1. | Christmas Fever

1.6K 151 236
                                    




Zdecydowałam, że opowiadanie będzie miało TRZY rozdziały.

Uznałam, iż tak będzie po prostu wygodniej, gdyż ff w całości ma ponad 5k słów...

Miłego czytania, Kochani! I Wesołych Świąt!
❤️🎅🏻🌟

xx








━━ △▼ ━━








Mężczyzna wtulił twarz w poduszkę, rozkoszując się sobotnim porankiem i co się z nim wiązało – możnością dłuższego niż zazwyczaj wylegiwania się w cieplutkiej pościeli. Nawet sam Brytyjski Rząd miewał czasem chwile słabości i godził się na włączanie energooszczędnego trybu w swoich szarych komórkach. Pozwolił zaspanym  powiekom rozkleić się niemrawo, rozjaśniając mrok nocy, a kącikom ust podjechać ku górze, gdy jego wewnętrzny radar wyczuł apetyczny zapach cynamonu, pomarańczy i...

– Sherlock, mógłbyś przestać gwałcić mi twarz? Zabieraj te brudne stopy! To moja połowa łóżka!

– Kto powiedział, że jest twoja, John?

– Ja! Śpiąc na niej przez całą noc!

– Też na niej spałem.

– O nie... Nie! I jeszcze raz nie! Ty spałeś na mnie, Sherlock! Wbrew mojej woli i... czy mógłbyś przestać bawić się moimi włosami, gdy na ciebie krzyczę?

Zza ściany zaczęły dobiegać go aż nazbyt znajome mu, męskie głosy. Ponadprzeciętnie dobry humor Mycrofta błyskawicznie rozpłynął się w chłodnym, grudniowym powietrzu, wraz z resztką upragnionego spokoju. Dopiero wtedy dotarło do niego, gdzie był i co czekało go za parę godzin. Jęknął żałośnie w poduszkę, prosząc w duchu, ażeby szczęśliwym trafem w ich uroczą, drewnianą willę uderzył jakiś meteoryt, czy inne kosmiczne gówno, uwalniając go tym samym od zbliżających się wielkimi krokami psychicznych tortur.

Wciąż nie mógł pojąć, co go skłoniło do zgody na prośbę młodszego brata – "Świąteczny wyjazd w rodzinnej atmosferze w Alpy. Wszyscy już się zgodzili. John, Rosie, Pani Hudson, Molly, Gavin... Nie daj się prosić!" Jezu! W którym momencie popełnił błąd, że znalazł się w tej jakże absurdalnej dla niego sytuacji? Z całego swego skutego lodem serca nienawidził gwiazdki i wszystkiego co się z nią wiązało. Nienawidził tej sztucznej atmosfery; życzeń, które nigdy się nie spełniają; udowadniania, że wszytko jest w porządku; tej całej tandety; fałszywych uśmieszków; sterty kłamstw i udawania, jaką to szczęśliwą rodziną się nie jest... Doprawdy nie rozumiał, czemu ludzie podniecali się z powodu tej żałosnej, komercyjnej szopki. Jemu na myśl o spędzeniu calutkich trzech dni z towarzystwem srających optymizmem i miłością półgłówków, robiło się wręcz niedobrze.

Niechętnie zmusił ociężałe ciało do zwleczenia się z materaca, założył puchate kapcie na zmarznięte stopy i podciągając za duże spodnie od piżamy, udał się w kierunku wyjścia z sypialni. Wyszedł na ocieniony korytarz, przyozdobiony świątecznymi lampkami, które migały na rozmaite sposoby, rzucając na ściany piękne, kolorowe poblaski. Minął pokój Sherlocka i Johna, a następnie jedną z trzech mieszczących się w całej willi łazienek. Dochodził z niej szum nalewającej się do wanny wody i wesoła melodia, którą Gregory najwidoczniej sobie podśpiewywał - o ile można był nazwać owo zawodzenie śpiewem. Wszedł do mieszczącej się na przeciwko łazienki kuchni i wstawił tygiel z zimną wodą na kawę po turecku, wrzuciwszy ówcześnie garść ziaren do młynka. Wsypał zmielone ziarna na wrzątek i w ostatniej chwili zdjął z palnika, cudem unikając ucieczki spienionej kawy z tygielka. Przelał aromatyczny wywar do filiżanki, napełniając ją do jednej trzeciej wysokości, a resztę dopełnił powstałą puszystą pianką, bez której prawdziwa kawa po turecku po prostu nie mogła istnieć! Przystawił naczynie do nosa i zaciągnął się wspaniałym zapachem, swojej jedynej, czarnej jak noc i gorącej jak piekło - miłość. Oparł się tyłkiem o blat, ostrożnie mocząc wargi w gorącym płynie i spojrzał przed siebie.

NEW FACE ▹ mystradeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz