Rozdział 5

9 2 3
                                    

Dzis coś innego...

Mały skip o kilka miesięcy.

Była piękna bezchmurna noc. Przez gałęzie i liście, wysokich, drzew można było dostrzec nieśmiałe światło księżyca, które starało się przebić przez gęsto rozsiane drzewa, aby rozświetlic las, rozciągający się, przede mną. Przechadzałam się spokojnie i co jakiś czas rozglądałam po tym wspaniałym miejscu. Szłam bez stresu, bez wspomnień, bez rodziny, bez ludzi, bez obaw i większych emocji. Towarzyszyła mi tylko niczym niezmącona cisza. Zamknęłam swoje oczy i cicho westchnęłam, prawie niesłyszalnie wręcz. Po chwili jednak je otworzyłam. Nie pamiętałam od kiedy wędrowałam po tym pięknym miejscu. Nie wiedziałam też odkąd idę. Szukałam chyba wyciszenia. Miejsca, w którym mogę odpocząć, gdzie mogę spokojnie pooglądać przyrodę oraz nie martwić się o nic.
W końcu doszłam na małą polankę. Była ona ogrodzona drzewkami i pojedynczymi krzewami. Mniej więcej po mojej lewej stronie, rozciągało się małe jeziorko. Od przejrzystej tafli wody, odbijał się księżyc. Chwilę patrzyłam na całe to miejsce. Poczułam jeszcze większy spokój. Po chwili zdecydowałam się podejść do jeziorka. Zauważyłam wtedy, że znajdują się tam różne kwiaty. Uśmiechnęłam się na ten widok. Ślicznie to wyglądało. Kwiaty zdawały się wręcz świecić.. Po jakimś czasie, zbliżyłam swoją rękę do wodnego lustra i delikatnie zanurzyłam w nim część mojej dłoni. Przechyliłam delikatnie głowę, odkrywając, że nie poczułam żadnej różnicy. Zdawało mi się że to jakaś iluzja. Wynurzyłam rękę i spojrzałam na nią. Nie była ani trochę wilgotna. Zdziwiłam się troszkę i odsunęłam od tafli wody. Usiadłam kawałek dalej, na miękkiej trawie. Pogładziłam ją moja ręką. Po chwili się na niej położyłam. Uniosłam swój wzrok na śliczne niebo. Zauważyłam niezliczoną ilość jasnych i jaśniejszych gwiazd a także księżyc, który był teraz w pełni. Po chwili znów przymknęłam moje powieki i wsłuchiwałam się w ciszę.
Niedługo potym usłyszałam po mojej prawej stronie szelest i cichutkie kroki. Moje ciało przeszedł lekki dreszcz, spowodowany odczuwalnym zmniejszeniem się temperatury. Westchnęłam cicho. Wciąż nie otwierałam moich powiek, wsłuchiwałam się cały czas w ruchy intruza. Po chwili poczułam, że siada niedaleko mnie. Jakiś czas później, usłyszałam ściszony, spokojny, kobiecy głos.
-no, no... Ładnie tu... Prawda..? - Zapytała mnie, przenosząc na mnie swoje spojrzenie. Mogłam poczuć jej wzrok na sobie. Wprawiło mnie to w mniej miłe uczucie. Nadal jednak, byłam spokojna.
-będziesz mnie teraz ignorować? Ładnie to tak? - Znów poczułam że się przysuwa. Jej ton głosu się nie zmienił.
-może chociaż dasz znak życia? Wyglądasz jakbyś była martwa. - Odrzekła przyglądając mi się z uwagą. Mogłam to wyczuć, pomimo tego, że nie miałam otwartych oczu. Po chwili zdecydowałam sie na lekkie otwarcie ich, nie patrzyłam jednak na kobietę, siedzącą obok mnie. Kątem oka widziałam jednak że mi się przyglądała. Nadal jednak nic nie odpowiadałam. Znów cicho westchnęłam. Wiedziałam, że kobieta nie odejdzie tak szybko..
-o...! Czyli żyjesz. Skoro ustaliłyśmy już to, to może się odezwiesz? Jedno słówko - Powiedziała przysuwając się jeszcze bliżej tak, że mogłam praktycznie poczuć jak dotyka mojej skóry swoim ciałem. Znów odpowiedziałam jej ciszą.
Ta, widząc, że nie uda się jej mnie przekonać do mówienia, położyła się obok mnie. Mogłam poczuć jak swoim ramieniem dotyka mojego. Znów poczułam chłód.
-jesteś zimna.... - Powiedziałam prawie bez emocji. Byłam cały czas wpatrzona w gwiazdy nade mną. Starałam się odnaleźć w nich jakieś wzory i zignorować obecność kobiety obok.
-czyli że potrafisz mówić! Robimy postępy, panno Ashley! - Zakrzyknęła z radością, co sprawiło że lekko się skrzywiłam. Kobieta na mnie zerknęła.
-oh... Co to za mina? Czyżby moja obecność ci przeszkadzała? - Zapytała wpatrując się we mnie z dziwnym uśmiechem.
Znów nic nie odpowiedziałam. Naprawdę nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowy czy interakcje z innymi. Mam ich dość w dzień i nie zawsze są one miłe. Czasem mam niektórych wręcz dość, do tego stopnia, że chciałabym się położyć, zamknąć moje oczy i nigdy się nie obudzić. Ale nie mogę tego zrobić.. Nawet gdybym bardzo, bardzo chciała..
-mh.... Odezwiesz się coś więcej czy...? - Odezwała się znowu. Ja cały czas natomiast byłam wpatrzona w jeden punkt. Znany tylko mi. Znajdujący się daleko, na sklepieniu niebieskim. Można nawet powiedzieć że się zamyśliłam.. Niebo było przepiękne i ciężko było oderwać od niego wzrok
-huh.... Nad czym tak myślisz co? - Zapytała patrząc na mnie przenikliwie I ciekawsko. Nie odrywała ode mnie swojego wzroku. Zaczęłam się czuć z nim trochę niekomfortowo. Spokój, niestety, powoli mijał. Ustępował on miejsca niepewności.
-znów milczysz... W dzień jesteś bardziej rozmowa, Ash.. - powiedziała wzdychając cicho.
-mam ci pomóc? - zapytała z, nienaturalnym wręcz, uśmiechem i szeroko otwartymi oczami. Przeszedł mnie lekki dreszcz i poczułam ukłucie bardzo dobrze znanego mi uczucia - strachu. Przełknęłam cicho sline.
-zostaw mnie... Chce być sama... - powiedziałam cicho zamykając oczy.
-spójrz na mnie. - rozkazała a ja nie wiedzieć czemu odwróciłam głowę w jej stronę. Nie chciałam otwierać oczu, ale po chwili to zrobiłam..
Spojrzałam na nią
-no... Było aż tak trudno? - zapytała z większym spokojem i lekko się odsunęła. Jej uśmiech zmalał i oczy wróciły do normalnego rozszerzenia.
Mruknęłam cicho niezadowolona.
-możesz mnie zostawić? - zapytałam patrząc na dziewczynę.
-hm.... Pomyślmy.... Nie. - powiedziała uśmiechając się.
-mh. - skrzywiłam się lekko. Po chwili znów zamknęłam oczy.
Dziewczyna miała kruczoczarne włosy. Kolor jej tęczówek był niebiesko szary niczym błękitne niebo, w które wkradają się burzowe chmury. Była też całkiem wysoka oraz szczupła.
-masz mnie dość, co? - zapytała śmiejąc się cicho
-nieeeeee... Skądże znowu. - powiedziałam ze słyszalnym sarkazmem w głosie.
-to dobrze ^^-powiedziała z uśmieszkiem, wyraźnie ignorując sarkazm.
Westchnęłam cicho i po jakimś czasie otworzyłam oczy. Podniosłam się także do siadu i spojrzałam na nią
-Dlaczego mnie nie Zostawisz, Kira? - zapytałam patrząc jej prosto w oczy, zmęczona. Ona tylko zaśmiała się na te słowa
-Dlaczego miałabym? Mnie NIEda się tak łatwo pozbyć - powiedziała i przysunęła się do mnie. Znów  poczułam przejmujący chłód.
Jakby przez moje cialo przeszła niezliczoną ilość małych, ostrych jak brzytwa igiełek.
