Harry, mój strzępku miłości,
pewnie zastanawiasz się, do czego nawiążę w tym drugim z czterech listów, które dostałeś. Dzisiaj, wczoraj? Zapewnie niedawno. Zgaduję, że siedzisz teraz na kanapie wspomnianej w poprzednim liście i ze zmarszczonym czołem śledzisz bacznie linijki tekstu swomi zielonymi tęczówkami, w których niegdyś tonęłam. Teraz na szczęście jestem już na suchym lądzie. Być może też tarmosisz w frustracji swoje włosy, co często miałeś w zwyczaju. Przez te pół roku, które razem spędziliśmy zdążyłam Cię jednak co nieco poznać. Co do tego czy Ty mnie również, mam pewne wątpliwości.
Ale do rzeczy ... Drugą złotą radą, jaką kiedyś Cię obdarowałam było: bądź delikatny. Jednak zakpiłeś z niej, podobnie jak ze wszystkiego, co związane było z moją osobą. Teraz nie mam już do Ciebie żalu, może Ty po prostu nie potrafisz być taki, jakim ja chciałam, żebyś był. Właśnie dlatego odeszłam, Harry.
Pamiętasz Jenny? Jenny Brown? Oczami duszy niemal widzę jak na chwilę przymykasz oczy, jak to masz w zwyczaju, gdy się nad czymś koncentrujesz i próbujesz przypomnieć sobie, kim do cholery była ta Jenny, skoro wspominam o niej w liście. Mogę się założyć, że tak myślisz. Przez moment boisz się, że to jedna z Twoich "koleżanek", których imienia nawet nie kojarzysz. Nie, skarbie. Jenny chodziła ze mną do szkoły i pewnego dnia spotkaliśmy ją w centrum handlowym na zakupach. Pewnie nadal nie możesz sobie jej przypomnieć - szczupła, niemal wychudzona blondynka ze smutnym uśmiechem, na której brzuch składała się pewnie 1/3 całej masy ciała. Tak, była w ciąży. Teraz sobie przypominasz? Pamiętasz już, jakim komentarzem poczęstowałeś ją, gdy się zatrzymałam, by się z nią przywitać? Pewnie nie, więc Ci przypomnę. Przecież po to tu jestem (w przenośni oczywiście). Popatrzyłeś na nią z pogardą i rzuciłeś, że jak dziecko nie wie jak się zabezpieczyć i daje dupy na około, to ma "duży" problem. Dokładnie pamiętam jak zaakcentowałeś to słowo, tworząc okrąg rękami. Bóg mi świadkiem, że miałam wtedy ogromną ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Widziałam potem jak w oczach dziewczyny wzbierały się łzy i to wygrało. Zostawiłam Cię samego i udałam się z nią do toalety, gdzie wypłakała mi się na ramieniu, a ja w kółko przepraszałam ją za Twoje zachowanie.
Nie chciałam nawet wyobrażać sobie, co byś powiedział mnie, gdybym oznajmiła Ci, że jestem w ciąży. Na szczęście nie byłam, nie jestem i nie będę. Przynajmniej nie z Tobą, więc zostawmy już to gdybanie.
Juliet
_________________________________________________________
Tak, wiem, że ten rozdział miał pojawić się wczoraj, ale z przyczyn losowych nie dałam rady go napisać. Jutro powinna pojawić się trójka, ale nic nie obiecuję, bo znowu może się okazać, iż rzucam słowa na wiatr. Ma nadzieję, że się Wam podoba ; >
Ciao xx
CZYTASZ
come on, skinny love h.s / l.h
Hayran Kurguwho will love you? who will fight? and who will fall far behind? come on, skinny love ....