Niezwykłe znalezisko

22 2 0
                                    

Aria skinęła głową i ruszyła w stronę wyjścia od lasu, szybkim ruchem wspięła się na drzewo, które stało otworem na światło zewnętrznego świata. Siedziała tak podziwiając wspaniały zachód słońca i rozmyślając o historiach, które opowiadała jej matka. Za równo tych o świecie i o ludziach jak tych o niesamowitych stworzeniach żyjących głęboko górach i morzach pełnych wód.
Niektóre z nich brzmiały nieprawdopodobnie jak te o smokach, jednak Aria wierzyła w nie gdyż były jedynym wspomnieniem o matce. Zachwycała się, że zobaczy wszystko już jutro, że od następnego dnia zmieni się całe jej życie, a zaledwie wczoraj nie była pewna czy dobrze robi. Jednak wspaniały i wielobarwny zachód słońca zmienił jej zdanie, pierwszy raz w życiu widziała, jak słońce znika na horyzoncie, świat wydawał jej się inny i o wiele mniejszy jednak z drzewa widziała dość dużo, aby widok zabrał jej dech w piersiach. Matka pewnie wiele razy w swoim życiu widziała, jak słońce znika i nastaje noc, gdyby mogła tu tylko siedzieć ze mną i podziwiać ten piękny widok… Gdy po słońcu został tylko lekki blask, a niebo zapadało w sen, elfka zeszła z wysokiego drzewa i powolnym krokiem wróciła do kompana. Jednak po drodze obok niewielkiego drzewa zauważyła niewielki kamień, mniej więcej wielkości jej dłoni. Był śnieżnobiały, chodź lekko zabrudzony, było widać na nim krwisto czerwone plamki i kruczo czarne zadrapania. Postanowiła zabrać go ze sobą, gdyż był by wspaniałą pamiątką z podróży, schowała go do kieszeni w płaszczu i powędrowała do przyjaciela. Gdy dotarła nastała już ciemna noc, a obozowisko rozświetlał ciepły ogień z ogniska. Usiadła obok Kruda, a ten podał jej upieczone mięso i bochenek chleba.
- Smakuje ci? – zapytał nieśmiało Krud
- Tak jest bardzo dobre, widziałeś kiedyś zachód słońca?
- Tak kilka razy udało mi się to zobaczyć, jest to piękny widok nie sądzisz?
- Nic wspanialszego nie widziałam. – odparła
Po skończonym posiłku położyli się spać, noc była wyjątkowo chłodna.
Tuż przed świtem Aria wyrwała się ze snu, nad ziemią unosiła się lekka mgła, podeszła do torby Kruda i wyciągnęła z niej butelkę wody. Wzięła parę łyków i napoiła konie, po czym poszła na drzewo, na którym siedziała wieczorem. Cały las zdawał się jakby spać, a lekka mgła dawała odczucie chłodu.
Gdy dotarła do drzewa, szybkim i zwinnym ruchem wspięła się na jedną z najwyżej położonych gałęzi. Usiadła na niej i podziwiała jak powoli mgła się rozpływa, po kilku minutach ujrzała, jak słońce wyłania się zza horyzontu. W jednej chwili cały świat zaczął się budzić w promieniach ciepłego i jasnego słońca. Aria włożyła ręce do kieszeni, po czym zauważyła, że coś jest w jednej z nich. Wyjęła z niej znaleziony wczorajszego wieczoru kamień, w promieniach słonecznych dawał on lekki pobłysk, zaczęła mu się przyglądać uważnie. Z pewnością nie jest to zwykły kamień, może zaczarowany? Szkoda, że nie znam zbyt wielu zaklęć. Chyba pokażę go Krudowi. Zeszła z drzewa i popędziła w stronę przyjaciela, gdy dotarła na miejsce ujrzała przy świeżo rozpalonym ognisku, trzęsącego się z zimna Kruda.
- Aż tak ci zimno? Było przykryć się jeszcze moim kocem. - powiedziała zatroskana, po czym przykryła towarzysza swoim kocem i usiadła obok niego. Wyjęła z kieszeni kamień i pokazała Krudowi.
-Wiesz może czy jest zaczarowany? – spytała z ciekawością.
-Nie wygląda na zaczarowany, lecz jakby magia wydobywała się z niego. Skąd to masz?
-Znalazłam wczoraj obok jakiegoś drzewa w lesie.
-Rozumiem, lepiej go schowaj i nie pokazuj nikomu, w Dallar zapytaj Fallona o niego, on pewnie wie więcej o tym niż ja czy ty.
Aria kiwnęła głową, obydwoje wstali i zaczęli szykować się do drogi. Osiodłali konie i zagasili ognisko. Gdy tylko wyjechali z lasu ich oczom ukazał się piękny krajobraz, przed nimi ziemia rozciągała się bez końca. Niebo było błękitne niczym najczystrzy ocean. Aria spojrzała na mapę.
-Musimy jechać na północ, aż do Turgan, tam zrobimy sobie chwilowy postuj i ruszymy w stronę rzeki Sehr, przejdziemy przez nią i zostanie nam ostatnia prosta do Dallar. – powiedziała stanowczym głosem. Krud tylko przytaknął, chciał zobaczyć jak młoda elfka poradzi sobie sama poza królestwem. Uznał, że pomoże jej tylko w nagłych przypadkach. Tak też wyruszyli na północ, gdy po kilku godzinach na horyzoncie pokazał się zarys Turganu Aria odetchnęła z ulgą. Krud przez całą drogę bacznie się jej przyglądał, mimo zmęczenia i dużego upału elfka jechała dalej, co jakiś czas tylko sięgała po butelkę by uzupełnić braki wody w organizmie.
-Widzisz, już jesteśmy blisko- powiedziała radośnie Aris.
-Tak już niedaleko, nie chcesz może odpocząć? – zapytał z troską Krud
-Chciała bym, jestem strasznie zmęczona, ale jesteśmy tak blisko.
odpoczniemy w wiosce, niedługo się będzie ściemniać do tego czasu musimy dotrzeć do miasta. – odparła
Przez resztę drogi jechali w ciszy i podziwiali rozpościerający się przed nimi krajobraz. Gdy dotarli pod bramę Turguna, założyli kaptury i zeszli z koni. W pewnym momencie usłyszeli czyjś głos dochodzący z ich lewej strony. Widzieli jak pewien mężczyzna idzie w ich stronę.
-kto idzie? – zapytał ochrypniętym głosem nieznajomy.
- jesteśmy z elfiego królestwa, jeśli to nie problem chcielibyśmy się u was zatrzymać, najpewniej na noc i uzupełnić zapasy.
Mężczyzna przyjrzał się uważnie Arii, jednak przez kaptur na głowie nie mógł zbyt wiele dostrzec poprosił, aby zdjęła go, po czym jego oczom ukazała się piękna promienista twarz i krwisto czerwone włosy swobodnie opadające na ramiona elfki. Strażnik oszołomiony pięknem dziewczyny, ukłonił się, gdyż zdawał sobie sprawę, kto właśnie przed nim stoi.
- Proszę wejdźcie- odparł- Otworzyć bramę! – Krzykną do dwóch strażników stojących u szczytu bramy.
-Dziękujemy za twą gościnę i proszę nie mów nikomu, kim jesteśmy, słyszałąm że ludzie nie przepadają za nami elfami. – odparła i ruszyli w stronę miasta.
Gdy tylko przekroczyli próg miasta, Aria zauważyła, że bardzo różni się to miasto od tego, które widzieli w królestwie. Wszystkie domy były wzniesione z dębowej deski, okna były kwadratowe, zazwyczaj przysłaniane materiałem. Wszędzie widać było donice z kwiatami oraz biegające wokoło dzieci.
-Chodź, zaprowadzę cię do pewnej, znanej mi karczmy- rzekł Krud
- Byłeś tu już kiedyś? - zapytała z ciekawością Aria.
- Tak, i mam tu pewnego znajomego, który może nam pomóc.
- Dobrze, prowadź zatem- odparła
Krud poprowadził Arię na wschodnią część miasta, było dość duże, aby pomieścić tu setki, jak nie tysiące ludzi. Obok szarego budynku przywiązali konie i weszli do środka. Całe pomieszczenie wypełnione było stołami i zasiadającymi przy nich ludźmi, a na końcu pomieszczenia znajdował się duży bar. Wnętrze było dość ciemne, oświetlane tylko wielkim żyrandolem i kilkoma pojedynczymi lampami. Na ścianach znajdowały się dziwne obrazy i zegar. Podłoga była wykonana z drewna tak jak ściany budynku. Aria wraz z Krudem podeszli do baru i usiedli na wysokich stołkach. Po kilku minutach podszedł do nich wysoki, masywny mężczyzna z brązowymi włosami zaczesanymi do tyłu.
-Witam przybysze, co podać? – zapytał niskim głosem
- Już mnie nie pamiętasz Rahanie? – powiedział zniżonym głosem Krud
- Przepraszam, a powinienem? – zapytał zakłopotany mężczyzna, po czym lekko nachylił głowę w stronę zakapturzonej twarzy. – Krud? To ty?
- No, a kto inny stary pryku? – odparł żartobliwie

Obydwoje się unieśli spletli dłonie i poklepali się po plecach, po czym usiedli naprzeciwko siebie, oddzielał ich tylko długi bar.
- Co cię tu sprowadza mój przyjacielu? Znowu wpakowałeś się w kłopoty? – zapytał z uśmiechem Rahan.
- Nie tym razem, podążamy do Dallar, aby dostarczyć pewien list od króla. -odparł z powagą.
- Ah rozumiem, ale nie powierzał bym takiej ważnej misji akurat tobie -zażartował- a ta panienka to kto? – zapytał odwracając się w stronę elfki.
- Jestem Aria- odparła- I to mi ojciec powierzył dostarczenie listu, Krud mi tylko towarzyszy.
- Tak myślałem- zaśmiał się po cichu- więc jesteś księżniczką? – zapytał z powagą
- Tak- odparła
- Ale ci się pannica trafiła przyjacielu! Ile już jesteście ze sobą? - odparł żartobliwie.
- W zasadzie nie jesteśmy razem, jak usłyszałeś jaj jej tylko towarzyszę. – mruknął
- No jasne, napijecie się piwa? – zapytał – chyba, że ty księżniczko nie pijasz takich trunków.
- Chętnie- odparła z dumą
Rahan zaczął nalewać piwo do kufli, dorzucił kawałek cytryny i postawił przed nimi.
- Czy mógł byś zorganizować nam zapasy na drogę i jakiś nocleg ? – zapytał Krud
- Jasne prowiant dam wam z domu, i jeśli chcecie możecie też u mnie przenocować.
- Dobrze, o której wychodzisz z baru?
- Za niecałe dwie godziny powinien przyjść mój znajomy, który mnie zastąpi na noc. W tym czasie możecie się rozejrzeć po mieście, spotkamy się tu o zmierzchu- odparł
- Dobrze to do zobaczenia- odparł Krud i wyszli z karczmy.
- Słuchaj ja muszę pójść w jedno miejsce- powiedział Krud
- Dobrze ja w tym czasie po zwiedzam miasto, tylko przyjdź na czas pod karczmę- odparła Aria.
- Uważaj na siebie, odparł i ruszył na zachodnią stronę miasta.

Królowa OgniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz