-2

1.1K 28 18
                                    

Stał właśnie przed największym i najbardziej zaszklonym wieżowcem w całej Warszawie. Na wielkich, wejściowych drzwiach nie dało sie nie zauważyć grubego, złotego napisu "Kaszuba&Małecka".
Wszystko perfekcyjnie.
Pomyślał i niepewnie wszedł do budynku. Gdy tylko przekroczył drzwi nogi momentalnie sie pod nim ugięły. Jeszcze jej nie zobaczył, a już wariował. Stał chwile przy wielkim blacie od sekretariatu, i bił sie w myślach, czy to napewno dobry pomysł. Oprzytomniał dopiero gdy z bezsilności położył łokieć na małym dzwoneczku, który zadzwonił głośno. Odłożył bukiet czerwonych róż na blat, po czym złapał sie za twarz i przetarł kilkukrotnie czoło. Brązowo włosa recepcjonistka która ujrzała prezent, spróbowała swych sił.

-Przepraszam Pana, ale mam zakaz umawiania sie z klientami naszej kancelarii-rzuciła zalotnie i puściła oczko w stronę bruneta-Chociaż wyjątkowo mogłabym trochę nagiąć zasady.

Zszokowany i lekko zawstydzony podskoczył ze strachu do góry.

-Przykro mi, ale to niestety nie jest bukiet dla Pani-powiedział po chwili oschle i zabrał róże z blatu, oglądając je jeszcze dookoła, sprawdzając czy nie spadł z nich ani jeden płatek.

-A już myślałam, że taki przystojniak do mnie-odpowiedziała przeciągając uwodzicielsko każde słowo-Wnioskując po prezencie, do Pana Kaszuby sie Pan nie wybiera. Biuro Pani Małeckiej-po wypowiedzeniu przez kobietę nazwiska blondynki, osłupiał. Czuł jak robi mu sie gorąco, a z rąk wyślizgują się kwiaty-Znajduje sie na ostatnim piętrze. Proszę isc tutaj korytarzem prosto, następnie skręcić w lewo, i na wprost będzie nasza luksusowa winda.

-Dziękuje-rzucił szybko, i ruszył powoli w poszukiwaniu windy.

-Pani Sylwia nie przyjmuje takich prezentów. O randkach z klientami to już nawet nie wspomnę, więc nie ma Pan nawet na co liczyć.

-Mówi Pani?-zapytał z niedowierzaniem i lekkim uśmiechem-Trzyma sie twardo swojej starej zasady...-powiedział cicho, jakby do siebie.

-Pani Małecka to cudowna kobieta, ale jeśli chodzi o prace... Momentami wydaje mi sie, że jest zbyt profesjonalna i za poważnie do wszystkiego podchodzi. Kiedyś sie przepracuje biedaczka-opowiadała z zaangażowaniem pracownica-W sprawach służbowych jest zimna i zawsze nieugięta. To jest paragrafowy i kodeksowy kosiarz. Zawsze wygrywa wszystkie sprawy, nie ważne jak ciężkie są. Jest bardzo ceniona, i najlepsza w swoim fachu. Wszystkie inne kancelarie wydzwaniają do nas. Telefony z ofertami aż sie urywają, ale Pani Małecka jest lojalna co do Pana Kaszuby. Wiemy, że nigdy nas nie zostawi. Złota kobieta-zachwalała dalej, a on mial wrażenie jakby byli na podsłuchu-Większość czasu spędza tutaj w kancelarii, ja nawet nie wiem kiedy ona coś je lub pije... Cały czas praca, praca, praca. Jest zawsze bardzo zajęta, wiec nie jestem pewna czy da radę pana dzisiaj przyjąć. Miała na dziś umówione spotkanie z ważnym klientem... Ale zobaczymy co da sie zrobić...-skończyła brunetka na jednym tchu i posłała ciepły uśmiech w strone mężczyzny.

-Widzę, że bardzo dobrze ją Pani zna-otworzył szerzej ze zdumienia oczy.

-Jestem jej prawą ręką, a przede wszystkim najlepszą-zaakcentowała-przyjaciółką. Znam ją lepiej od siebie-zaśmiała sie kobieta i wróciła nosem do swoich papierów.

Mężczyzna uśmiechnął sie do siebie i ruszył w strone olbrzymiej złotej windy. Spojrzał na numerki, i wybrał ten największy. Winda powoli ruszyła, a w środku zaczęła lecieć kojąca piosenka, chociaż w jego przypadku tylko pogorszyła sytuacje. Wziął kilka głębszych wdechów i oparł sie całym ciałem o ścianę wielkiego pudła. Znowu ta okropna myśl, czy napewno dobrze robi.
Maszyna sie zatrzymała, a on trzęsąc się postawił pierwszy krok przed nią. Cały biały i nowoczesny korytarz prowadził prosto do przeszklonych drzwi. Na ścianach były także powywieszane przeróżne dyplomy, na których wielkimi literami było napisane nazwisko jego najlepszego przyjaciela, albo jedynej kobiety którą naprawde kochał. W końcu na środku drzwi do jej biura widniał napis "Sylwia Małecka".
Teraz, albo nigdy.
Powiedział na głos i ruszył. Patrząc w podłogę, bez pukania wszedł po cichu do pomieszczenia.
W chwili gdy podniósł głowę serce momentalnie zaczęło skakać w jego klatce piersiowej jak oszalałe. Gardło zaschło. Tętno podskoczyło. Nogi odmawiały posłuszeństwa.
Ujrzał ją... a raczej jej tył. Po tylu latach wszystkie wspomnienia wróciły i wszystkie emocje które towarzyszyły mu przy niej...
Najpiękniejszy anioł... bogini... Wysoka, długonoga... Idealnej figury kobieta... wyglądała dokładnie tak jak 10 lat temu... jedyne co się zmieniło to włosy... ale nie chodzi tu o kolor. Kolor miały jak po staremu... prawdziwy złoty. Tutaj chodziło o ich upięcie, a raczej jego brak... zamiast uroczego małego koka z tyłu głowy, były sięgając trochę za ramie wyprostowane włosy. Mimo to wyglądała bajecznie.
Ubrana była w jasnoniebieską sukienkę sięgającą aż do kolan która idealnie podkreślala jej zgrabne nogi, białą marynareczkę oraz jasnoniebieskie szpilki które idealnie współgrały z resztą garderoby. Nielegalne było wyglądanie tak seksownie...
Chodziła w te i wewte pod oknami, trochę gestykulowała, rozmawiając z kimś przez specjalną słuchawkę. Nie zauważyła go.
Stał dalej cicho przy drzwiach, wsłuchiwając sie w rozmowę.

Zawsze będę chciał Cię z powrotem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz