Ostatnia prosta

11 2 0
                                    

Rzekłszy to, zabrali nieznajomych mężczyzn na brzeg jeziora i starannie obmyli ich ubrania i ciało z krwi. Aria czuła lekki wstręt do samej siebie, nigdy wcześniej nie zraniła żadnego żywego stworzenia, a co dopiero zabiła niewinnego człowieka. Przez całe życie starała się pomagać innym, a nie ich krzywdzić, jej elficka czystość została splamiona krwią niewinnego. Jak mogłam dopuścić się czegoś tak okropnego? Pomyślała obmywając ofiarę w chłodnej wodzie jeziora.
- Dlaczego to zrobiliśmy? – zapytała przyjaciela – przecież nie zrobili nic złego! – rzuciła zdruzgotana
- Nie, ale mogli- odparł ze spokojem Krud
- Dlaczego ich zabiliśmy?! Nie chciałam tego! - krzyknęła
- Jeśli byś tego nie chciała, nie zrobiła byś tego. Twój wewnętrzny instynkt kazał ci to zrobić, podświadomie wiedziałaś, że jeśli ich nie zabijesz, oni zabiją ciebie. List króla mógł wpaść w niewłaściwe ręce. – odparł uspokajając elfkę
- Masz rację, jednak nie wybaczę sobie takiej zbrodni – odparła
Krud postanowił nie ciągnąć dalej tematu, widział, że elfka bardzo przejęła się dokonanym mordem. Gdy skończyli obmywać ciała chłopów, ułożyli je starannie pod drzewem na brzegu jeziora, po czym zdjęli swoje ubrania i starannie oczyścili je z juchwy. Oczyścili także swoje własne ciała, Aria przebrała się w jedyne ubranie jakie miała ze sobą, koszulę nocną, zarzuciła na siebie także wilgotną pelerynę. Ciuchy zawiesili na gałęzi drzewa, do wyschnięcia. Krud usiadł obok koni i zajadał jagody.
- Pójdę się przejść. – rzekła Aria
- Pójdę z tobą, jeśli nie masz nic przeciwko – odparł elf
- Wolała bym nie zostawiać koni samych, jeśli to nie problem pójdę sama.
- Jak sobie życzysz. – na czas twojej nieobecności oczyszczę moją klingę i twoją strzałę z juchwy. – dodał
Elfka skinęła głową i ruszyła na wschód przy brzegu jeziora. Po kilku minutach samotnej przechadzki stanęła wpatrzona w zwierciadło wody odbijające błękitne niebo oraz kilka samotnych drzew. Los wielu ludzi w moich rękach… dużo krwi, zdrada i wojna… Nie rozumiem o co chodziło z tą przepowiednią. Jestem przekonana, że nie chodziło o tych dwojga… chociaż Kilko wspominał o tym, że przepowiednie Ekli nie zawsze się sprawdzają, więc może jednak? Aria usiadła na gęstej trawie i włożyła ręce do kieszeni, przypomniała sobie o istnieniu magicznego kamienia. Chwyciła go w dłoń i obracała nim przed oczyma, ku jej zdziwieniu, kamień wydawał się cieplejszy i jakby bardziej przezroczysty. Szkoda, że zapomniałam o nim będąc u czarownicy, ona zapewne powiedziała by mi o nim więcej niż ktokolwiek inny. Aria wpatrywała się dłuższą chwilę w kamień, zapominając o wcześniejszych wydarzeniach. Jego piękno zachwycało ją niczym zachód słońca, który widziała na skraju Wisärnu. Widok kamienia uspokajał ją i dodawał sił. Po prawie godzinie rozmyślań i wpatrywania się coraz to na kamień i w głąb jeziora, elfka wstała z gęstwiny trawy i wróciła do kompana. Gdy dotarła na miejsce, ujrzała przyjaciela ściągającego właśnie ich ubrania z drzewa, dzięki upalnej słonecznej pogodzie zdążyły wyschnąć w godzinę.
- O wróciłaś, proszę oto twoje ciuchy – podał elfce odzież i uśmiechnął się, wyglądał jakby zapomniał o całym wcześniejszym zajściu.
- Dziękuję bardzo- odparła.
Aria wzięła ubrania od przyjaciela położyła je na trawie i zaczęła ściągać z siebie płaszcz i koszulę. Krud odwrócił się, podszedł do koni i zaczął je głaskać, starał się nie patrzeć na księżniczkę, gdyż zranił by tym swoją dumę jak i honor. Gdy Aria przebrała się, koszulę włożyła do worka wzięła garść jagód i zaczęła rozkoszować się ich soczystym smakiem. Gdy skończyła zajadać owoce, poprosiła Kruda, aby ten pomógł jej usadzić mężczyzn na koniach. Tak też uczynił.
- Ruszajmy - poleciła
Elf przytaknął po czym ruszyli ku gęstwinie drzew, w myślach mieli tylko nadzieję by nie natrafić na nikogo. Po kilku minutach jazdy dotarli na skraj lasu, powoli wjechali do gaju starając się być jak najciszej. Chwilę później zauważyli grube drzewo, przystanęli przy nim, zdjęli z grzbietów koni chłopów i oparli o pień drzewa.
- W mojej juce jest sznur, proszę wyjmij go z niego – polecił Krud
- Dobrze – przytaknęła nie dopytując co elf chce uczynić
Podeszła do Hrabrosta i wyjęła z juki długi lniany sznur i podała go elfowi.
- Dobrze teraz przywiąż go do moich pleców- nakazał
- Co chcesz zrobić? – zapytała zaciekawiona Aria
- widzisz to grube i wysokie drzewo? Chcę ich tam zostawić, gdybyśmy zostawili ich na ziemi ktoś mógłby ich szybko zauważyć i wezwać straż bądź wojska, a ci zapewne złapali by nas. – odparł
Aria uczyniła to o co poprosił, sięgnęła ręką po sztylet i ucięła kilka nie za długich kawałków liny po czym, przywiązała mężczyznę do pleców elfa tak by nie spadł, uświadomiła sobie jak bardzo Krud jest jej potrzebny. Ona sama zapewne nie wpadła by na pomysł, aby zostawić nieprzyjaciół na drzewie. Obserwując jak jej towarzysz wspina się na wysokie na 20 stóp drzewo, zauważyła, że po chwili przyjaciel był już na samej górze i przywiązywał do drzewa jednego z trupów, po czym szybkim ruchem ześlizgnął się z pnia i wziął na plecy kolejnego z mężczyzn, po przywiązaniu go przez Arię, zabrał go na górę. Elfka dostrzegła, że z drugim niższym mężczyzną Krud miał kłopoty, mimo siły elfa uniesienie chłopa sprawiało mu trudności, ostatecznie jednak udało mu się wspiąć z nim na szczyt drzewa. Po skończonej robocie obydwoje wsiedli na konie i wyjechali z lasu. Gdy wyłonili się z gęstwiny drzew, zauważyli, że słońce zaczęło powoli opadać. Przyśpieszyli więc i ruszyli wzdłuż lasu od ujścia rzeki do jeziora. Pędzili tak szybko, że po kilku minutach ujrzeli kończącą się polanę drzew, zwolnili jednak, gdy zauważyli dwoje ludzi wchodzących do lasu.
- Musimy chwilowo zwolnić- zarzucił Krud
Aria skinęła głową i przyciągnęła do siebie uprząż spowalniając tym samym Jasurlika.
Gdy przechodni zniknęli w gęstwinie drzew, elfy znowu przyśpieszyły, jednak nie tak szaleńczo jak wcześniej. Po pół godzinie dotarli do płynącej swobodnie rzeki, po czym zauważyli niewielki drewniany most przecinający rzekę

Królowa OgniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz