14 — i don't understand
Brunet otworzył ciemne drzwi swojego tymczasowego pokoju, uprzednio sprawdzając czy jego babcia już śpi, czy zjadła obiad i wzięła odpowiednie lekarstwa. Cały dzień spędził poza domem i czuł się źle z tego powodu, że nie zajmował się babcią tak jak należy. Staruszka miała problemy z funkcjonowaniem samotnie i każda praca sprawiała jej problem, lecz po zobaczeniu na swojej komodzie przy łóżku karteczki oznajmiającej, że starsza kobieta była u sąsiadki przez większość dnia, uspokoiła go całkowicie. Wiedział, że matka Donghyucka zajmuje się kobietą jak własną matką, więc odetchnął z ulgą i rzucił się na swoje malutkie łóżko, które stoi w domu babci jeszcze po jego ojcu. Mebel zaskrzypiał okropnie i Mark aż się skrzywił na przeszywający dźwięk.
Jego myśli powędrowały w innym kierunku, skręcając z ścieżki rodzinnej głęboko w las. Mark nie potrafił zrozumieć Donghyucka. Chłopak był całkiem sprzeczny samemu sobie, kiedy w jednej chwili łapie go za dłoń, a zaraz potem mu dokucza i odpycha od siebie jak najdalej. Każde pożegnanie różniło się od siebie bardzo znacząco. Dziś Hyuck na pożegnanie tylko mu pomachał i uciekł szybko do domu, to było całkiem nowe dla Marka. Zazwyczaj ich pożegnania trwały długie minuty wpatrywania się w swoje oczy, lecz dziś chłopak nawet nie zdążył wyłapać momentu kiedy został sam na ulicy, stojąc pod migającą latarnią a Hyuck zamknął z hukiem drzwi domu.
Brunet złapał się za głowę, chwytając kłębek włosów, przesiewając go przez palce. Chciał powiedzieć chłopakowi, żeby od niego nie uciekał, nie bawił się z nim i powiedział mu wreszcie co dla niego znaczy ich relacja. Bo dla bruneta znaczyła bardzo dużo, i nie rozumiał siebie również. Wszystkie uczucia kłębiące się w nim gdzieś tam głęboko, krzyczały żeby być jak najbliżej chłopaka, nigdy nie wypuszczać go z objęcia, zostać z nim tu na zawsze. Ale mógł zrobić nic z tych rzeczy. Donghyuck nie chciał być blisko niego, nie pozwalał się dotykać, chyba, że to on zainicjuje, a zostać, zostanie ale jeszcze tylko miesiąc.
Dokładnie miesiąc i jeden dzień, kiedy wskazówki zegara wybiły dwunastą. Mark westchnął po raz enty i spojrzał przez okno, za którym powoli zaczynał pruszyć śnieg. Wstał z łóżka i podszedł do okna, mając na przeciwko dom Donghyucka, światło nadal zapalone było w pokoju chłopaka, i brunet mógł zobaczyć rudzielca energicznie rozmawiającego przez telefon, leżąc na łóżku z nogami w górze na chwilę obecną. Po chwili zmienił pozycję i wiercił się na meblu niemiłosiernie, zmieniając ekspresję co sekundę. Raz śmiał się, raz czerwirniał ze złości lub wywracał oczami, gestykulując żywo. Mark zastanawiał się, z kim chłopak o tej godzinie rozmawia, ale mógł założyć się, że z którymś z jego przyjaciół lub nawet kilkoma na raz. Brunet uśmiechnął się i zgarnął z biurka kartkę i mazak.
🍁
Donghyuck odkąd szybko uciekł od Marka rozmawiał z Renjunem, który zachaczył o budkę telefoniczną podczas powrotu od mamy. Starszy oczywiście dzwonił zapytać jak było w pracy oraz dlaczego nie pojawił się w szkole. Oczywiście jak tylko Hyuck mu opowiedział co robił cały dzień, Renjun nie mógł powstrzymać swojego trybu fanboya i co chwilę wybuchał głośnym śmiechem lub, co gorsza, donośnym, kobiecym piskiem.
— Nie wmówisz mi, że się jeszcze nie mizialiście! — wrzasnął Renjun, a Donghyuck mógł się założyć, że ludzie, jeśli w ogóle jacyś znajdowali się w pobliżu jego przyjaciela, spoglądali na niego z irytacją i z typowym ,,ah, tak dzisiejsza młodzież" z w głowie.
— Przestań, po co mielibyśmy? — wywrócił oczami Hyuck, wstając z łóżka aby zgarnąć kocyk z krzesła przy biurku.
Pociągnął za sobą spiralny, biały kabelek z telefonu, naciągając go najmocniej jak się da.
— Wiesz, kiedy dwójka ludzi coś do siebie czuje...
— Możesz przestać? — poziom zirytowania Donghyucka rósł z każdą sekundą, nienawidził rozmawiać z przyjaciółmi o jego relacjach z Markiem.
Złapał puchaty kocyk, wywracając przy tym figurkę słonia, która z niewiadomych powodów stała na jego biurku od kilku lat. Chłopakowi nawet nie podobał się ten zbędny badziew, ale leżał tam i patrzył na niego w każdym momencie jego nędznego życia. Wracając, wyjrzał przez okno i zobaczył spadający powoli śnieg, osadzający się na spadzistym dachu jego domku. Uśmiechnął się lekko. Kochał zimę i śnieg, uważał zaśnieżone miasta za idealnie romantyczne i delikatne jakby pokryte ciepłym puchem, a nie zimnym śniegiem. Spojrzał w górę i jego uwagę zwrócił dom jego sąsiadki, a konkretniej okno pomieszczenia, które znajdowało się zaraz na przeciwko tego należącego do niego. Światło było tam lekko zapalone, ale na oknie przylepiona była kartka. Zmrużył oczy żeby odczytać co jest na niej napisane, ale wtedy głos Renjuna w słuchewce go rozproszył, prawie zapomniał, że rozmawia z przyjacielem.
— Hej, Donghyuck słuchasz mnie w ogóle? — zapytał brunet po drugiej stronie słuchawki.
— Tak, tak, słucham ale czekaj chwilę.
Renjun coś tylko odburknął i ucichł, czekając aż Hyuck ,,wróci". Rudzielec otworzył okno, a zimne powietrze wdarło się między ściany jego pokoju, teraz widział dokładniej napis na kartce. Przymróżył oczy ponownie i zamarł.
,,nie mogę przestać o tobie myśleć"
Wytrzeszczył oczy, a zaraz potem w oknie pojawił się Mark, posyłając mu uśmiech i ściągając kartkę z okna. Donghyuck wydał z siebie dziwny odgłos pomiędzy szlochem, piskiem a nerwowym śmiechem. Brzmiało to mniej więcej jak gaśnięcie starego silnika traktora.
— Donghyuck? — ponownie odezwał się Huang, przywracając rudzielca na ziemię ale tylko dosłownie na setną sekundę.
— Boże, Renjun — złapał się za głowę rudzielec, szarpiąc swoje kosmyki — Wkopałem się w niezłe gówno.
🍁
Przepraszam, że rozdział jest taki krótki i że czekaliście na niego bardzo długo, możecie mnie karać za to :(
Btw przez przerwę w pisaniu przestałam czuć klimat tego ficzka i już się gubię między ff bo zaczęłam pisać 2837372718 nowych ale żadnych nie kończę X D
Rozdział nie jest do końca sprawdzony bo zaraz jadę do babci 🐥No ale, życzę wam wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku
Aha, i jeszcze jak ktoś chce sobie poczytać trochę mojego życiowego biadolenia i wgl to zapraszam na twittera: @ MWAHRENJUN bardzo spoko rzeczy możemy mutualsić bo nie mam przyjaciół 😞✊
CZYTASZ
05:01 AM - MARKHYUCKⁿᶜᵗ[zawieszone]
ФанфикL.MH - L.DH ▶▶ powodem ich spotkania była plama na sweterku, liście we włosach oraz rozwiane myśli ◀◀ © RENSUNGIE 2018