zapominać o niektórych rzeczach... ale cóż. Wracając do tematu. Gdy dochodziłam do klasy, usłyszałam... niemiłe słowa, nie były one skierowane do mnie, brzmiały one
-O... patrzcie, Ashley idzie...- to nie były zwykłe słowa, nie były one radosne (?) Czy, nie wiem jak mam to nazwać, to nie było po prostu normalne 'o patrzcie, Ashley idzie' tylko przepełnione... znudzeniem (?) Lekką złością (?) może lekką pogardą, Zdanie. Naprawdę nie wiem jak to nazwać, wybaczcie mi. Nie umiem dokładnie opisać, jak to brzmiało, musielibyście to słyszeć, a to nie jest możliwe. Skoro już to po krótce 'wyjaśniłam' jak to brzmiało, to mogę wrócić do opisu zdarzeń, jakie się działy później. Podeszłam do tej grupki dziewczyn, było ich trzech w grupie (tzw. Trójca, jak to ja żartobliwe je nazywam) Nikola, Agata i Joanna. Agata była ich... hm.. Dowódcą? Naprawdę nie wiem jak mam to nazwać. Była zawsze na czele grupy i... po prostu była wredną... Dziewczyną. Nikola była zaraz po niej, a Joanna była tak naprawdę najcichsza i najmniej wredna. Przywitałam się, udając, że nic nie słyszałam, i usiadłam troszkę dalej. Po chwili przyszedł nauczyciel, moją pierwszą lekcją była matematyka, pani na szczęście nie pytała i była w miarę normalna, więc lekcja minęła dość szybko. Ja jak zwykle, gdy były wszystkie cztery w szkole, a.. Zapomniałam wymienić jeszcze Dianę, z którą się całkiem dobrze kolegowałam, siedziałam z prawej strony klasy, przy ścianie, sama. Słyszałam, jak się śmieją... patrząc na mnie. Zerknęłam na nie kątem oka spokojnie... na pewno to nie dotyczy ciebie... pomyślałam i jeszcze raz na nie zerknęłam, a konkretniej na blondwłosą Nikole, która jak zwykle zakrywała swoje, kłamliwe i wredne, usta śmiejąc się. Patrzyła na mnie. Patrzyła na mnie, śmiejąc się. Wiedziałam, że ZAWSZE, gdy tak robiła, to śmiała się ze mnie. Śmiała się, aby mi dokuczyć. Śmiała się... aby mi zrobiło się źle. Faktycznie tak było... Ale tego nie okazywałam... to sprawiłoby im radość i satysfakcję. Skąd to wiem? Bo mi powiedziały... powiedziały mi, że śmieją się, bo sprawia im to przyjemność. Ignorowałam to. Nie chciałam sobie psuć humoru i się denerwować. Wróciłam do robienia notatek i rysowania. Lekcja minęła nawet spokojnie. Ale ciągle słyszałam ich śmiech i czułam na sobie wzrok. Westchnęłam i spojrzałam na zegarek eh... zostało 20 minut... umrę tutaj... pomyślałam i poczułam przeszywający mnie chłód. Cholera.. Znowu... Znów ułyszałam śmiech. Przeszedł mnie lekko dreszcz. Zwróciłam wzrok na krzesełko i się rozejrzałam. Każdy, nawet Nikola, Agata, Joanna i Diana, siedział cicho zapatrzony w tablicę. Gdyby nie nauczyciel, który tłumaczył zadania, byłaby głucha cisza. Co jest... nawet one się zamknęły... Znów usłyszałam śmiech, to był ten sam śmiech co wcześniej. Szybko rozejrzałam się po klasie. Cisza... nikt się nie śmiał. Chciałam podnieść rękę, aby poprosić o wyjście z klasy do łazienki, ale nie mogłam. Czułam, jakby jakaś niewidzialna siła trzymała moje ręce. Nie wiedziałam, co się dzieje. Po chwili myślenia o tym, zadzwonił dzwonek. Dziwna siła mnie puściła, a ja wyszłam z klasy, rozglądając się wokoło, aby zobaczyć czy aby na pewno nie jestem w jakimś chorym śnie. Poszłam szybkim krokiem do łazienki. Gdy w końcu weszłam do pomieszczenia ujrzałam...

Ciąg dalszy nastąpi
Hueh :3

MaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz