Futrzaste święta

463 78 204
                                    


UPDATE:
Woah, hej. Mijają lata, a ludzie nadal tu wbijają, co jest dla mnie zadziwiające. Jest to obecnie najstarsza z moich historii, która wisi na tym profilu, a więc mam do niej sentyment. Chociaż nie ukrywam, że patrząc na nią, odczuwam lekki powiew cringu. Co za tym idzie, jeśli chcesz zobaczyć mój progres, zapraszam do nowszych książek i wybacz, jeśli poczujesz, że straciłeś czas, czytając tego świątecznego shota.

To chyba tyle. Kocham. Miłego!

🎁

Argus Filch - ten, którego nienawidzi każdy uczeń Hogwartu. Zwykły woźny, który stara się odpowiednio wykonywać swoje obowiązki mimo braku magicznego uzdolnienia oraz ogromnej ilości problemów, które powodują podopieczni z zamku. No i kto tu jest tym złym? Jak już mówimy o problemach to warto by wspomnieć o pewnych psotnikach z Hogwartu, czyż nie? Huncwoci - to słowo, od którego Argus dostawał gorączki białej niczym śnieg obecnie przyozdabiający wieże zamku. Syriusz Black, Remus Lupin, Peter Pettigrew i przede wszystkim James Potter, były to osoby, które najwyraźniej pojawiły się w tej szkole tylko po to, aby utrudnić Filchowi życie. Właśnie prowadził całą czwórkę do swojego gabinetu. Był to dość mały pokoik, aczkolwiek Argus uważał, iż większego mu nie potrzeba. Po lewej stronie było postawione biurko, w którym znajdowały się skonfiskowane uczniom rzeczy. Obok ciemnego mebla stało drewniane krzesło o które właśnie wykłócali się James z Syriuszem, Remus jedynie stał z boku i przyglądał się sprzeczce przyjaciół, Peter zaś był zajęty pochłanianiem czekoladowego batonika. Po drugiej stronie gabinetu znajdowały się drzwi prowadzące do pokoju woźnego.

Filch podszedł do biurka, aby wrzucić do szuflady zabrane uczniom farby, po czym westchnął zrezygnowany. Potarł dłonią czoło, które bolało go przez zderzenie z pędzlem... Właśnie! Pędzle i farby! W tym momencie przypomniał sobie, po co tak właściwie zabrał tu chłopców. Stanął przed nimi ze swoją znaną, surową miną. Huncwoci po raz kolejny stwierdzili, iż Filch wygląda jak obrzydliwa, nieco pomarszczona purchawa. Jego blade oczy wyrażały złość, ale i zmęczenie.

- Może wyjaśni mi ktoś, dlaczego cały korytarz jest uwalony farbą? - powiedział z typową dla niego chrypką.

- No wie co pan? To miały być wspaniałe świąteczne ozdoby! - zabrał głos Potter.

- Uważasz za ozdobę pociapane farbą korytarze?! - Filch był coraz bardziej rozwścieczony.

- Ja wiem, że nie maluję najlepiej, ale mógłby pan przynajmniej odróżnić maziaje od świętego Mikołaja - odparł "urażony" Black, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Jeśli tak bardzo pragniecie Mikołaja, to dostaniecie od niego na święta tygodniowy szlaban - powiedział woźny, przez co spotkał się ze zbiorowym jękiem sprzeciwu.

- No nie! Są święta! Niech pan sobie odpuści choć raz - zaprotestował James.

No tak, święta. Dla ludzi to czas radości, miłości, rodzinnej atmosfery. Wspaniała kolacja przy stole pełnym pysznego jedzenia oraz czekające pod choinką prezenty. Kiedy wszyscy się radowali z powodu wolnego i wymienionych wcześniej rzeczy, Argus cieszył się tylko z jednego powodu - braku większości wnerwiających dzieciaków. Reszta ze świątecznych uciech nie była dla niego. Nie wracał do domu na święta, nie śpiewał kolęd i nie fascynował się tym, że spadł śnieg, przecież ten biały puch tylko dodawał mu roboty. No, bo kto go zgarnie z przejścia jak nie on? No właśnie...

Chwila zamyślenia woźnego dała chłopcom szansę na ucieczkę, z której rzecz jasna skorzystali. Argus nawet nie pomyślał, aby ich gonić. Potem zgłosi sprawę do dyrektora i opiekunki domu Gryffindora. A na razie musi zająć się usunięciem "dzieł sztuki" ze ścian korytarza.

Futrzaste Święta • Argus Filch [ONE SHOT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz