2 - Co mam jej powiedzieć?

3K 262 211
                                    

Czarny Kot pędził na spotkanie z Biedronką z pełną świadomością, że jest spóźniony. Jak w każdy sobotni wieczór mieli patrol i powinien być na dachu Katedry Notre Dame punktualnie o dwudziestej. Nie był. Za dobrze bawił się w kinie.

Film był długi. Wybierając „Deadpoola 2", zupełnie nie zwrócił uwagi na czas trwania filmu. Poza tym dodatkowe sceny na napisach końcowych skutecznie przykuły ich do foteli na następne piętnaście minut. W rezultacie – był spóźniony.

Kiedy dotarł na miejsce, Biedronka już była. Co prawda odniósł dziwne wrażenie, że też chyba przyszła nieco spóźniona, bo lekko zarumieniła się na jego widok. Zaraz jednak się opanowała i uśmiechnęła z przekąsem:

- Już myślałam, że zapomniałeś o tym, że dzisiaj sobota.

- W życiu! – odparł w podobnym tonie. – Jesteśmy na siebie skazani, jak stare dobre małżeństwo, Moja Pani.

Biedronka zarumieniła się, ale szybko opanowała zmieszanie i rzuciła zdawkowo:

- Lepiej uważaj z tymi ofertami matrymonialnymi, Kocie. Bo kiedyś wreszcie się zgodzę i rzeczywiście będziesz na mnie skazany.

Spojrzał na nią z ukosa. Pierwszy raz potraktowała jego żart tak dosłownie. Zazwyczaj kwitowała je podobnym żarcikiem, co zachęcało go do kolejnych. Ale zawsze były to niewinnie żarciki, niepodszyte żadną aluzją. Czyżby Biedronka zaczęła je brać na serio? Tego by nie chciał. Nie, kiedy miał głowę i serce pełne myśli i uczuć do Marinette.

- Wiesz, że kiedyś utkniemy w jakichś związkach – mruknął ostrożnie, nie chcąc tak wprost prostować niedomówienia, żeby jej przypadkiem nie zranić.

- Oj, zdecydowanie utkniemy w jakichś związkach, Kocie – przytaknęła. – Obyśmy trafili na wyrozumiałych partnerów, którzy wybaczą nam podwójne życie.

Głęboko w duszy odetchnął z ulgą. Nie, jednak nie zaczęła myśleć o nim poważnie. Nagle poczuł przemożną chęć zwierzenia się jej ze swoich problemów. Nino mu nie pomógł. Wyjście do kina tylko pogorszyło sprawę. Może Biedronka znajdzie jakąś radę dla niego?

- Biedronko... - szepnął.

- No, co tam? – spytała miękko.

- Czy mogłabyś mi poradzić w pewnej sprawie?

- No jasne, Kocie. Od czego ma się przyjaciół?

- Hmmm... Bo wiesz... Podoba mi się pewna dziewczyna...

- Dziewczyna? – podchwyciła i spojrzała na niego badawczo.

- No, dziewczyna. Koleżanka. Przyjaciółka... A ja... Ja zupełnie nie wiem, jak jej to powiedzieć.

- Och, Kocie... Trafiłeś chyba pod zły adres – mruknęła. – Nie mam doświadczenia w tych sprawach.

- No, ale jesteś dziewczyną, prawda?

Zachichotała. I choć on w pierwszej chwili spojrzał na nią z wyrzutem, zaraz się roześmiał.

- No, nie da się ukryć, że jestem dziewczyną – przytaknęła.

- Załóżmy więc, że jest jakiś chłopak, który ci się podoba. I ty podobasz się jemu. Jak byś chciała, żeby on ci o tym powiedział?

- Kocie... - szepnęła ostrożnym tonem. – Pytasz o bardzo osobiste sprawy.

- Wiem, przepraszam – zreflektował się. – Po prostu strasznie się boję, że ona mnie odrzuci.

- No nie wiem sama... - westchnęła Biedronka, podchodząc do Czarnego Kota. – Chyba bym chciała, żeby stanął blisko, objął mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. I po prostu powiedział, że mnie kocha.

Czarny Kot zagapił się na Biedronkę stojącą tak blisko niego, że spokojnie mógłby ją objąć właśnie w taki sposób, o jakim mówiła. Jej twarz była tak blisko, że mógłby policzyć piegi na jej policzkach. Nigdy wcześniej nie widział jej piegów. Podobnie jak rumieńców na policzkach.

- Myślisz... - zaczął z lekką chrypką, więc odchrząknął i kontynuował: - Myślisz, że to będzie romantyczne?

- Och, myślę, że to będzie bardzo romantyczne – odpowiedziała mu i mrugnęła do niego. – Powodzenia z twoją dziewczyną, Kocie! Ja lecę sprawdzić miasto – rzuciła na koniec i chwilę później już jej nie było.

***

- No to mam skorzystać z pomysłu Biedronki czy nie? – spytał chyba po raz setny Adrien, chodząc po pokoju i denerwując swoje kwami ciągłym rozpamiętywaniem rozmowy z Biedronką.

- Przysięgam, następnym razem będę błagał Mistrza o dziewczynę... - mamrotał Plagg, przewracając oczami. – Albo nie. Będzie jeszcze gorzej. Przecież ty gadasz o tym w kółko jak dziewczyna. Poproszę o jakiegoś macho...

- Plagg? Dobrze się czujesz? – zaniepokoił się Adrien.

- Przy tobie czuję się coraz gorzej – mruknął kwaśno Plagg. – Jakim cudem ty w ogóle funkcjonujesz?

- Co masz na myśli?

- Jakim cudem taki pewny siebie chłopak tak wymięka przy zwykłej dziewczynie?

- Zwykłej? – powtórzył w osłupieniu Adrien. – Marinette jest absolutnie najcudowniejszą dziewczyną na Ziemi, a ty mi mówisz, że ona jest zwyczajna?

- Oj, dzieciaku... - westchnął teatralnie Plagg. – Co ty wiesz o kobietach? Żebyś ty wiedział, z jakimi kobietami przyszło mi obcować w ciągu mojego długiego i ciekawego życia...

- Nie obchodzą mnie żadne inne dziewczyny – odparł Adrien, definitywnie kończąc rozmowę na ten temat. – Jak mam dotrzeć do Marinette?

- Mnie nie pytaj. Żaden Czarny Kot nie miał problemów ze zdobyciem ukochanej kobiety. Zakładam, że to wpływ mojego niewątpliwego uroku.

- Niewątpliwie – przytaknął ironicznie Adrien, po czym dotarło do niego, co właśnie usłyszał. – Dzięki, Plagg!

- Niby za co? – spytało kwami podejrzliwie.

- Za rozwiązanie mojego problemu!

- Że co?!

- Właśnie rozwiązałeś mój problem! Pogadam z Marinette jako Czarny Kot!

- Nie no, ty tak na serio?

- Sam powiedziałeś, że żadna z owych interesujących kobiet w twojej przeszłości nie oparła się urokowi Czarnego Kota. Sprawdzimy czy te twoje przechwałki mają jakieś podstawy.

- Będziesz eksperymentował na swojej ukochanej? – spytał pełnym niedowierzania głosem Plagg.

- Nie będę na niej eksperymentował – sprostował Adrien chłodnym tonem. – Wykorzystuję tylko możliwości. Plagg, wysuwaj pazury!

Jeden JedynyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz