9. Arrangements

855 37 9
                                    

Liam P.O.V

- Wy jesteście na serio popierdoleni.- mówi Theo słysząc plan Scotta.

-pierwszy raz zgadzam się z Raekenem, przecieź oni was tam zabiją.-mówię zdenerwowany zakładając ręce na klatce piersiowej.

-nie zabiją, mówiłeś że Hope jest zła na ciebie nam nic nie zrobi.- mówi Derek prubując się wymądżyć.

-Przecież jej rodzice też tam będę a jest niezliczona lista ile zaili- uśmiadamiam im z kim mają do czynienia.

-Liam nie wtrącaj się.-mówi wkurzony Scott. O co on jest wkurzony? O to że nie chce żeby umarł?!- zresztą, idę do Chrisa.- informuję podchodząc do drzwi.

-Argenta? Po co?- pyta szybciej ode mnie Raeken.

-on będzie miał prochy Allison.-mówi po czym wychodzi a ja spoglądam na wszystkich obecnych mając nadzieję że ktoś go zatrzyma lecz to się nie dzieję.

Hope P.O.V

Przyszłam z rodzicami do naszego "dworku" w nowym Orleanie gdzie od razu przywitał mnie Marcel.

-młoda jak ja cię dawno nie widziałem.- uśmiecha się ciemnoskóry.

-ta, ja ciebie też.- wzdycham z lekkim uśmiechem po czym powracam wzrokiem do Klausa- gdzie są prochy Kola?- pytam nie wiedząc gdzie się udać.

-w moim biurze.-informuję na co oboje ruszamy do wyznaczonego pomieszczenia.

-Jak dobrze je ukryłeś?- pytam wchodząc wgłąb pokoju.

-bardzo dobrze.-stwierdza po czym ściąga z jednej półki wazon.

-po co ci to?- pytam nie rozumiejąc o co mu chodzi.

-tutaj są prochy.-pidaje mi naczynie na co na spoglądam do środka i faktycznie jest tam proch.- świetnie ukryte.- prycham ironicznie po czym ruszamy na cmentarz.

***

Właśnie jedna z czarownic z przyjaznego nam sabatu prowadzi nas do sali gdzie ma się odpyć wskrzeszenie wójka. Stawiam prochy Kola na obramówce tak jakby wanny po czym spoglądam na starszą czarownice.

-co teraz?- pytam nie wiedząc jak ma wyglądać ten rytuał.

-we trójkę jesteście mu bliskimi osobami. Musicie dać do wody krople swojej krwi by cała się w nią zmieniła.-informuję kobieta po czym przekazuję mi sztylet. Postępuję tak jak powiedziała tak samo moi rodzice.- teraz trzeba poczekać jeden dzień, w nocy możecie dokończyć rytuał.- mówi na co marszczę brwi.

-dlaczego trzeba przeczekać dzień?- pytam podejrzanie.

-woda musi zmienić się całkowicie w krew a to trochę trwa.- tłumaczy po czym wychodzi z pomieszczenia.

-to wracamy tu za 12 godzin?- pytam rodziców na co kiwają głowami i w wampirzym tępie wracamy do dworku.

Liam P.O.V

-Raeken wiem że się nie nawidzimy ale trzeba coś zrobić.- mówię do chimery a ten wychodzi z domu myśląc a ja za nim.

-chodź, musimy się pośmieszyć jeśli chcemy zdążyć przed Scottem i Derekiem.- mówi po czym oboje zmieniamy się w wilki i zaczynamy biec w stronę Nowego Orleanu. Żebyśmy tylko zdążyli...






Mam nadzieję że rozdział się podoba :)
Pytanko, piszcie w komentarzach #teamLiam czy #teamTheo

Zaufałam Ci... II Hope Mikaelson Theo Raeken IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz