- Gdzie ja jestem? - zapytałaś ledwie słyszalnym głosem i zaczęłaś kaszleć z powodu pyłu zgromadzonego w Twoich płucach.
- Jesteś bezpieczna. - odparła z troską starsza kobieta w szatach pielęgniarki i pogładziła ręką Twoje czoło szepcąc coś pod nosem, a potem odeszła od Ciebie na chwilę.
- Gdzie jest Te... - zaczęłaś, lecz kaszel ponownie przerwał Ci zdanie. Podniosłaś się niezgrabnie do pozycji siedzącej starając się przestać kaszleć i unormować oddech.
- Cicho, dziecko... cicho. Nie możesz teraz mówić, później Ci wszystko opowiem, obiecuję. - popatrzyła na ciebie z troską, a Ty uśmiechnęłaś się w do niej lekko, kiedy pozbyłaś się już kaszlu. - Masz, wypij, to pomoże. - powiedziała i odgarnęła Ci włosy z twarzy.
W ciszy przyjęłaś i wypiłaś gorzki napój, lecz po chwili nie potrafiłaś już dłużej milczeć.
- Ale gdzie jest Te... Tezeusz? - zapytałaś i znów zaczęłaś kaszleć w pół zdania.
- Oj, nie powinnaś teraz mówić i nadwyrężać gardła, jeśli lek ma Ci pomóc. - pouczyła Cię pielęgniarka, ale kiedy zobaczyła Twoje błagające spojrzenie, westchnęła - Tezeusz? Tezeusz Skamader? Nie martw się o niego teraz, słońce. Nic mu nie jest, a przynajmniej nic na tyle poważnego, żeby musiał tu zostać. - zapewniła Cię i uśmiechnęła się ponownie - Odpoczywaj, [T/I]. - powiedziała i wyszła z sali.
Godziny mijały, a Ty dalej leżałaś na łóżku ciężko oddychając. Czułaś jakby ktoś wrzucił Ci do gardła setki małych odłamków szkła, które teraz bezlitośnie wbijają się w Twój przełyk, ale pamiętałaś doskonale, że to było zaklęcie. Nigdy wcześniej go nie widziałaś, nie słyszałaś też jego nazwy, ale jedno mogłaś o nim powiedzieć. Zdecydowanie mogłoby Cię zabić, tym bardziej cieszyłaś się widząc, jak z każdą godziną możesz coraz głębiej oddychać. Pod wieczór już prawie nie czułaś bólu i odzyskałaś zdolność mówienia, choć ciągle mocno cierpiałaś.
- Jak ona się czuje? - usłyszałaś za drzwiami przejęty męski głos i bez trudu zidentyfikowałaś jego właściciela.
- Już dobrze. To było nietypowe zaklęcie, pierwszy raz się z nim spotkałam, ale leki skutkują. - odparła pielęgniarka.
- Mogę do niej wejść? - zapytał.
- To nie jest najrozsądniejsze. Nie powinna teraz zbyt wiele mówić, by nie osłabić dodatkowo dróg oddechowych, ale to straszna gaduła i trudno jej się powstrzymać.
- Tylko na chwilę, bardzo panią proszę. - powiedział.
- Oj, no dobrze. Tylko proszę nie pozwolić jej się nadmiernie wysilać, panie Skamander. - powiedziała kobieta i odeszła, abyście mogli swobodnie porozmawiać.
Usłyszałaś odgłos otwierających się drzwi, a potem zobaczyłaś w nich Tezeusza.
- Jak się czujesz, [T/I]? - zapytał przejęty, a kiedy otwarłaś usta by mu odpowiedzieć zdał sobie sprawę, co powiedział - Znaczy, nie, nie odpowiadaj!
- Już mogę... mówić. - powiedziałaś cicho, robiąc długą przerwę między wyrazami.
- Właśnie słyszę. Brzmisz strasznie. - powiedział.
- Wiem. - odparłaś, a on nieco się speszył.
Uśmiechnęłaś się do niego, a on ponownie nabrał odwagi i podszedł do Ciebie bliżej.
- Chciałem Ci podziękować za to, co dla mnie zrobiłaś. To ja powinienem leżeć na Twoim miejscu. - uśmiechnęłaś się do niego, chcąc powiedzieć "nie ma za co", a on ciągnął dalej - Ale nie wiem dlaczego to zrobiłaś. To zaklęcie, którego nikt nie znał, było niewerbalne i prawie Cię zabiło. Dlaczego ryzykowałaś swoje życie dla mnie? - zapytał - Wiem, mięliśmy współpracować, ale nikt nie mógł Ci kazać ryzykować aż tyle. Dlaczego?
- Bo... bo nie chciałam... Nie chciałam, żebyś ucierpiał. - odparłaś.
- Ale teraz to Ty cierpisz. - powiedział, a na jego Twarzy pojawiło się zakłopotanie wywołane Twoją odpowiedzią - Ty mogłaś zginąć.
- Wolałabym to, niż patrzeć na Twoją śmierć.
- Ale dlaczego? - zapytał, nie dostrzegając motywu Twojego działania.
- Bo zależy mi... zależy mi na Tobie. - odparłaś przełykając ślinę i modląc się w duchu, żeby teraz nie odebrało Ci mowy. - Bo koch... - zaczęłaś a z Twoich płuc wydobył się suchy, natarczywy kaszel. - Bo koch... - spróbowałaś ponownie, lecz i tym razem nie mogłaś dokończyć. Spojrzałaś w jego oczy, żeby zobaczyć, czy rozumie co próbujesz mu powiedzieć. Rozumiał.
- Kocham Cię. - odparł i pocałował Cię w czoło. - Wracaj do zdrowia. - powiedział i przeczesał ręką Twoje włosy, a następnie przysiadło na Twoim łóżku i objął Cię ramionami. Złożyłaś głowę na jego ramieniu i po chwili zapadłaś w mocny sen. Tezeusz patrzył na Ciebie z czułością, gładząc Twoje włosy.
***
Dawno nie pisałam tej notatki, więc pozwolę się przypomnieć ;-)
Podobała Ci się ta część? Jeśli tak, to zachęcam Cię do głosowania na nią i komentowania. Masz pomysł na inną opowieść? Napisz do mnie, zobaczę, czy będę w stanie to napisać. Potrafisz zrobić ładniejszą miniaturkę od tej, którą obecnie mam? Będę bardzo zobowiązana, jeśli się tego podejmiesz.
Mam nadzieję, że nie zawiodłaś się na mojej twórczości.
~ Autorka
![](https://img.wattpad.com/cover/168179595-288-k969220.jpg)
CZYTASZ
Wyobraź sobie! |Fantastyczne Zwierzęta| fanfiction [postać x czytelnik]
FanficBędą się tutaj pojawiały pojedyncze opowiadania z postaciami z serii "Fantastyczne Zwierzęta" na zasadzie wyobrażenia [postać x czytelnik]. ... !Ostrzeżenia! Sceny romantyczne ... Spis postaci: Gellert Grindelwald Percival Graves Tezeusz Skamander...