*lekcja chemii, następny dzień w szkole*
- No to może dzisiaj do tablicy przyjdzie Nicole. - Uśmiechnęła się fałszywo pani od chemii. Dobrze wie, że sobie z tym tematem nie radzę. Z każdym dniem w tej szkole coraz mniej chce mi się tu przychodzić. Podeszłam wolno do tablicy, wzięłam kredę w rękę, pociągnęłam sweter w dół, aby więcej zakrywał niż odkrywał i czekałam, aż się odezwie.
- To może zrób zadanie 6. - Podała mi książkę do ręki. Zaczęłam czytać polecenie, w zadaniu były trzy podpunkty.
- Zrobić wszystkie trzy? - Zapytałam bardzo cicho.
- Umiesz ty głośniej mówić? Szepczesz coś pod nosem i ja cię nie słyszę. - Za co ona mnie tak nie lubi?
- Czy zrobić wszystkie trzy podpunkty? - Powiedziałam nieco głośniej.- Można? Można. Tak, masz zrobić wszystkie trzy. - Podniosła lekko brew, zlustrowała mnie pogardliwie wzrokiem i spojrzała w stronę klasy, ja wolałam się tam nie odwracać. Przerażała mnie myśl, że każdy mi się teraz przygląda. Zrobiłam pierwszą dysocjacje, ale z drugim podpunktem miałam mały problem. Zerknęłam dyskretnie w stronę tablicy Mendelejewa, tak aby nie widziała, bo jeszcze powie, że ściągam i dostanę jedynkę, czego nie chce.
- No umiesz czy nie? - Podskoczyłam lekko na głos nauczycielki. Spojrzałam na nią i pokiwałam lekko głową na 'nie'.
- Tak myślałam, jedynka, siadaj. - Powiedziała surowo i otworzyła dziennik, a w wolną rubryczkę wpisała cyfrę '1'.
-Prze Pani, ale to niesprawiedliwe. Pewno gdyby wszystko zrobiła to by jej pani 6 wpisała, więc skoro pierwszy przykład zrobiła to powinna 2 dostać. - Powiedział Ethan.- A skąd wiesz, że przykład, który zrobiła jest dobrze? - Usiadłam na krześle przy swojej ławce i przyglądałam się osobom, które dyskutowały, a zwłaszcza osobie, która z niewiadomych mi przyczyn mnie znów broni.
- Uczyła mnie Pani, to chyba powinna Pani widzieć, że miałem z niej 6 na koniec. Mam też zdrowy wzrok i widzę, że zadanie jest dobrze wykonane. - Uśmiechnął się fałszywie Ethan.
-A czy ty młody człowieku chcesz trafić do dyrektora za pyskowanie z nauczycielem?
-A pójdzie tam Pani ze mną? - Chłopak wstał i spojrzał się na nią wyzywająco.
- Ja? A niby po co? - Podniosła jedna brew do góry.
-Bo skoro Pani uważa, że ja nie mam racji, a ja uważam, że Pani jej nie ma to może potrzebujemy tu osób trzecich? I taką osobą będzie dyrektor. - Ethan znów fałszywie się uśmiechnął.
-Jak wy mnie bachory denerwujecie. - Ponownie wzięła długopis w rękę i napisała coś w dzienniku.
-Dziękuję. - Ethan usiadł, a ona prowadziła dalej lekcje.
Natomiast ja zamiast skupić się na temacie, którego nie rozumiem to zastanawiałam się czemu znów się za mną wstawił i jak mu podziękować?
Z końcem lekcji przyszedł czas na lunch. Najdłuższa przerwa. Ja z niej korzystam jak z każdej innej. Czyli powtarzam do lekcji, która ma zaraz być, a następnie kontynuuje czytanie książki. Poszłam do pustego korytarzyka przy tylnych drzwiach szkoły. Usiadłam na ławeczce i zaczęłam powtarzać ostatni temat z historii. Zastanawiacie się pewnie czemu nic jem?
Ehh odpowiedź jest bardzo prosta. 'Odchudzam się'. Nie mogę zbyt dużo jeść, bo przytyję, a na to pozwolić nie mogę. Jak na swój wiek i wzrost ważę za dużo. Także ograniczam odżywianie się do jednego lub dwóch małych posiłków dziennie. Oczywiście zdarza się, że chodzę głodna, ale staram się ten głód ignorować i nie podjadać.
Po powtórzeniu notatek z zeszytu, wyjęłam książkę i zaczęłam ją czytać.
-Ethan-
-Nadal nie rozumiem, po co pomogłeś temu leszczowi? Jakby dostała pałe to przecież nic by się nie stało. - Marudził Nick kiedy jedliśmy lunch na stołówce.
-I uwierz, że ze swoim móżdżkiem tego nie zrozumiesz. - Zaśmiałem się, a on razem ze mną.
-Ejj stary a może ty się w tej ofierze losu zabujałeś? - Poruszył śmiesznie brwiami.
-Nawet z nią nigdy nie gadałem, debilu. - Powiedziałem z pełną buzią frytek.
- No ale tak jej bronisz. Aczkolwiek nie mogłaby Ci się spodobać. Znam cie i wiem, że wolisz laski po pierwsze z kształtami, po drugie nie kujonki, po trzecie nie szare myszki. No i na nią byś nie poleciał, ale koleżanka Diany była by dla ciebie idealna. - Gdy chciał kontynuować swoje dalsze opowiadanie o 'pięknej' Dianie i jej koleżankach ja mu przerwałem.
-Mhmmm dobra, dobra. Idę do kibla, a ty przygotuj jakiś ciekawszy temat do rozmowy. - Poklepałem go w plecy i ruszyłem w stronę łazienki. W pewnym momencie kilka kroków ode mnie szła z lekko spuszczoną głową Nicole. Ze względu na to że bardzo się spieszyła to chyba mnie nie zauważyła. Postanowiłem sprawdzić dokąd jej tak śpieszno. Szedłem za nią do momentu, w którym nie doszliśmy do miejsca, gdzie nie było żadnych uczniów. Gdybym podszedł bliżej to by mnie zauważyła. Wychyliłem się zza ściany, żeby zobaczyć co robi. Wcale się nie zdziwiłem kiedy zobaczyłem, że czyta coś w jakimś zeszycie. W sumie to nie wiem czemu ją śledzę. Czemu jej bronię to owszem, znam na to odpowiedź. Ehh pojebane... Tylko czemu nic nie je? W końcu teraz czas na lunch. Po krótkim patrzeniu się na nią jak jakiś zboczeniec, poszedłem do toalety i znów na stołówkę. Nick oczywiście nie wymyślił nowego tematu i zaczął gadać o Dianie. Po pięciu minutach w końcu to ja zmieniłem temat.
***
Ta książka jest pisana baaaardzo małymi kroczkami. Ale przychodzę tu tylko kiedy złapię jakąś wenę. Bardziej próbuję się skupić na 'Przeznaczona Alfie' i to te opowiadanie staram się kontynuować trochę szybciej. Co niestety mi się nie udaje :/ No, ale oczywiście gwiazdki i komentarze mile widziane ^^
Za jakiekolwiek błędy przepraszam i do następnego !!
CZYTASZ
WYLECZONA
RomanceDepresja... - choroba Ból... - ulga Żyletka... - przyjaciółka Papierosy... - nałóg, który uspokaja Alkohol... - nałóg, który pomaga zapomnieć Śmierć... - coś, do czego dąże Za duże swetry... - by zakryć blizny, nowe rany Nicole Puckett - Ja ...