4. "Gra się zaczyna"

43 11 5
                                    

Napis. Krzyk. Spojrzenia. Siadanie. Duszenie. Ciemność. I ponownie krzyk...

Sherlock Holmes otworzył oczy. Pierwsze co mu się nasunęło, to śnieżnobiały sufit. Sufit z pewnością nienależący do ich przytulnego mieszkania. Właśnie... gdzie jest John?

Wszystko działo się za szybko. Przerażające wspomnienia wróciły do nas obu, skutkując znaczną utratą tlenu u Sherlocka. Zemdlał, ale Greg zdołał go złapać zanim, niczym kotwica, runął na ziemię.

John Watson przyjrzał się temu, co napisał. Przelanie myśli na papier nie działało. Strach ciągle ściskał za gardło, ani trochę nie rozluźniając uchwytu. Okropne uczucie.

Mój najlepszy przyjaciel, już od trzech godzin leży w szpitalu. Lekarze zapewniają, że to zwykłe niedotlenienie i powinien niedługo wstać z powrotem na nogi. Moja lekarska intuicja jednak mówi co innego... Nie, nie ma się czym przejmować. Niedotlenie. Będzie zdrów jak ryba.

Zmęczony rozsmarował sobie czoło. Jego umysł tworzył przeróżne teorie, o tym i owym. Tęskniłeś? Nie, ani trochę. Ty nie możesz być nim. I nim nie jesteś. Jesteś tylko psychofanem, gówniarzem, który chce się zabawić.
Nie jesteś zagrożeniem dla Sherlocka Holmesa.

- Mogę? - rozległ się cichy, kobiecy głos, przywołujący mężczyznę do rzeczywistości.

- Och Molly... tak, proszę wejdź. Co cię sprowadza?

Hooper zamknęła za sobą drzwi i położyła pewne, czerwone pudełko na stoliku w kuchni.

- To dla Sherlocka - wyjaśniła Watsonowi - Przyda mu się, po powrocie ze szpitala.

Starzec podniósł delikatnie brew, ale nie odezwał się ani słowem. Skinięcie głowy wystarczyło. Molly zaczęła kierować się do wyjścia... Ale coś ją powstrzymało. 

- Nie idziesz?

Rozmówczyni zacisnęła usta w cieńką linie. Nadal, odwrócona w stronę ściany, widocznie chciała powiedzieć, a raczej zapytać się, o Sherlocka. Tylko od czego zacząć?

- Czy przyjmujecie te sprawę? - wydusiła z siebie, przerywając niezręczną ciszę.

- Chyba tak... wiesz jaki on jest. Pochłonie się temu całkowicie... Ale nie będziemy jeździć na konfrontację. Jesteśmy za starzy - dodał szybko, po minie przyjaciółki.

- Zranicie tym, wielu swoich przyjaciół, oraz rodzinę. Powiedz to Sherlockowi, żeby się zastanowił, czy w ogóle warto. - wycedziła przez zęby, po czym opuściła pokój 221B.

Baker Street, pokój 221A

Pewien siedemdziesięciotrzylatek leżał na swoim łóżku, patrząc przed siebie. Jego wzrok... kiedyś bystry i pełen władzy, teraz nieobecny, niemal... zamglony. Pomimo, że zmysły Mycrofta Holmesa popsuły się się z biegiem czasu, to umysł starszego brata pozostawał nieugięty, siłom przemijania. Umysł, który teraz był na wyczerpaniu. Jedna część, próbowała sobie przyswoić dziwne zjawisko w sklepie, druga, planowała na przyszłość, a trzecia...

Nie, wystarczy tego dobrego. Nie zaśmiecaj głowy sentymentami.

Z powodu, bólu pleców, ledwo wstał z posłania. Spojrzał na kawałek papieru i długopis. To czas na działanie. Czuł to, że musi to zrobić.

Irene Adler

Wysyłam Tobie ten list, ponieważ jest coś, co trzeba wykonać. Przyjedź do domu starca na Baker Street. Myślę, że będzie to Twoja szansa na rewanż.

Z poważaniem
Mycroft Holmes

Spojrzał się na treść listu, po czym uśmiechnął się do siebie. Kolejny człowiek włącza się do gry.  Bo tak, jakby powiedział jego mały braciszek...

Gra właśnie się zaczyna.



- Jaki jest twój sekret?! Przecież ty nie żyjesz, a cała twoja siatka upadła! Nie masz nikogo, kto zostawiłby znak po twojej zapomnianej historii, Moriarty! Więc powiedz mi... Nie! Sam do tego dojdę i zniszczę kolejnego, twojego zastępcę.

Sherlock Holmes drżał z nadmiaru emocji. Ciekawe, że w prawdziwym życiu, można było go uznać za socjopate bez serca. W pałacu pamięci, jakie wykreował sobie wiele lat temu jedyny detektyw-konsultant, coś takiego jak brak emocji nie istniało. Maska obojętności traciła tutaj swoją moc, pokazując skrywany gniew, czy strach, a te, ogarnęły go całkowicie.

- Sherlock, Sherlock... Stary, dobry Sherlock! - przestępca-konsultant zacmokał radośnie ustami - Znowu się spotykamy, skarbie! Brakuje jeszcze twojego pieska do wznowienia gry. Czyż to nie ekscytujące? Już widzę te nagłówki gazet... "Wielki James Moriarty, powraca po latach nieobecności", "Historia, kołem się toczy - strzeście się mieszkańcy Londynu!"

Nemezis kryminalisty przegryzł nerwowo wargę. Próbował zapanować nad własnym umysłem, wyciszyć rechot Moriartego, móc w spokoju... pomyśleć.

Ten utrudniał mu to, jak tylko mógł.

- Jak widać, nigdy ode mnie nie odejdziesz, Sherlocku. Zostaniesz tu ze mną, na zawsze! Zatańczymy pośmiertne tango... będziemy tańczyć, aż do upadłego.

Łańcuchy okalające ciało zaczynały pękać. I brunet doskonale wiedział, co to oznacza... Czas dorzucić swoje pięć groszy, oraz zapanować nad tym chaosem.

- Nie będziemy tańczyć - zaczął, nie mogąc ukryć drżenia w głosie - Nie będziemy grać, ponieważ ty nie istniejesz. Osoba, która to zrobiła, nawet może nie być twoim naśladowcą. Ten komunikat nawet nie jest skierowany do mnie... przecież dla całego świata jestem tylko starcem. Niegroźnym staruszkiem, mieszkającym ze swoją najbliższą rodziną. Kto by chciał, wysyłać coś do mnie i to w taki sposób?

Więzienie Jima umocniło się. Fudnamenty Pałacu Pamięci utrzymują się znakomicie.

Do czasu.

- Dlaczego sam się oszukujesz? Przecież ja żyje... tutaj... w twojej głowie. Po drugie,  całkiem dobre rozumowanie Sherlocku, jednakże brakuje ci dawnej bystrości. - Pałac Pamięci zadrżał niebezpiecznie - Świat nie uważa ciebie, ani mnie, za zapomnianych. Zobaczysz... jeszcze historia przywoła nasze imiona, a kiedy to zrobi... Los Johna Watsona będzie przesądzony.

Mężczyzna usłyszał trzask. I to niejednokrotnie...

Zapamiętaj najważniejsze: James Moriarty jest tylko wytworem twojego przerażonego umysłu. Możesz z tym walczyć. Ty musisz z tym walczyć. Martwi nie są zagrożeniem dla Sherlocka Holmesa. Zgnieć go. 

- Dziękuję za rozmowę. Możesz odejść.

Szatyn w ekstrawaganckim garniturze spojrzał na niego z wyjątkową pogardą. Tak, jakby uważał Holmesa za przegranego.

"Przywiązanie nie jest zaletą"

- Boisz się o pieska?

- ODEJDŹ! 

Łańcuchy pękły.  Gra się zaczęła.

Notka od autorki

...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 27, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Starość Nie Radość, Ale Radość! (JOHNLOCK) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz