Kawa

42 2 0
                                    


   Pamiętam jak robił kawę. Tak, właśnie kawę. Czynność tak zwyczajną, prostą, dla tak wielu będącą częścią codzienności. Niektórzy robią kawę z rana, chwilę po przebudzeniu, inni popołudniu, gdy wrócą pozbawieni sił z pracy, ale są i ci, którzy robią ją pod wieczór, by zarwać kolejną noc nad projektem. Jednak, każda z robionych kaw, ma taką samą recepturę, nie jest w żadne sposób wyjątkowa, kawa jest po prostu kawą. Ciemnymi drobinami rozpuszczonymi we wrzątku, zmieszanymi z mlekiem i cukrem. On robił kawę rano i również nie było w niej niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że to on ją robił. To on, wlewał wodę do czajnika i go nastawiał, to Jego dłonie wystawiały kubek i sypały kawę, to one zalewały wrzątkiem, to one dodawały mleka i... dwie łyżeczki cukru. To one, trzymając między palcami łyżeczkę mieszały wszystko ze sobą. To te dłonie, które dziś może ogrzać jedynie kubek kawy, kierowały go w stronę ust. Jego ust, Jego pobladłych ust, by mógł jej posmakować. To była zwykła kawa, nie była najlepsza, ale była od Niego, a teraz. Już nigdy nie będzie kawy, która będzie Jego.

Dla każdego, kto utracił kogoś mu bliskiego, kogoś, kto robił przy nich tak wiele codziennych czynności, których wyjątkowość dostrzegli dopiero po jego stracie.

Tak, to dedykacja ode mnie dla Ciebie, człowieku z wyrwą

Takie tamWhere stories live. Discover now