W ten jesienny, deszczowy dzień, szła nerwowym, ale zdecydowanym krokiem. Jakieś dwadzieścia minut zajęło jej, dotarcie do miejsca docelowego - do zimnego miejsca... bardzo zimnego. Swoim chłodem poraża wszystkich wokół. To dom śmierci, śmierci która chętnie przyjmuje gości. Niektórym udaje się odmówić jej gościny, innym nie - więc zostają i tańczą z nią aż do skończenia świata. A akompaniamentem są krzyki i łzy ludzkie.
Zatrzymała się przed drzwiami szpitala.
*w tym samym czasie*
- Jak się czujesz? - zapytał John po chwili niezręcznej ciszy
Niestety, nie mogli się od niej oderwać. Była ich nierozłączną towarzyszką w tym szczególnym, jak i przykrym dniu. Pomimo, że obaj byli świadomi nieuniknionego... to do cholery nadal nie mogli w to uwierzyć! Dlaczego? Bo to cud. Cud tak długiego życia... życia, które zrobiło bardzo wiele dla tej planety. Życia, które każdego dnia narażało się dla jakiejś sprawy (nawet starości nie miał nudnej). Życia, które nosiło imię Sherlock Holmes.
- Troszkę staro, ale... - pacjent posłał mu uśmiech na tle zmarszczek. - ... Muszę przyznać, że dobrze, optymalnie.
Życiowy towarzysz złapał jego bladą, pomarszczoną dłoń. Historia dobiegła końca...
... a przynajmniej tak myślała Molly Hopper. Siwowłosa podeszła do recepty.
- Dzień dobry, czy wie pani, gdzie leży Sherl...
- Oddział kardiologiczny numer 5, na drugim piętrze. - odpowiedziała niezwykle znudzona kobieta. Wszyscy byli znudzeni. Znudzeni i monotonni.
Molly nie odpowiedziała na te... no cóż... dziwną sytuację. Zresztą, nie było czasu! Natychmiast powędrowała we wskazane miejsce...
I poczuła na ustach swoje dłonie.
*tydzień temu*
Czarny długopis dotknął białej ściany papieru. Minęła chwila... zaczyna zapisywać pierwszy wyraz. Słowo, które na starość miało brzmieć kojąco, ale zamiast tego, przywodzi na myśl nazwę okropnej klątwy. Z tym słowem patolog miała do czynienia wiele razy i nigdy nie brała go do siebie. Bo tak było łatwiej i dla niej, i dla rodzin zmarłych. Lecz teraz... sytuacja przedstawiała się inaczej. Jej serce po raz kolejny wytrzymywało bezlitosne ciosy sentymentalizmu. Serce, które musiało płacić niewyobrażalną cenę. Serce przyjaciółki. Serce Molly Hopper.
Z tymi wszystkimi uczuciami, ozdobiła kartkę potokiem łez. Skoro ona tak to przeżywa, to co musi sobie myśleć John? Lepiej nie wiedzieć.
Zapisała drugi wyraz.
- Głupi... głupi Sherlock. - szepnęła cicho - Dlaczego nam to robisz? Ty nigdy nie liczyłeś się z naszymi uczuciami. Zawsze... zawsze kiedy przedawkowałeś, zawsze kiedy wracałeś z pościgów poobijany, zawsze kiedy miałeś kryzysy... zbywałeś nas. "Wszystko w porządku" mówiłeś, albo "Moje ciało i umysł znosi więcej, co przeciętnego człowieka". Czemu? Czemu się pytam? Mogłeś jeszcze tyle przeżyć! A teraz... po raz kolejny mi się dostaje, przez ciebie!
Żałośnie osunęła się na oparcie krzesła. Miała serdecznie dość całej tej starości, swojej słabości... w ogóle miała wszystkiego po uszy! Po raz ostatni rzuciła okiem na "Podsumowanie w poezji".
- Okropny manipulant. - mruknęła, jednak bez cienia złośliwości. W tym głosie brzmiał wyłącznie smutek.
*szpital*
William Sherlock Scott Holmes nie tylko od Molly Hopper, pobrał cierpliwości. Jego kolejnym przyjacielem, miłością był John Hamish Watson. Wniosek zatem jest jeden: musiał zapłacić. Zapłacić za wszystkie wzloty i upadki, za wszystkie szczęścia i żałoby, za wszystkie owoce i uschnięte korzenia. Za Przywiązanie.
I zapłacił. Teraz osiągnął bankructwo.
- Nie żyje, tym razem naprawdę - powiedział martwym głosem.
Staruszka z trudem, złapała krzesło. Nie zajęła na nim miejsca, bo... chyba nie mogła. Nie była w stanie niczego powiedzieć, niczego zrobić... tylko niemo patrzała.
Tak, powitali nowego gościa.
- Czy... mogę wiedzieć, co mówił?
Milczenie... ale nie na długo. Niski, siwy mężczyzna skierował swój wzrok na przyjaciółkę. Z trudem go nie odwrócił.
- Skąd wiesz, że cokolwiek powiedział?
- Znam go.
- Racja - spłynęła po policzku pojedyncza łza. - Nie był by sobą, gdyby nie miał ostatniego słowa.
- Więc?
Emerytowany żołnierz wstał z siedzenia, a potem... po prostu nie da się tego racjonalnie wyjaśnić. Rysy twarzy przechodziły istną metamorfozę! Strzępy siwizny, oraz oczy pokrywała głęboka, smolista czerń. Z prostego, szarego swetra, przeszedł na ekstrawagancki garnitur. Organizm odzyskał niemożliwe - młodość. Przed kobietą stał Jim Moriarty, jedynie on.
- Co... co się dzieje?! Przecież zginąłeś!
Szpital złożył pożegnanie ze Śmiercią na czele. Nie ostało się nic, prócz otchłani i przerażającego uśmiechu.
- Moja, biedna Molly. Biedactwo, wykorzystane przez tego bezdusznego socjopatę. Naprawdę sądzisz, że z tego całego "Podsumowania w poezji" podsumował Was? Nie... nie byłaś ważna dla niego. Przykro mi.
Obraz zaczął się rozmazywać, już sama nie wiedziała od czego. Upadła, słysząc jedynie rechot.
- Pragnął tylko twojego załamania. Ośmieszył cię, podłymi sentymentami. Sam diabeł nie potrafił mu, odebrać takiej rozrywki...
- Jak śmiesz! Jak śmiesz w ogóle wygadywać takie głupstwa?!
Zmysł wzroku przestał działać. Modliła się, żeby to wszystko się skończyło. Och Boże! Niechaj to się skończy! Ten głos był jej piętnem, krzyżem, słabością.
- To nie była jego wina, tylko twoja... paniusiu od zwłok.
Obudził ją pot. Za nim zajerestrowała swoje położenie minęło z jakieś dziesięć sekund. Miała koszmar, dziwny i przerażający, ale tylko koszmar. Nic nie warty, zły sen. Zamartwianie nie było potrzebne, och jak dobrze! Poczuła wielką ulgę na myśl, że Sherlock Holmes śpi smacznie w łóżku w pokoju obok.
Lecz pomimo tej ulgi, nie zasnęła.
Notka od autorki.
Hej! Na wstępie chciałam przeprosić, za tak długie pisanie tego kawałka. Na swoje szczęście mam dobre usprawiedliwienie na swoją nieobecność: nauka. Sami rozumiecie! Co do tego rozdziału to może to johnlock do końca nie był, ale wiecie... nikt nie twierdził, że w życiu jest pięknie. Poza tym zamierzam pomęczyć trochę resztę bohaterów :)
See you later!
CZYTASZ
Starość Nie Radość, Ale Radość! (JOHNLOCK)
ФанфикOpis znajdzie się w pierwszej części, tego fanfiku. PS: O wszelkich spoilerach, scenach nieodpowiednich (chociaż ich nie przewiduję) postaram się informować wcześniej. Zainspirowane serialem "Sherlock" BBC, oraz twórczością Sir Artura Conan Doyle'a