Skrzywiłam się I spojrzałam na nią. Kira zaczęła się coraz to szerzej uśmiechać i stawała się coraz to bardziej czarna. Jej oczy otworzyły się szerzej a zęby zaostrzyły.
Gdy to zobaczyłam szybko wstałam i zaczęłam się cofać.
-nie zbliżaj się! - krzyknęłam, tym samym płosząc pobliskie ptaki, które odleciały momentalnie przysłaniając na chwilkę tym samym księżyc.
Kira zaczęła się do mnie, bardzo powoli, zbliżać. Stawiała wolno kroki, na zielonej trawce, która pod jej dotykiem od razu czerniała i usychała.
-Dlaczego to robisz?! - zapytałam uniesionym głosem.
Po moim pytaniu, dziewczyna się zaśmiała
-ignorowałaś mnie ostatnio... - tutaj przechyliła głowę i wbiła w moje oczy swoje spojrzenie. Przeszły mnie ciarki i poczułam większy chłód. Zbladłam i Dałam jeszcze pół kroku do tyłu.
-...należy Ci się kara. - powiedziała ze złowrogim spokojem. Zaczęła się do mnie znów zbliżac, na co ja szybko się odwróciłam i zaczęłam biec przed siebie.
-Z...Zostaw mnie!- krzyknęłam starając się biegnąć tak szybko, jak tylko mogę.
Nie oglądałam się za siebie, słyszałam tylko przytłumiony głos Kiry oraz jej szybkie kroki.
Po chwili biegu zdyszana oparłam się o drzewo. Łapałam łapczywie powietrze i starałam się unormować swój oddech.
-Z...Zgubiłam ją... Chyba... - powiedziałam cicho do samej siebie i się wyprostowałam. Rozejrzałam się po okolicy.
Las w tej części wydawał się ciemniejszy. Co prawda, według mnie, nadal był piękny. Trzeba było przyznać że był mroczniejszy. Drzewa, tak wysokie jak przed tem, zdawały się być ciemniejsze. Ich gałęzie bardziej ostre, a liście bardziej szpiczaste.
Po jakimś czasie zaczęłam, już spokojniej, przed siebie iść. Tym razem jednak bacznie nasłuchiwałam i obserwowałam otoczenie. Zauważyłam jak ktoś, niedaleko, stoi do mnie plecami.
Zaczęłam analizować zasady, które znałam. Nie po to oglądałam tyle horrorów, aby nie wiedzieć co w tej sytuacji nie zrobić. Zaczęłam powoli wycofywać się za drzewo, jednak za mną, niewiadomo skąd wyrosło drzewo i gałązka. Jej chrzęst spowodował, że postać powoli zaczęła się odwracać.
Gdy zobaczyłam, kim była tajemnicza osoba, od razu do niej podbiegłam i wtuliłam się w nią.
Tajemnicza osoba, tak bardzo mi znana, bliska, przytuliła mnie i zaczęła lekko głaskać mnie po plecach.
Znów poczułam to przyjemne ciepło i szczęście.. Było tak jak kilkanaście tygodni wcześniej gdy spotkałam ją.
Uśmiechałam się cały czas. Czułam teraz tylko radość i spokój. Strach, czy nawet przerażenie, zimno i inne negatywne uczucia, ustąpiło im miejsca.
-Ashley? - zapytała dziewczyna, w którą się Wtulałam. Znów tym spokojnym ciepłym głosem. Ja milczałam, chciałam żeby została przy mnie już zawsze.. Tak bardzo nie chciałam się z nią rozstawać. Nie Chciałam znów poczuć tego zimna..
-Ashley.. - usłyszałam jej głos ponownie. Tym razem jednak był dziwny, jakiś taki... Zdeformowany. Jakby przez nią również mówiła inna osoba.

-Ashley! - tym razem głos był głośniejszy I inny. Uchyliłam delikatnie moje powieki I po zorientowaniu się co robię, lekko posmutniałam. Zamknęłam znów oczy.

Nie chciałam ich znów otwierać.

Ja nie chciałam....





[Ciąg dalszy nastąpi]
Mam nadzieję że się podobało~

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 02, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MaskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz