Rozdział 2

18 3 3
                                    


Siedzieliśmy i patrzyliśmy na zachód słońca. Ja wtulona w jego ramię chociaż wcale go nie znałam. On uśmiechnięty i przepełniony entuzjazmem. Nie wiem co myślałam będą w tak bliskim kontakcie z nim ale... czułam się bezpiecznie. Przestałam płakać...

- To opowiesz mi co się stało? - zapytał
-  Teraz to nieważne. Ważne, że jesteś obok.

Co ja sobie myślę. Od razu coś takiego. Czemu tak to się musi zaczynać? Źle, źle. Crystal co ty robisz?

- Dziękuję za to co dla mnie zrobiłeś ale na mnie już czas - opamiętałam się.
- Chociaż podaj mi twój numer telefonu, proszę - poprosił
- Kiedy indziej- odparłam i zaczęłam kierować się w stronę domu.
- Będę na ciebie tutaj czekał. Jutro o 16:00. Masz być. - powiedziała

Tak jeszcze czego? Znam go tylko jeden dzień a on proponuje mi randkę. Chociaż... czemu nie? Fajny jest i w ogóle. Jeśli pójdę to zyskam znajomego, a jeśli nie... to nadal będę sama. Szłam ulicą. Lampy oświetlające chodnik utworzyły mojego tajemniczego wielbiciela... CIEŃ. Ach, pamiętam te czasy kiedy biegałam po podwórku mając zaledwie 5 lat i bawiłam się z moim cieniem. Zawsze próbowałam na niego nadepnąć jednak ten uciekał. Wtedy byłam bardzo wkurzona. Obrażona 5- latka na swój cień. Mój tok rozumowania był piękny. Jednak z młodszych lat bardzo dużo rzeczy mi zostało. Chciałabym do tego wrócić. Niestety, my jako ludzie nie doceniamy pewnych rzecz i malutkich chwil, które mogą zmienić coś w mig. Smutne...

Mój umysł był kompletnie skupiony na przemyśleniach więc droga do domu szybko mi minęła. Przekraczając próg domu usłyszałam krzyk. Wszystkie naczynia a także wysoki, granatowy wazon leżał na podłodze. Ujrzałam moją mamę zalaną łzami. Potem zdenerwowanego tatę, który wyszedł bez słowa i odjechał z piskiem opon swoim "Oplem".

- Mamo co się stało? Nie płacz
- Tata... właśnie... nas zostawił- wykrzyczała z bólem w piersiach.

Oparłam się o przeciwległą ścianę i poczułam jak do moich oczu, ciśnie się miliony łez. Czemu to zrobił? Jak będzie wyglądało nasze życie? Milion pytań cisnęło mi do głowy. Jednak nie zapytałam o nie mamę bo wiem, że to dla niej trudne. Zaczęłam przybliżać się do mojego rodzica i go pocieszać.

- Zobaczysz, jeszcze się wszystko ułoży. Lepiej niż sądzisz.

Sama nie wierzyłam w co mówię. Parę minut temu byłam świadkiem kłótni rodziców a teraz... mówię mojej mamie aby się nie przejmowała. Czemu? Wiem może i dziwna jestem. Ale wiem jedno. Napewno nie zostawię mamy samej. Pomogę jej. Nie potrzebujemy Cię już "TATO" . Pomogłam wstać mojej rodzicielce i zaprowadziłam ją do sypialni. Zostawiłam ją samą. W takich sytuacjach lepiej zostać samemu.

Zamknęłam drzwi i ruszyłam do mojego pokoju. Byłam zmęczona, a do tego jeszcze szkoła i... później rozwód rodziców. Sięgnęłam po słuchawki. Odpaliłam laptopa i zanurzyłam się w moją pasję MUZYKĘ. Nie ma to jak dobry kawałek przed snem. Zawsze pomaga na smutki i nienawiść. Ogólnie to polecam.

Po piętnastu minutach na mojej playliście pojawił się kawałek 5sos "Amnesia". Wszystko mi się przypomniało. Nie tolerowanie mojej osoby do tego jeszcze kłótnia.

Mój relaks zakłóciło stukanie zza okna. O nie to znowu on. Najgorsze co może teraz być. Jeszcze jego brakowało. Naprawdę cudownie. Ja to mam szczęście. Otworzyć czy nie?  Najtrudniejsza czynność. Postanowiłam otworzyć.

- Co cię do mnie sprowadza?
- Stęskniłem się- powiedział z blaskiem w oczach
- Nie mam ochoty na żarty więc. Cześć.

Zdenerwowana zamknęłam okno, mieszczące się na piętrze. Umyślało mu się przyjść o 23:00 do mnie. Żałosne. Właśnie a skąd on wiedział gdzie mieszkam? Nie obchodzi mnie to. Postanowiłam zagłębić się w lekturę.

Znów rozległo się pukanie do okna.

- Potrzebujesz czegoś? - zapytałam
- Poczekaj. Dom, samochód, dziewczyna... - zaczął wymieniać - tak potrzebuję
- Czego? Dam ci wszystko tylko mnie zostaw- powiedziałam
- Ciebie... - odparł z podejrzanym uśmieszkiem

Postawiłam sprawę jasno a on sobie ze mnie kpi. Naprawdę znam go krótko ale go lubię. Tylko jego arogancja jest wkurzająca. Bez zastanowienia rzuciłam piękne słowo: "Nara". I zamknęłam okno. Kolejne pukania mnie denerwowały ale dałam radę.  Około 00:00 wszystko ucichło i jestem prawie pewna, że zasnęłam.

Rano obudził mnie budzik. Jednak zmęczona wyłączyłam go i postanowiłam spać dalej. Wstałam około godziny 9:00. Jasne wiem. Spóźniłam się do szkoły. Dzisiaj nie idę postanowione. Rozczesałam moje włosy związując je w schludną pytkę. Założyłam czarne dżinsy i niebieską, nieoryginalną koszulkę i moje ukochane kapciuszki jednorożce. Pościeliłam łóżko. Otworzyłam okno aby wpadło świeże, wrześniowe powietrze.

Wyszłam na korytarz. Zaczęłam przyglądać się zdjęciom. Nigdy wcześniej nie patrzyłam na nie z takim zaciekawieniem. Przedstawiały one całą naszą rodzinkę. Ja, mama i... tata. Poczułam jak po moim policzku biegnie strumień łez. Tak już nigdy nie będzie... Ocknęłam się i zaczęłam iść do kuchni. Dzisiaj mam ochotę na jajecznicę. Wyjęłam z lodówki dwa jaja. Postawiłam patelnię na tlącym ogniu. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Kogo znowu niesie? - szepnęłam.

Przed drzwiami stał mężczyzna z ogromnym bukietem róż.

- Przepraszam ale mamy nie ma. - szybko uzasadniłam.
- Crystal Kelly? - zapytał wyniosłym głosem kurier.
- Tak, to ja...- zająknąłam się
- To dla pani. Proszę o podpis- odpowiedział mężczyzna.

Podpisałam papiery i zabrałam to co do mnie należało. Mam tajemniczego wielbiciela. Super. Włożyłam czerwone róże do wazonu, kiedy w pewnej chwili rzucił mi się w oczy pewien zmięty papierek. Zaczęłam go rozwijać. Wzięłam głęboki wdech i... zaczęłam czytać:

                      Moja kochana!

Wiem, że tysiące rzeczy nas różni. Znamy się tak krótko... Przepraszam za wczoraj po prostu się stęskniłem. Taki jestem.
Wiesz... miło było Cię przytulać. Śliczne masz perfumy i pociągające usta. Pewnie tysiące ludzi ci to mówi. Ale uznajmy, że tego nie było. Ach... śniłaś mi się dzisiaj. Piękny sen szkoda, że to nie prawda. A co do twojego adresu to mam swoje źródła skarbie.
Mam nadzieję,  że przyjdziesz na nasze spotkanie. Nie mogę się doczekać. Mmm...

     Pamiętaj, że Cię Kocham
         Twój...

Ps. Kocham twoją tajemniczość.

Co on sobie myśli? Zaczyna mnie irytować. Mam go dość. Pójdę z nim tylko dlatego żeby mu powiedzieć, że to koniec. I niech mi się tylko sprzeciwi to pożałuje. Dobrze wiem, że nie pójdzie po mojej myśli ale warto spróbować... Będę dobrej myśli jeśli mi się uda to znaczy, że jestem człowiekiem silnej woli, więc spróbuję. Czemu nie?

-------------------------

Siemka!

Co mogę powiedzieć? Zapraszam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że się podoba.

Pozdrawiam_xx


ImaginationOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz