Rozdział 8

275 13 7
                                    

Jak on śmiał tak się do mnie odzywać. "Poza placówką edukacyjną sprawiała pani dużo problemów" zapyziały dziad, który myśli, że wie wszystko. Nie ma pojęcia o niczym co się w tamtym czasie wydarzyło, więc niech nie wpycha swojego nosa gdzie nie trzeba. Ugh, kolejny mądry się znalazł. Nagle wszyscy wszystko o mnie wiedzą i znają mnie na wylot, bo zrobiłam w życiu kilka błędów. A tak to mówią, że nie wolno nikogo oceniać od razu i warto dawać drugą szansę.... A potem sami się do tego nie stosują. 

-Halo, ziemia do Kimi- Akashi machał mi ręką przed twarzą, chyba zbytnio się zamyśliłam i nie zwracałam na niego wystarczającej uwagi, biedny książe nie dostał należytego szacunku. Jeszcze tego mi tu brakuje.

-Tak?!- wywróciłam oczami i ruszyłam przed siebie. Chłopak po chwili mnie dogonił i wyrównał ze mną krok.

Przez dłuższy czas nic do siebie nie mówiliśmy, w mojej głowie kotłowało się mnóstwo myśli. Nie wiedziałam na czym się skupić. Postanowiłam zająć myśli obecną lekcją, na którą właśnie zmierzałam. Weszłam do klasy zaraz za czerwonowłosym, od razu przywitały mnie ciekawskie spojrzenia innych uczniów, oprócz bacznie przyglądającej się jednej osobie na samym tyle klasy. Siedział w ostatnim rzędzie, ławkę od okna. Miał nie ułożone blond włosy i jasne niebieskie oczy, które idealnie pasowały do jego jasnej karnacji i białego mundurka. Usłyszałam szurnięcie drzwiami i zauważyłam, że Sei poszedł na własną lekcje. Zostałam tutaj sama...

-Przedstaw się proszę klasie.- przeniosłam spojrzenie na miło uśmiechniętego nauczyciela, o ciemnych, krótko przystrzyżonych włosach i brązowych oczach. Przybrałam jeden z moich sztucznych uśmiechów z przymrużonymi oczami i odwróciłam się z powrotem do klasy.

-Nazywam się Kamilla Siney, ale proszę żebyście nazywali mnie Kami.- Ukłoniłam się lekko i czekałam na dalsze instrukcje nauczyciela.

-Zajmij proszę jedno z wolnych lekcji- wskazał mi ręką krzesła w klasie, do których spokojnym krokiem ruszyłam- Zapoznacie się podczas przerwy, a teraz wróćmy do tematu stawonogów.- Tutaj nauczyciel, jak się okazało biologii, zwrócił się do klasy z coraz bardziej szerzącym się uśmiechem.

***

Lekcja przeleciała mi stosunkowo szybko, temat może nie był najciekawszy, ale nauczyciel wykładał go z niesamowitą pasją. Przez praktycznie całą lekcję wciąż przyglądał mi się ten sam chłopak. Nie spuszczał ze mnie wzroku na dłużej niż kilka minut, w końcu zabrzmiał dzwonek. Mężczyzna pożegnał się z nami i wyszedł z klasy, wciąż w wesołym nastroju. Dziwny jest, ciekawe czy uśmiecha się tak kiedy cała klasa oblewa z jego przedmiotu?! Wyjrzałam za okno podziwiając piękne tereny dookoła szkoły. Podeszło do mnie kilka dziewczyn, które rozmawiały o dość prymitywnych sprawach. Pytały się mnie o paznokcie, włosy, cerę itp. Próbowałam udawać zainteresowaną, poczułam, że ktoś stuka mnie w ramię. Odwróciłam się wciąż siedząc wygodnie na krześle, chłopak kiwnął głową w kierunku drzwi i bez słowa ruszył w tamtą stronę. Przeprosiłam grzecznie nowo poznane, które nawet mi się nie przedstawiły i ruszyłam za blondynem. Całą drogę przeszliśmy w ciszy aż doszliśmy do wyjścia na dach. Otworzył drzwi i przepuścił mnie, zaciągnęłam się głęboko świeżym powietrzem. Przymknęłam delikatnie powieki i rozpuściłam włosy, związane w koka. Poczekałam aż chłopak do mnie dojdzie...

-Wytłumacz mi Hayama jakim cudem przyjęli tutaj kogoś z mózgiem wielkości fistaszka?!- posłałam chłopakowi ironiczne spojrzenie i czekałam na jego reakcję.

-Sam chętnie bym usłyszał jak się tu dostałaś, ale chyba oboje znamy na to odpowiedź.- posłał mi półuśmiech. Przez moment rzucaliśmy sobie nawzajem błyskawice z oczu, potem jego twarz rozjaśniła się w szerokim uśmiechu. Niebieskooki przytulił mnie mocno, powodując, że nie czułam przez chwilę gruntu pod nogami. A byliśmy prawie tego samego wzrostu, roześmiałam się szczerze, czekając aż odstawi mnie z powrotem na ziemię.- Długo cię tu nie było, co się zmieniło poza fryzurą?

-A wiesz nie wiele....wyrzucili mnie dyscyplinarnie z ligi, za coś czego nie zrobiłam. Ludzie, których miałam za przyjaciół wypięli się na mnie i w dodatku Haizaki mnie tym wszystkim szatnażuje...a jak tam u ciebie?- zamrugałam kilka razy udając niewiniątko.

-No wiesz nie mam tak ciekawego życia jak ty, ale oficjalnie tytuł niekoronowanego króla przestał się liczyć, teraz jestem już tylko nieziemsko przystojnym i zabawnym graczem w drużynie Akashiego, byłego kapitana pokolenia cudów. A i przegraliśmy z Seirin na ostatnich zawodach, ale to już pewnie wiesz.- Uwielbiam go za to, że wie kiedy ma się nie wtrącać oraz nie dopytywać. W taki sposób mogę mu powiedzieć wszystko, dosłownie wszystko.- Zamierzasz dołączyć do drużyny?

-Jeszcze nie wiem, Sei na pewno będzie próbował mnie na to na mówić.-Przygryzłam dolną wargę i zmarszczyłam brwi pogrążając się we własnych myślach.

-Czemu się zastanawiasz? Przecież chcesz grać, prawda?

-Oczywiście, że tak. Niestety niedługo będę musiała wracać, nie chcę znowu dawać złudnej nadziei, że wszystko będzie dobrze. Nie będzie.- spojrzałam na niego próbując ukryć smutek w oczach- Moje życie jest tam...za oceanem...muszę tam wrócić i wyplątać się z oskarżeń. Sam przecież powiedziałeś, koszykówka to moje życie. Nie pozwolę aby kilka nic nie wartych plotek i przekrętów to zepsuło.

*-*-*-*-*-*

Hejka, przepraszam, że rozdział taki krótki. Postaram się częściej coś dodawać, mam nadzieję, że rozdział się podoba ^.^


Knb coś pomiędzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz